[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Podała obranego banana uradowanemu maluchowi, który
odmaszerował raznym krokiem.
 George, popatrz na tego chłopaka.  Głos Jima wyrwał ją
zadumy.  Tego chudego. Ma czternaście lat, ale kapitalny z niego
zawodnik.
Nie bardzo znała się na krykiecie, ale potrafiła docenić siłę, z jaką
chłopak uderzył w piłkę. Zagwizdała przez zęby.
 Niezły.
 Zapytam Andy ego, czy nie zna w Sydney jakiegoś selekcjonera,
który zechciałby tu przyjechać. Pod okiem dobrego trenera ten młody
ma szansę wejść do naszej reprezentacji narodowej.
Gdy kolejna piłka ze świstem przecięła powietrze, jeden z
zawodników aż przykucnął, aby uniknąć uderzenia.
 Nie sądzisz, że oni powinni grać przynajmniej w czapkach? 
zaniepokoiła się.
 Powinni, ale spróbuj ich do tego przekonać.
Andrew, który znajdował się w polu zewnętrznym, pomyślał o tym
samym. Nawet chciał podbiec do przyszłej gwiazdy australijskiego
krykieta, by mu zasugerować nieco lżejsze uderzenia, ale piłka
przeszła już do kogoś innego, więc odetchnął z ulgą. Chłopak był
niesamowity.
 Doktorze, niech pan patrzy  odezwał się stojący obok chłopiec.
 Teraz Bobby pokaże Dazzie, co potrafi.
Tak to się zaczęło. Bobby opanował posługiwanie się kijem do
perfekcji, za to Dazza okazał się mistrzem w rzucaniu piłką. Chłopcy
rywalizowali ze sobą, ale było oczywiste, że również się przyjaznią.
Niestety, mijała właśnie dwudziesta minuta pokazowej partii
krykieta, kiedy Bobby nie trafił kijem w piłkę. Andrew z
przerażeniem ujrzał, jak rozpędzona piłka uderza w lewe oko chłopca.
Bobby z krzykiem padł na ziemię.
Andrew znalazł się przy nim w okamgnieniu, sekundę pózniej
przybiegli Georgina i Jim.
Andrew posadził Bobby ego.
 Muszę obejrzeć twoje oko  oznajmił, odrywając jego dłoń od
twarzy.
 Przepraszam, Bobby, przepraszam  lamentował Dazza. 
Bobby, ja nie chciałem...
 Dazza, uspokój się  ofuknął go Jim, odciągając go od kolegi. 
Odsuńcie się, nie przeszkadzajcie doktorowi.  Przyklęknął obok
Andrew.
 Paskudnie to wygląda.
Oko natychmiast spuchło, a dokoła niego zakwitał
fioletowo-czerwony siniak. Andrew delikatnie obmacywał okolice
oka.
 Obawiam się, że ma pęknięty oczodół oraz kość policzkową. Nie
zdziwiłbym się, gdyby doszło do uszkodzenia gałki ocznej.
 Wyobrażam sobie tego krwiaka  rzekła Georgina. Tylko jeden z
tych urazów może stać się przyczyną utraty wzroku, a co dopiero trzy
naraz. Oznaczałoby to definitywny koniec sportowej kariery
Bobby ego.
 Trzeba go jak najprędzej przetransportować do Darwin 
zawyrokował Andrew.
 Wezwę śmigłowiec.
 Dobrze. A ty, Jim, pomóż mi go przenieść w cień. Posadzili go
na krzesełku, na którym wcześniej siedziała Georgina. Jim ruszył po
opatrunki, a Andrew zajął się pocieszaniem niefortunnego zawodnika.
Chłopiec powoli przestawał płakać, podczas gdy Andrew rozważał w
myślach najbardziej pesymistyczne scenariusze. Zerknął w stronę
Cory ego, ale z ulgą się zorientował, że członkowie grupy artystycznej
skutecznie odwrócili uwagę chłopca od wypadku.
 Samolot przyleci za godzinę  usłyszał lekko zadyszany głos
Georginy.
 Na pas w Bongabie?
Przytaknęła. Jim wrócił z opatrunkami, więc wraz z Andrew
zabrała się do ich zakładania.
 Doktorze  odezwał się Dazza, który wytrwale towarzyszył
koledze.  To oko jest zdrowe.
 Wiem, ale musimy zakleić oba.
 Dlaczego?
 Dlatego że co robi jedno, robi też drugie. Jak lewym okiem
popatrzysz w lewo, to jak zachowuje się prawe?  zapytał Andrew, z
uśmiechem obserwując, jak Dazza sprawdza jego prawdomówność.
 Też patrzy w lewo.
 No widzisz. Więc jeżeli zakryjemy zdrowe oko, żeby nie musiało
patrzeć, to to chore też przestanie się ruszać, co mogłoby mu
dodatkowo zaszkodzić.
Dazza ze zrozumieniem kiwał głową.
 Okej, ruszamy w drogę  oznajmił Andrew.  Będziemy jechać
wolno i ostrożnie, więc sporo nam to zajmie. Jim, podjedz tutaj.
Jim posłusznie ruszył po samochód, wprawiając tym Georginę w
zdumienie. Kiedy to się stało? To przecież ona była od zażegnywania
kryzysów, ona wydawała polecenia, ona trzezwo myślała, kiedy inni
miotali się jak nieprzytomni. Przyjęła tę zmianę ze zdziwieniem, ale i
z pewną ulgą. Przyjemnie jest czasami podzielić się
odpowiedzialnością.
Samochód zaparkował tuż przy krzesełku Bobby ego, chodziło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl