[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To prawda, zależy ci na Kincaid News.
- Niezupełnie: zależy mi na tobie i na Kincaid News - odparował. - Zrozum - dodał
łagodniej - chcę ci stworzyć szansę zrealizowania twoich marzeń. Przecież zawsze chcia-
łaś się zajmować projektowaniem biżuterii.
Kusi jak wąż, który kusił Ewę, pomyślała. Swoją drogą to ciekawe, skąd on wie, że
zawsze marzyła o projektowaniu? Trzeba jednak przyznać, że poważnie traktuje jej aspi-
racje, a to jest miłe.
- Pamiętam - ciągnął - że jak kiedyś odwiedziłem szkocką posiadłość twojego ojca
w Dunnyhead, pokazałaś mi z dumą koralikową bransoletkę własnej roboty.
Zdziwiło ją, że to zapamiętał. Gdy miała dwanaście lat i pojechała na wakacje do
Dunnyhead, ojciec podarował jej komplet narzędzi do robienia biżuterii i koraliki. Wtedy
jeszcze interesował się tym, jakie ma upodobania i hobby.
Z zielonych przezroczystych koralików zrobiła sobie hippisowską bransoletkę. Oj-
ciec nie był nią zachwycony, ale ona do dziś trzymała ją na pamiątkę. Pamiętała, że w
czasie tamtych wakacji bawiła się z młodszymi siostrami, pięcioletnią Julią i dwuletnią
Arabellą, ale odwiedzin Sawyera sobie nie przypominała.
- Kim chciałaś zostać, jak dorośniesz? Co ci imponowało, kiedy byłaś dziewczyn-
ką?
- Chciałam być oryginalna.
- No jasne - odparł ze śmiechem. - Tamara Kincaid zawsze była indywidualnością.
Wbrew sobie też uśmiechnęła się z rozbawieniem.
- Po rozwodzie matka zatrzymała biżuterię, którą dostała od ojca. Bulgari, Cartier,
Harry Winston, bardzo mi się podobały jej błyskotki.
- Na pewno uwielbiałaś je przymierzać. A ja pozwolę ci pobawić się rodowymi
klejnotami Meltonów - dodał pół żartem, pół serio. - Będziesz mogła je nosić, kiedy tyl-
ko zechcesz.
- Próbujesz mnie przekupić?
- Robię wszystko, żeby cię przekonać.
A może warto skorzystać z jego propozycji? Możliwość uratowania tego, co miało
dla niej największą wartość w życiu, wydała się nagle kusząca.
- Moja propozycja nie jest zła - ciągnął, jakby czytając w jej myślach. - Krótkoter-
minowe małżeństwo z rozsądku i tobie, i mnie zapewni to, czego chcemy. A potem każ-
de z nas pójdzie własną drogą.
- Przecież mój ojciec oczekuje, że to nie byłaby fikcja, ale prawdziwe małżeństwo
dynastyczne. Chciałbyś więc, żebyśmy go nabrali?
- Ja bym tego nie ujmował tak kategorycznie. Zresztą on też nie jest aniołem i my-
śli przede wszystkim o własnym interesie. Nie uważasz?
Tamara uśmiechnęła się lekko. Jeśli ojciec osiągnie swój cel, bo Kincaid News
znajdzie się w dobrych rękach, to czy będzie miało dla niego znaczenie, że jej małżeń-
stwo jest fikcją?
- Zresztą ojciec się nie nabierze. Nigdy go nie przekonamy, że zawarliśmy praw-
dziwe małżeństwo.
- Przecież sami się przekonaliśmy, że między nami jest chemia.
Poczuła, jak robi się jej gorąco. Czemu Sawyer tak na nią działa?
- Ale sam mówisz, że to byłaby fikcja.
- Chcesz się dowiedzieć, czy będę od ciebie oczekiwał dzielenia ze mną łoża?
- Muszę mieć jasność w tej sprawie - powiedziała chłodno.
- No więc nie będę tego oczekiwał - odparł z uśmiechem. - Chyba że sama bę-
dziesz miała na to ochotę.
- Nie sądzę.
- Ale każdy może sobie pomarzyć.
Odwróciła głowę, by ukryć zmieszanie. Weź się w garść, przywołała się do po-
rządku. To biznes, układ, który ci przyniesie korzyść. Dla ratowania swojej firmy podpi-
sałabyś pakt z samym diabłem.
- Pół roku - powiedziała, nie patrząc na niego. - Pół roku wystarczy, żeby...
- A jeśli nasz związek potrwa dłużej? - przerwał jej z uśmiechem.
- Mówiłeś, że ma być krótkoterminowy.
Objął ją delikatnie i zaczął pieścić jej kark, a gdy pocałował ją w szyję, przymknęła
oczy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]