[ Pobierz całość w formacie PDF ]

samego rana trening, potem lekcje i odrabianie zadań domowych. Czasami życie jest
niesprawiedliwe.
Babcia przez cały wieczór mnie rozpieszczała, ale nie protestowałam. Po tym, co się
wydarzyło, miło było poczuć, że ktoś się o mnie troszczy. Na obiad ugotowała moją ulubioną
potrawę: grube, soczyste steki z jadłoszynu, gniecione ziemniaki z żółtym serem i śmietaną,
marchewki w polewie z miodu i bułeczki na zakwasie z masłem cynamonowym. Na deser
zrobiła nawet sernik z cytryną i ananasem. Kiedy skończyłyśmy obiad, patelnia była
wymieciona do czysta.
Wieczorem, gdy już się położyłam, babcia przyszła do mnie i usiadła na skraju łóżka.
W jej fiołkowych oczach widać było zmartwienie. Miała kilka zmarszczek więcej niż podczas
mojej poprzedniej wizyty.
- Jak się trzymasz, złotko? - zagadnęła.
- Chyba dobrze. Próbuję wszystko jakoś sobie poukładać.
W czasie drogi powrotnej w aucie opowiedziałam babci o tym, co się wydarzyło.
Począwszy od wzięcia do ręki notesu Oliwiera, przez jego usiłowanie przestraszenia mnie, do
lawiny i wypadków na placu budowy skończywszy.
- Jak myślisz, co się stało z fenrirem? - spytałam. - Nic mu nie jest?
Profesorowie zabrali chłopaka, lecz nigdzie nie znalezli wilka. Oliwier powiedział, że
kiedy tylko Preston oddalił się w poszukiwaniu mnie i Logana, stworzenie umknęło.
Nauczyciele poszli jego tropem, ale ślady urwały się w lesie za kurortem. Wcale nie chciałam,
żeby go zalezli. Miałam nadzieję, że wilk zaszył się głęboko w górach i że wreszcie uwolnił
się od żniwiarzy.
- Jestem pewna, że nic mu nie jest - odparła babcia. - To dzikie zwierzę, nie zostało
stworzone po to, by żniwiarze je torturowali. W lesie będzie szczęśliwsze niż kiedykolwiek
przedtem. W górach są też inne wilki, może dołączy do stada? Kto wie? Może któregoś dnia
znowu go spotkasz?
Przez moment oczy babci zrobiły się szkliste. Ciekawa byłam, czy zobaczyła wilka,
czy też jego przyszłość... a może moją? Jednak po chwili wszystko minęło, a jej wzrok zrobił
się normalny.
- A co z moim darem? - spytałam z wahaniem w głosie.
- Co mogę teraz robić? Myślisz, że ta nowa umiejętność mi zostanie?
- Masz siedemnaście lat, Gwen. Jeszcze nie jesteś całkiem dorosła i twój dar też
jeszcze nie dojrzał. Zmienia się, rozwija, podobnie jak ty. Z czasem będzie się wzmacniał.
Będąc w twoim wieku, miałam szczęście, jeśli udało mi się odgadnąć godzinę, a co dopiero
przyszłość. Ale w ciągu następnych lat moje umiejętności rosły; z twoją mamą było
identycznie i z tobą też tak będzie.
Babcia westchnęła i dodała:
- Psychometria to nie koniec twoich talentów - to dopiero początek. Masz to, co
nazywa się magią dotykową. To bardzo rzadki dar, dający dużą moc. Mówisz, że dotykasz
przedmiotów i doznajesz widzenia, i to prawda. Ale magia dotykowa działa w obie strony.
- To znaczy?
- To znaczy, że kiedy dotykasz czegoś, to dany przedmiot lub osoba wywiera na ciebie
wpływ - widzisz wspomnienia i emocje z nią związane. A druga strona tego jest taka, że
powinnaś być w stanie zmienić dotykany przedmiot. Albo osobę. Powinnaś móc przekazać jej
swoje wspomnienia i emocje, a może nawet jeszcze więcej. Tak jest w teorii. Nie wiadomo,
jak będzie w praktyce. Musisz tylko pamiętać, żeby mądrze używać swojego daru, pomagać
innym i sobie, a wszystko będzie dobrze.
Jakimś sposobem babcia zawsze wiedziała, co powiedzieć, żebym nie czuła się jak
cudak. Postanowiłam sobie, że podczas następnej wizyty w bibliotece poczytam o magii
dotykowej. Jeśli psychometria nie sprowadza się tylko do widzeń przy dotknięciu przedmiotu
i możliwości przyswojenia sobie poznanych wspomnień, to muszę zaznajomić się z nią
dokładnie, żeby chronić siebie i babcię.
