[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ulatują mu z pamięci. Wraca do nich  tamten góieś mu się zapoóiał. A tych
wyrazów tak wiele! Prawie pół stronicy zajmują. Czyż on kiedykolwiek potrafi się ich
nauczyć?%
Wzdycha, odpoczywa  znów jęczy:
 annabis annabis annabis gnis ignis ignis  To już umiem.
A tamte?
x e o a (daw.)  wyróżniać się.
x is (łac.)  siła, moc.
x t apis (łac.)  kamień, bryła.
x u rinis (łac.)  włos, pukiel włosów.
x v annabis (łac.)  konopie; sznur konopny.
x w ignis (łac.)  ogień, pożar.
x x pu is (łac.)  proch, proszek.
x y panis (łac.)  chleb.
y p pis is (łac.)  ryba.
y a mud (z hebr. a mud: nauka)  relig3na księga żydowska, zbiór tradycyjnego prawa judaizmu,
początkowo przekazywanego ustnie, komentującego ar es amen i przystosowującego jego przekaz
do zmieniających się czasów; a mud stał się, obok ib ii hebrajskiej, podstawą judaizmu.
Wspomnienia niebieskiego mundurka 45
Przypomina sobie i przypomnieć nie może. Wyunęły pewnie otwartym oknem
na ulicę bujać się z chrabąszczami, grać w piłkę z óiećmi, śmiać się i bawić z całym
światem&
Zciska czoło obiema dłońmi  przez długą chwilę milczy.
 Kucharzewski!&
Ktoś woła nań cienkim, nieśmiałym głosem.
Nie odwracając się, nie otwierając zamkniętych oczu, odpowiada szorstko:
 Idz sobie  nie przeszkaóaj!
 Pomogę ci, jeśli pozwolisz&
Odmyka oczy, wpatruje się bystro w poczciwą zarumienioną twarz Wrońskiego.
 Oj, pomóż! Pomóż&  mówi głosem óiwnie spokorniałym.  Aeb mi
pęka, a nic wykuć nie mogę.
 Wióisz& jest na to sposób. Nauczył mnie go pewien akademik z Warszawy.
 Jakiż to sposób?
 Ułożono z tych wyjątków  wierszyk.
 Wierszyk?& Do deklamacji?&
Twarz olbrzyma wypogoóiła się. Lubi niezmiernie wiersze  ma szczególną
zdolność do zapamiętywania ich i wygłaszania.
 Posłuchaj więc uważnie.
Malec wypręża się, mówi głosem podniesionym:
Trzyóieści sześć na is
as u ini generisy :
anis pis is rinis nis,
gnis apis pu is inis&
Kucharzewski przerywa mu wybuchem śmiechu.
 Wiesz, Wrono, że to paradne! Powtórz no początek.
Wroński powtarza  on zaraz po nim z zupełną łatwością deklamuje:
 Trzyóieści sześć na is  mas u ini generis& Wyborne!& panis pis is rinis
nis& Ha, ha, ha, Wrono  daj pyska!
Powrócił mu humor; zrywa się, podnosi malca w górę i w oba policzki ogniście
wycałowuje. Uroóony deklamator zapalił się do wiersza, od razu zatrzymuje w pa-
mięci całe szeregi wyrazów, nadaje im brzmienie melodyjne  potem je wygłasza
z teatralną gestykulacją, potężnym głosem, jak odę Naruszewicza.
Tegoż dnia, profesor Izdebski wyzwawszy Kucharzewskiego do lekcji, zdumiał się
płynnością, z jaką on wyśpiewał wszystkie co do jednego  wyjątki .
 Bój się Boga, Kucharzesiu!  mówił, wytrząsając czerwoną chustką, jak
sztandarem  musiałeś óiś prawą nogą wstać z łóżka. Odpowiadasz jak z nut. 
Baczność, uwaga  jeszcze nagrodę wziąć możesz!&
I nasmarował mu w  katalożku wielką, dla całej klasy widoczną, pi k .
Gdy wracali do domu, olbrzym podskakiwał z uciechy  co go czyniło podob-
nym do tresowanego słonia. Nie mógł też wytrzymać, żeby w jakikolwiek sposób
nie okazać wóięczności koleóe. Wymownym nie był, poprzestał więc na tym, że go
kilkakrotnie  poklepał po plecach.
Jakże silnie Wroński odczuł tę  pieczątkę ! Uśmiechał się wprawóie do kolegi,
ale miał łzy w oczach. Potem przez kilka dni bolała go łopatka.
Nazajutrz, Kucharzewski znów się poci, znów wzdycha, znów stęka. Tym razem
nie z łacińskimi słówkami mocuje się, lecz z arytmetyką. W żaden sposób nie może
y mas u ini generis (łac.)  roóaju męskiego.
Wspomnienia niebieskiego mundurka 46
dać rady  regule trzech , która przedstawia mu się w postaci jakiejś olbrzymki, silnej
jak Samsony i Herkulesy t w jednej osobie.
Wroński w swoim kąciku przepisuje w dalszym ciągu drogocenną książkę, śpie-
sząc, żeby ją skończyć przed egzaminami.
 Wrona!  woła nagle olbrzym przez całą szerokość pustej klasy.
Malec ogląda się.
 Tyś taki mądry, Wrona  poradz mi, co zrobić z tą bestią regułą?
 Przecież to łatwe&
 Ale ba!
 Jeśli pozwolisz&
 Co pytasz? Chodz i ratuj!
Po chwili, maleńki Wroński sieói na kolanach u wielkiego Kucharzewskiego
i cieniutkim głosikiem wykłada teorię arytmetyczną. Wykłada po prostu, przystęp-
nie i tak jakoś przekonywająco, że olbrzym, dość tępy z natury, wszystko bez trudu
pojmuje i zapamiętuje.
 Wiesz, Wrona  mówi, kończąc tryumfująco zadanie i kreśląc pod nim za-
maszystego wykrętasa  ty mógłbyś być belem!
Wroński przyjmuje z uśmiechem te słowa, jako niezasłużony komplement 
i wraca spokojnie do przerwanego przepisywania.
I tym razem Kucharzewski odpowiada wzorowo z arytmetyki i od nauczyciela,
który jest baróo wymagający, dostaje rk p usem. Ale już teraz sprawca tego
cudu na nagrodę nie czeka. Zmyka czym pręóej do domu, czując, że go jeszcze
zanadto boli łopatka&
Przyjazń
Od tego czasu olbrzym z malcem nie rozłączają się prawie. Coóiennie, przed wie-
czorem, Wroński przychoói na stancję do Kucharzewskiego. Celem tych odwieóin
nie jest ani piłka ani gra w  cztery kąty ,  farby , lub  ślepą babkę , lecz  wspólna
nauka. Chłopcy przysposabiają się do egzaminów  właściwie zaś Kucharzewskiego
przysposabia do nich Wroński.
W ciągu tych przygotowań, wzajemny stosunek kolegów zmienia się stopniowo
do gruntu. Dawniej stanowczą przewagę miał olbrzym, teraz ona przechoói nie-
znacznie do maleńkiego Wrony. Ostatni, któremu przypadła rola mistrza, przybiera [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl