[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wobec tego ja to zrobię. - Julie cofnęła się o krok. -
Wyjeżdżam. Jutro rano.
- Decyzja należy do ciebie. - Potworny ból w sercu
sprawił, że słowa zabrzmiały łagodnie.
Ben patrzył w ślad za odchodzącą Julie i myślał, że oto je
dyna szansa nie tylko na normalne życie, ale na coś nadzwy
czaj cudownego właśnie prześlizguje mu się przez palce.
Julie odłożyła słuchawkę, powrócił dawny strach. Szła
korytarzem bez celu, obejmując się ramionami. Na dwo
rze szalała burza, to samo działo się w jej sercu.
- Kto dzwonił? - zapytał Ben, który ni stąd, ni zowąd
stanął jej na drodze.
- Nikt - odparła, przystając, ale nie chciała na niego
patrzeć. - Daj mi spokój.
- Ja tylko chcę ci pomóc. - Dotknął jej ramienia.
Julie drgnęła, popatrzyła na Bena.
- Powiedz mi, co się stało? - spytał, dostrzegłszy w jej
oczach strach. - Coś złego?
- Dzwonił mój adwokat - powiedziała, wpatrując się
w podłogę. - To znaczy ten, którego ty wynająłeś. Jutro
zaczyna się proces.
- To dobrze - ucieszył się Ben. - Wkrótce będzie po
wszystkim.
scandalous
- Wypuszczą go! - krzyknęła histerycznie Julie. - Ten
koszmar nigdy się nie skończy!
Odeszła, Ben został sam w wielkim holu. Przyglądał
się, jak Julie wbiega na górę po schodach.
W chwilę pózniej był w swoim gabinecie, dzwonił do
adwokata. Okazało się, że Julie nie chce zeznawać. A jeśli
nie będzie zeznawać, Kreeg odzyska wolność. Przez całe
życie będzie się musiała oglądać za siebie, będzie się bała
i w końcu odetnie się od świata. Stanie się więzniem, tak
samo jak on. Nie mógł na to pozwolić.
Pobiegł do jej pokoju, wszedł bez pukania.
- Musisz złożyć zeznanie - oznajmił.
- Nie muszę - prychnęła Julie.
- Kreeg popełnił przestępstwo - nalegał Ben. - Musisz
go wsadzić za kratki.
- Fakty mówią same za siebie. Jeżeli one nie wystarczą,
to i ja nic nie pomogę.
- Twoje zeznanie uwiarygodni fakty.
- Nie mogę! - krzyknęła. - Zrozum!
Ben podszedł do niej, ukląkł przy fotelu, zmusił Julie,
by na niego spojrzała.
- Boisz się - stwierdził.
- Nie mogę na niego patrzeć! Nie mogę! Dotykał mnie!
Chciał mnie zabić! Ma świetnych adwokatów i mnóstwo
forsy. Poradzi sobie. A ja jestem nikim.
- Nieprawda - zaprzeczył Ben z całą stanowczoś
cią. - Ty możesz go wsadzić do więzienia. Tylko ty, nikt
inny.
scandalous
Julie pokręciła głową. Ben zrozumiał, że odzyskany
ostatnio spokój prysnął jak bańka mydlana.
- Nie możesz się teraz schować. Jeśli teraz nie poślesz
go do więzienia, to już nigdy nie będziesz bezpieczna. -
Z trudem przełknął ślinę. - Staniesz się więzniem jak ja.
- To wcale nie jest zły pomysł - odparła Julie. Naresz
cie spojrzała mu prosto w oczy.
- Fatalny - zaprotestował Ben. - Nie dopuszczę do tego.
- Ciekawe, jak chcesz to zrobić?
- Pojadę z tobą.
- Coś ty powiedział? - zdumiała się Julie. Nie mogła
uwierzyć własnym uszom.
Ben odetchnął głęboko. Odezwał się dopiero po długiej
chwili milczenia.
- Pojadę z tobą do sądu i ani na moment cię nie opusz
czę - oświadczył z mocą.
Julie oniemiała. Dopiero po chwili dotarł do niej sens
tych słów.
A więc wyjedzie z Nine Oaks? Przerwie pięcioletnią
samotność? Dla mnie?