Babcia zaczęła gładzić mnie po dłoni swoją pomarszczoną, pełną plamek ręką.
Poczułam, jak ciepło jej miłości otula mnie i wypiera wszystko, co zimne, ciemne i straszne.
Przynajmniej chwilowo.
- Musisz wiedzieć, że jestem z ciebie bardzo dumna, dziecinko. I mama też byłaby
dumna.
- Dlaczego? Niemal dałam się zabić, i to jeszcze razem z Oliwierem i Loganem.
Serce zaczęło mi bić na wspomnienie palących czerwonych oczu i złośliwie
wykrzywionej twarzy Prestona. Wszyscy otarliśmy się o śmierć. Nieważne, co inni mówili.
Wiedziałam, że to przeze mnie. Jasne, że udało nam się wyjść cało, ale nie uwolniło
mnie to od poczucia winy za narażenie kolegów na niebezpieczeństwo i rany.
Babcia pokręciła głową.
- Nie zawiodłaś Oliwiera, kiedy cię potrzebował, i Logana także nie. Znalazłaś sposób
użycia swojego daru, aby uratować siebie i przyjaciół. To oznacza, że jesteś naprawdę silną i
odważną osobą. Jestem ogromnie z ciebie dumna, Gwen. A teraz odpocznij. Masz przed sobą
długi dzień. Porozmawiamy jeszcze rano, zanim pojedziesz do szkoły.
Babcia naciągnęła na mnie kołdrę aż do samej szyi, pocałowała w policzek i wyszła,
zamykając drzwi.
Lepiej skończ ze mną, Cyganko. Bo inaczej kiedyś i tak będę wolny, a wtedy zatłukę
tę trzęsącą się staruchę, którą tak kochasz.
Znowu usłyszałam słowa Prestona, jak echo, które nie zamiera. Wzdrygnęłam się,
zgasiłam lampkę przy łóżku i obiecałam sobie nie myśleć więcej o żniwiarzu. Preston siedział
w zamknięciu, nie mógł już nikogo skrzywdzić i nigdy, ale to nigdy nie wydostanie się na
wolność.
Powtarzałam to sobie raz po raz, jednak jeszcze bardzo długo nie mogłam usnąć.
Rozdział 25
%7łycie wróciło do normy. No, o ile można mówić o normie, jeśli chodzi się do
Akademii Mitu. Uczęszczałam na lekcje, wymykałam się do babci, pracowałam w bibliotece,
jak zwykle.
Co do treningu, jedno się zmieniło: polubiłam go. Oliwier i ja zostaliśmy przyjaciółmi,
a nawet Kenzie zaczął się do mnie przekonywać, mimo że zrujnowałam mu śniadanie z Talią.
Kenzie i Talia teraz oficjalnie chodzili ze sobą i byli bardzo zakochani. Czasami chłopak
wymykał się z treningu, żeby spotkać się ze swoją Amazonką na śniadaniu. Spartanin nie
zauważał smutnych, tęsknych spojrzeń, jakimi obrzucał go Oliwier. %7łałowałam, że
Oliwierowi tak ułożyło się życie. Miałam nadzieję, że spotka kogoś, przy kim przestanie
myśleć o Kenziem. Wiedziałam, co to jest nieodwzajemniona miłość i nie chciałam, żeby czuł
tę samą beznadzieję co ja.
Na treningach również lepiej sobie radziłam. Teraz byłam w stanie wytrwać całą
minutę, zanim Logan zabił mnie mieczem, i za każdym razem udawało mi się trafić z łuku w
tarczę. Nie chciałam wykorzystywać wspomnień Logana i Daphne. Postanowiłam nauczyć się
bronić, a nie tylko polegać na magicznych zdolnościach i cudzych umiejętnościach.
Nie było to łatwe, ale w końcu poczułam, że robię postępy i może będzie kiedyś ze
mnie wojownik.
No i, oczywiście, był Logan.
Nie rozmawialiśmy właściwie od czasu pocałunku na placu budowy. Trenowaliśmy
razem, dowcipkowaliśmy, ale żadne z nas o tym nie wspomniało. Nie wiedziałam, jak do tego
nawiązać ani - gdyby to się stało - co właściwie miałabym powiedzieć. Dał mi odczuć tyle
wspaniałych rzeczy. Milczeliśmy więc oboje, i ja, i Logan. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl