[ Pobierz całość w formacie PDF ]
—
Josh uśmiechnął się do syna. — Nawet sobie nie
wyobrażasz, jakie ona zna węzły! Wspaniałe.
133
Tem zamknął oczy.
- Czy myślisz, że Carrie jesl najwspanialszą osobą na świecie? Naj-naj-najwspanialszą? - Teraz tak.
Tem uśmiechnął się i w następnej chwili już spał. Carrie podeszła bliżej i dotknęła jego czoła.
—
Ciągle jest bardzo zimny. — Spojrzała na
Josha. Po jego skroni płynął wąski strumyczek
krwi; wyciągnęła rękę, żeby go obetrzeć, ale cofnęła
dłoń. — Lepiej przebierz się w coś suchego — powie
działa. — Jest jeszcze dużo pledów. — Ponieważ
Josh się zawahał, dodała: - ■ Zaopiekuję się nim.
Możesz mi zaufać.
Nic była pewna, czy Josh zdecyduje się powierzyć jej swoje cenne brzemię, ale usiadła przy ognili, a on
w końcu złożył Tema w jej ramionach. Wówczas pomyślała, że oto właśnie otrzymała najcenniejszy
podarunek, jaki kiedykolwiek ktokolwiek jej ofiarował. I z całą pewnością nikt jeszcze nigdy dotąd nie
obdarzył jej większym zaufaniem.
70
Josh stanął za jej plecami, rozebrał się i owinął pledem. Potem rozsiodłał konie i, klnąc zirytowany, że
pled ciągle zsuwa mu się z ramion, zawiązał go na piersiach.
Carrie uśmiechnęła się na widok jego muskularnych ramion. Bez względu na to, jak kiepskie miał zbiory
kukurydzy, z pewnością praca na farmie świetnie wpłynęła na jego sylwetkę.
Josh rzucił siodła przy ogniu i wrócił po torby z jedzeniem. Wyjął kawał bekonu.
—
Zapomniałam o patelni — przyznała Carrie
z poczuciem winy. - Nie byłam wystarczająco
przewidująca.
IM
Josh wyjął z torby przytroczonej do siodła nóż i pokroił bekon w grube plastry.
—
Upiekę go na patyku -- powiedział, a potem
spojrzał na nią drwiąco. - Albo może ty go
usmażysz w ogniu przekleństw?
Carrie poczuła, że się czerwieni. Spuściła oczy.
—
Nie wiedziałam, że słyszysz.
Prawdopodobnie było cię słychać w Eternity. Roześmiała się.
Ta klacz chciała zawrócić.
-
Jest trochę leniwa i łatwo się płoszy — uważnie
przyglądał się opiekanemu plastrowi bekonu.
— Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że sobie z nią
poradzisz.
I dlatego mi ją dałeś? Chciałeś, żeby poniosła mnie prościutko do domu?
Rzeczywiście, taka myśl przemknęła mi przez głowę.
Carrie nie powiedziała nic więcej. Nic musiała. Nie chciał jej zabrać ze sobą. Myślał, że będzie zawadą,
więc dal jej konia, z którym sobie nie poradzi. Ale ona nie tylko pokonała klacz, ale jeszcze była mu
pomocna, kiedy odnaleźli Tema.
Bez ciebie nie zdołałbym go wyciągnąć — powiedział cicho Josh. - Nic wiem, co bym bez ciebie zrobił.
-
Dałbyś sobie radę — zapewniła go z przekona
niem, ale była zadowolona z pochwały. Przez jakiś
czas przyglądała mu się, jak opieka bekon. — Bar
dzo zręcznie poradziłeś sobie z moją bielizną — ode
zwała się w końcu '/. pozornym zgorszeniem. Masz
dużą wprawę w rozwiązywaniu sznurówek gorsetu.
Josh nie patrzył na nią. Pochłonięty był pieczeniem bekonu.
—
Lepiej się znam na gorsetach niż na kukurydzy.
135
Carrie się uśmiechnęła; niewiele brakowało, a zacząłby żartować z samego siebie.
- Gdzie się lak dużo o tym dowiedziałeś? Mam na myśli gorsety.
—
Zupełnie gdzie indziej niż o kukurydzy.
Carrie ściągnęła brwi. Znowu nic jej nie powie
dział.
Josh położył na pajdzie chleba trzy grube plastry pieczonego bekonu i napełnił kubek gorącą herbatą.
71
—
Obudź go - polecił. — Musi coś przełknąć.
Carrie posadziła Tema, choć nie było to łatwe,
bo ramiona jej zdrętwiały od trzymania chłopca. Tem był śpiący, zmęczony i nie miał ochoty się budzić,
ale ani Carrie, ani Josh nic zamierzali pozwolić, by spal.
Chłopiec zjadł wielką kanapkę, wypił trzy kubki gorącej herbaty, przytuli! się do Carrie i natychmiast
[ Pobierz całość w formacie PDF ]