[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mogłabyś podróżować po Francji i jeszcze odłożyć parę groszy na powrót.
- A jeśli się nie zgodzę?
- Wtedy powiemy sobie do widzenia, bez żadnej urazy. Sam zajmę się Julienem i Chantal, a ty
będziesz mogła sprawdzić, na jak długo wystarczy ci czterdzieści osiem franków.
- Chyba nie mam wielkiego wyboru, co?
- Lepsze to niż powrót do domu czy też zmywanie naczyń, nieprawdaż?
Polly w zamyśleniu mieszała kawę.
- Co jeszcze musiałabym robić?
- Po prostu bądz panią domu. Nie mam nikogo do pomocy, trzeba więc będzie robić zakupy i gotować,
ale możemy się tym podzielić. Poza tym myślę, że Chantall również ci pomoże. W końcu to ma być
urlop. Możesz odpoczywać i robić, co zechcesz, bylebyś tylko nie dawała Julienowi żadnych
powodów do podejrzeń, że tak naprawdę nie jesteśmy w sobie szalenie zakochani.
- A jak mam to zrobić?
- Wydaje mi się, że to nie będzie takie trudne - powiedział beztrosko. - Nie możesz się tylko ze mną
kłócić, a od czasu do czasu powinnaś mnie pocałować. Dla dobrego efektu.
- Czy... czy będziemy mieć wspólny pokój? - Policzki Polly lekko się zarumieniły.
- Jeśli nie, Julien mógłby pomyśleć, że coś jest z nami nie tak - odpowiedział chłodno. - Wczorajszej
nocy wspólne łóżko nie stanowiło żadnego problemu.
Polly pomyślała z goryczą, że może dla niego. Ale nie mogła przecież okazać, jak bardzo poruszył ją
tamten pocałunek!
- Nie wykorzystam cię, jeśli tego się obawiasz - dodał, z tym swoim ironicznym wyrazem twarzy.
Polly uniosła głowę.
- Nie tego się obawiam! Czy Helena nie będzie miała ci za złe, jeśli się dowie... ?
- Ze spaliśmy razem? - dokończył Simon, gdy zawahała się.
- Tak to nazwijmy - powiedziała Polly oschle.
Simon spojrzał daleko przed siebie. Pomyślał, że w zasadzie mógłby powiedzieć Polly prawdę o
Helenie. Z kolei może to wcale nie jest złe, jeśli będzie myślała, że jest związany z inną kobietą.
Sypianie w jednym łóżku przez następne dwa tygodnie to największa wada planu, który, poza tym,
mógł rozwiązać tak wiele problemów.
Nie byłoby tak zle, gdyby nie wczorajszy pocałunek, który niebezpiecznie wymknął się spod kontroli,
i którego nie potrafił wymazać z pamięci. Najlepiej, jeśli Polly będzie myślała, że tylko zastępuje
Helenę. Najwyrazniej zbzikowała na punkcie Philippe'a Ladurie, więc jeśli da jej do zrozumienia, że
jest tak samo zafascynowany Heleną, unikną nieporozumień i wszystko okaże się łatwiejsze.
- Helena nie miałaby nic przeciwko temu - oznajmił Simon. - Wie, jak ważna jest dla mnie ta fuzja, i że
jestem gotów zrobić wszystko, by tylko interes się powiódł.
- Nawet jeśli oznaczałoby to spanie ze mną? - zapytała zgryzliwie Polly.
- Nawet to. - Skończył swoją kawę i zdecydowanym ruchem odstawił filiżankę na spodeczek. Skoro
już przedstawił taką wersję, powinien postarać się, by była jak najbardziej przekonywająca. - Helenę i
mnie łączy bardzo szczególny rodzaj związku - ciągnął dalej, patrząc Polly prosto w oczy. - Doskonale
się rozumiemy.
Raczej rozumieli się, dopóki Helena, ni stąd, ni zowąd, nie zmieniła się z prężnego prawnika w
kobietę żądną małżeństwa i dzieci. Bardzo zaskoczony Simon zaproponował, by na jakiś czas
wstrzymali się z decyzją, ale gdy ona zaczęła stawiać warunki, koniec był nieunikniony. Teraz albo
nigdy" - powiedziała, a on wybrał nigdy.
- Aączy nas idealny związek - ciągnął, wyczuwając, że nie była zbytnio przekonana. - Prowadzimy
taki sam styl życia, pragniemy tych samych rzeczy. Helena jest mądra i bardzo praktyczna. Ona
pierwsza doceniłaby, jakie to wygodne, że przez pewien czas zajmiesz jej miejsce.
Polly zrobiło się trochę przykro. Chantal była piękna i delikatna, Helena mądra i praktyczna -
największy komplement ze strony Simona - a ona tylko przydatna!
- No więc? - zapytał w końcu. - Zrobisz to?
Czy to zrobi? Polly monotonnie mieszała kawę. Była bardziej zażenowana jego niecodzienną
propozycją, niż chciała się do tego przyznać. To takie niepodobne do Simona! W pewnym sensie
obawiała się trochę tych dwóch tygodni w jego towarzystwie, a najbardziej nocy. Gdyby nie ten
pocałunek, na pewno nie wahałaby się. Teraz jednak wszystko stawało się ryzykowne.
Z drugiej strony, naprawdę nie miała wyboru. Wyprawa w nieznane z kwotą ledwie wystarczającą na
kawę i ciasteczko nie należała do najzabawniejszych. Rolę narzeczonej Simona mogła po prostu
potraktować jak kolejną pracę. Może to trochę niezręczna sytuacja, ale na pewno lepsza niż zmywanie
talerzy.
- Dobrze - odpowiedziała zdecydowanie. - Zgadzam się, ale również pod paroma warunkami.
-Tak?
- Po pierwsze, nic nie powiesz moim rodzicom. Naprawdę bardzo mi zależy, aby im udowodnić, że
potrafię zrealizować to, co zaplanowałam.
Simon był zdumiony.
- Nawet ja rozumiem pewne sprawy. Nie zamierzam nic mówić twoim rodzicom ani nikomu innemu,
a już na pewno nie Emily! Nigdy nie dałaby nam spokoju, gdyby dowiedziała się, że spędziliśmy
wspólnie cały ten czas w La Treille.
- O Boże, nie wolno nam powiedzieć Emily! - zgodziła się przerażona Polly. Emily była jedną z jej
najlepszych przyjaciółek, ale pierwszą rzeczą, o jaką zapytałaby Polly, to czy całowała się z Simonem,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]