[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trochę odpocząć. Napijesz się ze mną wina? Odrobinę.
Chętnie - zgodziła się Bethany. Patrzyła, jak Nick otwiera butelkę, a potem
nalewa alkohol do kieliszków,
- Twoje zdrowie! - Wzniósł kielich nad stół i uśmiechnął się szeroko.
- I twoje - odparła. - Wspaniałe wino. - Poki-
50
wała głową z uznaniem i przyjrzała się pod światło głębokiej czerwieni trunku.
Wzięła zaledwie kilka drobnych łyczków, czuła już jednak, jak krew zaczyna
szybciej krążyć w jej żyłach.
- Cieszę się, że ci smakuje. To po prostu właściwy dodatek do znakomitego
posiłku, który dla nas przygotowałaś.
Roześmiała się radośnie, zadowolona z komplementu. Czuła, jak zaczynają
płonąć jej policzki.
- Daj spokój. Zachowujemy się jak towarzystwo wzajemnej adoracji -
powiedziała.
- Może i tak. - Oparł łokcie na stole, a brodę na dłoniach. - Ale ja wiem, co
mówię. Dziś miałem jeść kolację poza domem...
- Wiem.
- I omal nie straciłem tego znakomitego... Zaraz, jak to wiesz? - ożywił się i
popatrzył na nią przenikliwie.
- Nietrudno było zgadnąć. - Wzruszyła ramionami. - Domyśliłam się, że o tej
porze z pewnością nie siedzisz w biurze.
- Dlaczego nie? Zdarzało mi się pracować do pózna.
W to akurat nie wątpiła. Miała wręcz pewność, że praca wypełnia temu
mężczyznie większą część życia - odnosił spore sukcesy i z pewnością nie do-
szedłby do takiego majątku, gdyby na niego nie zapracował.
51
GWIAZDKA MIAOZCI
- Ale przecież nie przed świętami.
- Nie? Kiedyś zdarzyło mi się pracować przez całe święta, noc wigilijną
spędziłem w biurze! Ale... - machnął dłonią - to już inna historia. Poczekaj
-zmarszczył brwi - zapomniałem na śmierć, o Co pytałem. Więm! Mówiliśmy
o tym...
- Gdzie będę dziś spała - wtrąciła Bethany.
Wiedziała, że ten temat zajmie go na dłużej, i intuicja jej nie zawiodła. Nick był
tak pochłonięty tą kwestią, że przestał dociekać, skąd Bethany wie o
wszystkim, co dzieje się w jego życiu i w życiu jego bliskich.
Bo chyba lepiej, żeby nie dociekał, prawda?
ROZDZIAA SMY
Do tej pory Nick nie zastanawiał się nad tym, gdzie Bethany będzie spała. Czuł
ogromną ulgę, że ktoś pomógł mu przy dzieciach/, i przez jakiś czas jedynie to
wypełniało jego umysł. Oczywiście najprościej by było, gdyby Beth spała tu,
na miejscu, w jego domu. Problem tylko w tym, gdzie dokładnie miałaby
nocować - były tu przecież tylko trzy sypialnie. Jedną zajmowali chłopcy,
drugą Lucy, trzecią on. W jego pokoju stało wprawdzie duże, podwójne łoże,
ale...
- Może prześpię się na składanym łóżku w pokoju Lucy - Beth przerwała tok
jego myśli.
To był z pewnością lepszy pomysł niż ten, który przyszedł mu właśnie do
głowy! Osobiście nie miałby nic przeciwko temu, żeby ta piękna młoda kobieta
spała w jego łóżku, lecz zdawał też sobie sprawę, iż wprowadziłoby to pewne
komplikacje, których teraz zdecydowanie wolał uniknąć.
- Skoro ci to odpowiada.
- Owszem.
178
GWIAZDKA MIAOZCI
- A zatem postanowione. Cieszę się, że tu zostaniesz. Będziesz mogła zająć się
dziećmi z samego rana. - Przypomniał sobie O dzisiejszym śniadaniu, które
okazało się całkowitą katastrofą. Pewnie dlatego nie miał pózniej ochoty
myśleć o lunchu. - No i dzięki temu będziemy mogli z samego rana zacząć
przygotowania do Gwiazdki - dodał, choć na samą myśl o zakupach,
gotowaniu i choince przeszył go dreszcz niepokoju.
Na szczęście Beth nie miała podobnych obaw.
- Nie musisz mnie przekonywać. Chętnie zostanę, a jeszcze chętniej zajmę się
przygotowaniami do świąt.
Nick skinął głową i ponownie napełnił kieliszki winem.
- A ja pojadę rano po prezenty dla dzieci.
- Zwietnie! - ucieszyła się. - Dzieci muszą mieć prawdziwe święta, niezależnie
od okoliczności.
Nick podzielał tę opinię, choć w duchu uważał, że gdyby nie Beth, znacznie
trudniej byłoby mu myśleć o tym wszystkim.
Zastanawiam się tylko nad tą jutrzejszą wizytą u Samanthy - dodał poważnie. -
Czy dzieci... czy powinniśmy...
- Tak? - odezwała się Beth, widząc, że Nick z trudem znajduje słowa.
- No cóż - westchnął - moje stosunki z Samanthą nie układały się ostatnio
najlepiej.
54
- Tego rodzaju tragedie sprawiają, że zapomina się o nieistotnych sprawach -
uspokoiła go Beth i ze współczuciem dotknęła jego ręki.
- Mam nadzieję - zgodził się z wdzięcznością. - Boje się jednak, że mój widok
obudzi w niej niemiłe wspomnienia. Wszyscy twierdzą, że Sam zdrowieje w
zadziwiającym tempie, nie chciałbym więc niczego zepsuć.
Dopiero po chwili uświadomił sobie, że powie-, dział o byłej żonie Sam".
Jeszcze do niedawna starał się tak o niej nie myśleć. Po rozwodzie przeszedł na
bardziej oficjalną formę - Samantha - i skrupulatnie jej używał.
Znów westchnął i popatrzył pytająco na Beth.
- Może ty zaprowadziłabyś dzieci na spotkanie z matką?
- Skoro tego chcesz - odparła po chwili, lecz nie mógł mieć wątpliwości, że
niezbyt podoba jej się ten pomysł.
Nagle poczuł złość. Beth sprawiała wrażenie, jakby mu nie dowierzała, jakby
sądziła, iż Nick nie chce widzieć Sam z innego powodu niż ten, który podał.
Wystarczyłoby jednak, żeby ujrzała go z Samanthą w tym samym
pomieszczeniu, tyle że kilka lat wcześniej, jeszcze przed rozwodem, a z
pewnością zdałaby sobie sprawę, że wzajemna niechęć tych dwojga była i jest
jak najbardziej rzeczywista. W ciągu ostatnich pięciu lat nie wymienili między
55
GWIAZDKA MIAOZCI
sobą nawet dziesięciu uprzejmych słów - czy to nie jest znaczące?
Podniósł wzrok, czując na sobie spokojne spojrzenie Beth. Cholera! Naprawdę
nie uważała, żeby jego pomysł jest dobry! Dlaczego?
Wstał raptownie i wziął kieliszek do ręki, jak gdyby zbierał się do odejścia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]