- Masz pojęcie, co się stanie, kiedy pojawisz się pub
licznie? Twoja obecność wywoła większą sensację niż sam
proces.
- Dziennikarze będą się zajmować mną, a nie tobą. To
chyba dobrze?
- Ale dlaczego? Dlaczego chcesz to zrobić?
- Musisz być bezpieczna. Zrozum, Julie, jeśli nie zło
żysz zeznania przed ławą przysięgłych, to sędziowie wy-
scandalous
puszczą tego drania i będzie mógł zrobić innej kobiecie to
samo, co zrobił tobie.
- Ben... - Julie się rozpłakała.
- Będę przy tobie, maleńka, przysięgam. Obronię cię.
Przytuliła się do niego, wzruszona do głębi serca.
Właśnie w tej chwili Ben zdał sobie sprawę z tego, że
szczęście Julie jest dla niego ważniejsze niż jego własne.
scandalous
ROZDZIAA DZIESITY
Gdy Ben Blackraon wracał do prawdziwego świata, ro
bił to w wielkim stylu.
Na trawniku przed domem w Nine Oaks wylądował
helikopter; Ben i Julie polecieli na lotnisko, gdzie wsiedli
do odrzutowca, który przeniósł ich do Kalifornii.
-Nie wierzysz własnym oczom, co? - zapytał Ben
z uśmiechem.
- Ty nigdy nie latałeś tym samolotem, prawda? - Julie
rozglądała się po luksusowej kabinie.
- Nigdy - przyznał Ben. - Ale Suzannah go używa
i moi pracownicy.
Dla mnie jednak zdecydował się polecieć, pomyślała
uszczęśliwiona Julie.
Wciąż nie mogła uwierzyć, że postanowił przerwać
pięcioletnie odosobnienie tylko po to, żeby być przy niej,
żeby ją chronić. Już przedtem go kochała, ale teraz kocha
ła go jeszcze bardziej.
- Ja w ogóle nie przepadam za lataniem - wyjaśnił.
- Mimo to świetnie sobie radzisz - pochwaliła. - Zo
bacz, już lądujemy.
scandalous
Gdy tylko wyszli z samolotu, zostali otoczeni przez
dziennikarzy i fotoreporterów.
- Widocznie już się rozniosło, że tu będziesz - powie
działa Julie, a Ben tylko się uśmiechnął.
Objął ją ramieniem, zaprowadził do czekającej na nich
limuzyny. To był ten inny Ben, ten, który rządził światem
i wymagał posłuszeństwa. Błyskały flesze, ludzie coś krzy
czeli, a mimo to Julie czuła się bezpieczna.
Ben wprowadził ją do gmachu sądu, a potem oddał
pod opiekę adwokatom, najlepszym z najlepszych. Sam
ich wybrał i sowicie opłacił.
Julie zamarła, kiedy zobaczyła Kreega, wchodzącego na
salę sądową.
Jego wzrok padł na Bena i bezczelny uśmiech zado
wolonego z siebie bogacza zgasł w jednej chwili. Randall
Kreeg V zbladł, odwrócił się do swoich adwokatów i coś
im szeptał gorączkowo.
Julie spojrzała na Bena. Wpatrywał się w Kreega i miał
mord w oczach. Pociągnęła go za rękę. Popatrzył na nią
i grozną minę zastąpił ciepły uśmiech.
- Bądz dzielna - szepnął, całując ją w policzek. - Ja
cały czas tu będę. Ten łotr już nigdy nikogo nie skrzyw
dzi.
Proces się rozpoczął, przedstawiono dowody. Adwo
kaci, których zaangażował Ben, byli rewelacyjni,
a prywatny detektyw wydobył na światło dzienne spo
ro faktów z przeszłości Kreega. Okazało się, że Julie nie
scandalous
była pierwszą kobietą, jaką dręczył; niektóre nawet sta
wiły się w sądzie, żeby złożyć obciążające prześladowcę
zeznania.
Julie zrobiło się słabo, kiedy nadeszła jej kolej. Nie spusz
czała oka z Bena. Był jej kotwicą, zródłem siły. Tylko dzięki
niemu adwokatom Kreega nie udało się jej pognębić.
W końcu ława przysięgłych udała się na naradę, a Ben
z Julie do apartamentu w pobliskim hotelu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]