[ Pobierz całość w formacie PDF ]

urządzam dom.
– Bo dokonujesz prawdziwych cudów. – Uniósł brew.
– I muszę przyznać, że mam wielką słabość do żółtego jak
żonkile koloru.
– Na jesieni posadzę ich całą grządkę.
– Nie będę mógł doczekać się wiosny. Możemy
ozdobić sypialnię bukiecikami i uczynić z tego tradycję.
– Uśmiechnął się szeroko. – Chyba, że zostawimy je
w ziemi, a zasadzimy wielki prawdziwy żywopłot.
Roześmiała się.
– Dziękuję, wolę mój biały parkan.
– Ciągle nie mogę uwierzyć, że namówiłaś mnie na to
wszystko. Bill nabijał się ze mnie przez parę tygodni.
– No cóż, marzyłam o takim właśnie domku z bajki.
– Łatwiej w nim będzie mieć na oku Delilę. Lada
dzień zacznie raczkować.
– Ona naprawdę jest genialna.
– To prawda. A właśnie... – Zerknął na tylne siedze-
nie. Zamieszanie i emocje na lotnisku, podróż samolo-
tem, a także jazda wynajętym samochodem wpłynęły
usypiająco na dwójkę małych pasażerów. – Wyjdźmy na
chwilę – szepnął.
– Po co?
Obszedł maskę, otworzył jej drzwi i pociągnął ją
prosto w swoje ramiona.
232
Ingrid Weaver
– Bo czuję, że muszę pocałować moją żonę bez
widowni.
– Nie będę się sprzeczać, Del – roześmiała się
i z pasją oddała się pocałunkowi.
Byli małżeństwem od prawie trzech miesięcy i ciągle
nie mogli się sobą nasycić. Zabawne, myślała, że w jej
życiu nie może już być lepiej, a jednak było! I to jak!
– Uśmiechasz się – powiedział Del, skubiąc jej dolną
wargę. – Co też może się roić w tej ślicznej głowie?
– Och, pomyślałam właśnie, jaka ze mnie szczęściara.
– Zabawne, ja pomyślałem to samo o sobie. – Objął
ręką jej pośladek i przyciągnął ją bliżej.
– Zachowuj się, Del. Co sobie dzieci pomyślą? – za-
śmiała się cicho.
– Dam im po dolarze i odeślę je do ich pokojów
– mruknął, pieszcząc wargami jej szyję. – W ten sposób,
zanim dotrą do college‘u, będą milionerami.
– Jakie szczęście, że masz stałą pracę.
– Mmm. Stałe godziny pracy też mają swoje zalety.
Choć Del nadal miał tę swoją komórkę, nie dzwoniła
tak często, odkąd objął funkcję instruktora strzelania
w SPEAR. Del okazał się być bardzo majętnym człowie-
kiem. Zgadzając się wyjść za niego za mąż, Maggie nie
myślała o pieniądzach, ale była mile zaskoczona, gdy
okazało się, z jakim powodzeniem lokował i inwestował
pieniądze, zarobione przez lata pracy w SPEAR. Najbar-
dziej niepocieszony okazał się Laszlo, gdy Maggie
zakomunikowała, że nie wróci już do pracy.
Po następnym długim pocałunku Del oparł się o zde-
rzak i obrócił Maggie w ramionach. Z brodą opartą na jej
głowie spoglądał z nią na farmę rodziców.
Tajny agent Kopciuszka
233
– Widzisz ten dom, daleko za sosnami?
– Tak?
– Tam mieszka moja siostra.
A więc to był dom, który Del zbudował dla Elisabeth,
pomyślała. Nie odezwała się, tylko czekała, co powie.
– Powiedziałaś kiedyś, że muszę zgromadzić trochę
nowych wspomnień, które zastąpią tamte złe – ciągnął.
– Tak powiedziałam. I to zdaje egzamin.
– W moim sercu nie ma miejsca na złe wspomnienia,
Maggie. Miłość do ciebie przepełnia mnie po brzegi.
Że też ciągle potrafi ją wzruszyć do łez, pomyślała.
I nie może już tego zrzucić na karb hormonów. Jest
beznadziejnie i cudownie zakochana w swoim mężu.
– Del?
– Tak?
– Kocham cię.
– I ja cię kocham. – Zaczął zataczać powolne kółko
wokół jej piersi. – O której mamy być u rodziców?
– Del, na miłość boską – zaśmiała się. – Już jesteśmy
spóźnieni.
Jednak wtuliła się w niego i jeszcze raz go pocałowała.
– Tato, czy to są prawdziwe krowy?
Odwróciła się gwałtownie w stronę samochodu. Ich
sześcioletni rudowłosy syn wyglądał przez okno, a jego
piegi poruszyły się żwawo wraz z jego uśmiechem, gdy
spoglądał na pastwisko za płotem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl