[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poruczył, żeby drabiny i co potrzeba do opugnacji gotowano, sposobiono; zdało się dla roze-
rwania ludzi, ze czterech stron przypuścić. Sam pan Kamieniecki od duchowskiego monaste-
ra, w którym kozacy stali, niżej abramowskiej bramy miejsce sobie obrał. Pan starosta feliń-
ski, brat jego, przeciwko onej dziury, która była wybita z dział. Niemiecka piechota, której
było sześćset, ku tej ścianie, która patrzyła ku obozowi naszemu. Pan marszałek wielkiego
księstwa litewskiego podle bramy kryłosowskiej, a było bramy tej niedaleko miejsce, którędy
plugastwa wypuszczono, jakoby sklep jaki. Pan Nowodworski kawaler maltański, z powieści
jednego Moskwicina się sprawiwszy, a potem sam w nocy się przypatrzywszy, podjął się pro-
chy w ten tam sklep podsadzić, spodziewając się, jako się stało, że te prochy miały ów mur
wyrzucić.
Gdy już tak wszystko co potrzeba było sporządzone, o północy pan Kamieniecki przystąpił
z swej strony do muru i powoli lezli na mury po drabinach i sam pan Kamieniecki wlazł, nikt
na murze nie był, coby ich postrzegł. Aż kiedy już siła naszych weszło, jęli się po murach i po
basztach rozchodzić. Było coś i Moskwy przy abramowskiej bramie, chcieli byli bronie, ale
obaczywszy że naszych silą, jęli uciekać na dół. Niemiecka też piechota, ta niemal tegoż cza-
su z swej strony wlezli na blanki. A iż tam niedaleko był sam Szein z kilkudziesiąt człowieka,
jakoby między przełamaną tą ścianą, którą Niemcy wlezli, przestrzegłszy ich, jął się z nimi
strzelać; lecz usłyszawszy huk, który się dział na tamtej stronie, gdzie pan Kamieniecki był,
strwożył się, i chciał tam ludzi posłać na ratunek, a wtem pan Nowodworski odważnie chciał
tam prochy podsadzone w onym sklepie zapalić, jakoż i zapalił, które wyrzuciły wielki szmat
muru, tak iż wejście prawie dobrze p a t e b a t347 oną dziurą do zamku. Wszedł tedy pan
marszałek z tymi, którzy przy nim byli, Moskwę strach objął, że już potem o żadnej rezysten-
cji348 nie myślili. Kto zapalił, n o n c o n s t a t349, jeśli nasi? czyli oni? większa część, co się
342
września.
343
zarząd.
344
do ostatniego tchu.
345
uporczywie.
346
w przedsięwzięciu.
347
było otwarte.
348
oporze.
349
niewiadomo.
46
na to zgadzają, że samaż Moskwa zapaliła. Tak Smoleńsk, który był za króla Zygmunta stra-
cony, wnuk jego, król Zygmunt, rekuperował350 a n n o 1 6 1 1 d i e 1 1 J u n i i351.
Ogień doszedł prochów, których jeszcze byłoby i na kilka lat dostatek, uczynili też okrutny
efekt. Cerkiew była cudna i wielka, gdzie archiebiskup miał swoją s e d e m352, i z tej z poło-
wicę prochy wyrzuciły i rozniosły, nie wiedzieć gdzie ludzie, którzy się tam byli zeszli, się
podzieli, z dymem do Pana Boga poszli. Gdy się ogień rozszerzył, siła ich, co się jako w Mo-
skwie także dobrowolnie w ogień precypitowali353 za przesławną, jako mówili, wiarę. Sam
Szein zamknął się na jednej baszcie, i tam, jako się wspomniało, na Niemcy strzelając, iryto-
wał ich zabiciem kilkunastu, że go chcieli p e r t i n a c i t e r354 dobywać; ale nie łacnoby im
to było przyszło, bo się już był odważył, że chciał zginąć, acz ci, którzy przy nim byli, jęli go
od tego odwodzić. Najwięcej go podobno od tego odwiódł syn, małe dziecię, które przy sobie
miał; kazał tedy wołać o pana Kamienieckiego, który gdy przyszedł, a Niemcy, którym Szein,
jako rozrzewnionym355, nie ufał, odwiódł wyszedł do niego Szein z synem i z inszymi, któ-
rych z sobą miał. On pułk ludzi, który był z panem starostą felińskim, ni do czego się nie
przydał, aż kiedy ci, co z blanków z panem Kamienieckim i dziurą z panem marszałkiem tam
przyszli, toż tym, którzy byli z panem starostą felińskim drabiny przystawiali za ręce ich
wciągnęli. Chciał był pan Górecki rotmistrz, który tam z panem starostą felińskim był kusić
się, ale sposobu nie było wejścia, i sam ten rotmistrz Górecki tam postrzelon: jeden tylko Mo-
skwiciu wystrzelił i od tego wystrzału umarł.
Zamek wszystek prawie wygorzał, mało co zostało budowania, prochy, jako się wspo-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]