[ Pobierz całość w formacie PDF ]
próbował wezwać pomoc.
A więc przyjechałaś do Chalmers Bay, żeby się tego dowiedzieć? A ja przez
cały czas myślałem, że chciałaś naprawdę pracować dla Północy, dla tych ludzi, że
może zechcesz tu wrócić...
I rzeczywiście chciałam... chciałam coś zrobić dla Chalmers Bay... i ten plan
akcji ratunkowej...
Przyjechałabyś tu, gdybyś nie była jego siostrą? Przyszłoby ci to w ogóle do
głowy?
Nie wiem... Tak, myślę, że tak. Dowiadywałam się o tę pracę, jeszcze zanim
Tim wrócił.
Wątpię. Dlaczego twój brat nie może sam załatwiać swoich spraw?
Dopóki tu był, zrobił wszystko, co mógł. Potem musiał wyjechać. Te
fałszywe oskarżenia, ta hańba, zupełnie go załamały.
Co chciałaś osiągnąć?
Może wznowić śledztwo, oczyścić jego nazwisko, zmienić wpis w aktach...
Jej głos zdradzał, że jest bliska łez.
Czemu nie powiedziałaś mi od razu? spytał znowu.
Po co? Tim mówił, że jesteś arogancki, bezwzględny. Uważał, że mogłeś mu
pomóc, ale nie chciałeś. Sądząc po tym, jak się zachowałeś przy naszym
pierwszym spotkaniu, byłam skłonna przyznać mu rację. Atmosfera w pokoju
zrobiła się zdecydowanie nieprzyjemna.
Prawda jest taka, że miałem dla doktora Cooke'a wiele uznania za jego
postawę w tej sytuacji. I jak już mówiłem, uważam go za dobrego lekarza. Komisja
zajęła w końcu stanowisko, że Debray chciał ratować swoją skórę jego kosztem. O
ile sobie przypominam, Tim Cooke został właściwie oczyszczony z zarzutów.
Właściwie podkreśliła z goryczą. Dla mojego brata to za mało. Nikt mu
nie uwierzył, że wzywał pomocy, że chciał natychmiast operować. On chce
dowodów, a potem rehabilitacji na piśmie od właściwych organów.
To oczywiste, że trzymasz stronę brata. Mierzył ją zimnym spojrzeniem.
Wiele żądasz.
Nie sądzę. Zacisnęła pięści. Zwłaszcza teraz, kiedy jest dowód.
I pewnie oczekujesz, że ja coś zrobię?
Niczego po tobie nie oczekuję. Mam jeszcze cztery miesiące, żeby
postanowić, jak to przeprowadzić.
Cztery miesiące? A więc zamierzasz tkwić tu do końca?
Oczywiście. Spojrzała zdziwiona.
Nic tu nie jest oczywiste! Wyobrażam sobie, że teraz, kiedy już masz to,
czego chciałaś, zabierzesz się stąd przy najbliższej okazji, a już na pewno przed
zimą. Zawsze ta sama historia. Mówił szyderczym głosem. Staramy się
stworzyć zespół ludzi, którzy przyjeżdżaliby tu od czasu do czasu. To nie jest
zwykły kontrakt, to szkolenie. A ty przecież nie wrócisz.
Bądz łaskaw nie robić założeń na mój temat. Nie jestem Glorią. Słowa z
trudem przechodziły jej przez wargi zesztywniałe z wysiłku, by trzymać uczucia na
wodzy. I nie odpowiadam przed tobą!
Oboje ciężko oddychali. Alanna jeszcze nigdy nie widziała, żeby był taki blady
i napięty. Zapewne z gniewu. Zmarszczone ciemne brwi, oczy zimne.
Czyżby? To był mój czas i wysiłek, żeby cię nauczyć wszystkiego o tym
miejscu, całej cholernej organizacji! I pomyśleć, że podziwiałem cię za to, iż tu
przyjechałaś! Nadal zresztą cię podziwiam. Przyjechać z takiego powodu... Nieraz
już widziałem, jak ludzie zbierali swoje manatki i za godzinę już ich tu nie było.
Teraz nie masz żadnej motywacji, żeby to ciągnąć.
Powtarzam, że dotrzymam warunków kontraktu. Bez mrugnięcia wytrzymała
jego drwiący wzrok.
Czyżby? powtórzył.
Czasem naprawdę cię nienawidzę powiedziała cicho.
Musi być jakiś sposób, żeby się przebić przez ten jego pancerz pewności, że
ona zdradzi.
O, tylko czasem?
Stali naprzeciwko siebie. Jego nic nie obchodzi, tylko żeby stacja miała
personel, pomyślała. Nie zmienił się.
Nie mogąc znieść tego dłużej, mruknęła przepraszam" i uciekła do kuchni. Nie
ma o czym mówić. Zaczęła się krzątać, by zrobić herbatę. Gardło miała ściśnięte.
Stanął jej przed oczami Tim po powrocie do Anglii.. . w depresji... niezdolny do
pracy... Kilka łez spłynęło jej po policzkach. Wytarła je papierowym ręcznikiem.
Powoli, jak najwolniej, szykowała herbatę, a potem piła ją na stojąco, tyłem do
drzwi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]