[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wrócił wtedy po piątym z rzędu nocnym dyżurze i odsypiał to w
sypialni. W takich okolicznościach Tess starała się trzymać Ryana na dworze,
by mu nie przeszkadzał, albo nawet zabierała go spacer, ale akurat tej nocy lał
deszcz, a w dzień jeszcze trochę padało. Na dodatek tego dnia czuła się
marnie, więc posadziła małego w salonie przed bajką na wideo i dała mu
klocki. Ale siedząc w fotelu i go pilnując, w pewnej chwili zasnęła.
Tess, przez całą noc nie zmrużyłaś oka, bo ząbkował. Przez trzy
poprzednie noce spałaś niewiele więcej niż ja, a do tego miałaś migrenę, na
którą wzięłaś jakieś proszki. Byłaś wyczerpana, ledwie trzymałaś się na
nogach.
Proponował, że przez jakiś czas pobędzie z Ryanem, by mogła się
przespać, ale go zapewniła, że sobie poradzi, za co był jej wdzięczny. Był tak
135
R
L
T
skonany, że ledwie widział na oczy.
W podobnych okolicznościach prosili Jean, by zaopiekowała się
Ryanem, ale tym razem miała zaplanowany wyjazd nad morze, więc uznali,
że sobie poradzą sami.
Był zamknięty z tobą w salonie ciągnął Fletch. Nie miałaś powodu
uważać, że nie jest bezpieczny. Nie wyszedłby na dwór, gdybym zmienił ten
popsuty zamek w drzwiach, o co męczyłaś mnie od tygodnia.
Kręciła dalej głową, ocierając łzy.
Powinnam była po południu chociaż odwrócić to wiadro do góry
dnem. A najlepiej odstawić je na miejsce, co normalnie robiłam.
Poprzedniego dnia bawiła się z Ryanem w piaskownicy. Przyniosła z
komórki duże wiadro, bo Ryan uwielbiał sypać do niego piasek, ale ponieważ
jako mały niezdara często je przewracał, co bardzo go złościło, wkopała je w
piasek, stabilizując deseczkami.
Ale potem zadzwonił telefon i oboje pobiegli, by go odebrać, zanim
Fletch się obudzi, ale i tak się obudził, więc jeszcze jakiś czas spędzili razem,
aż Fletch musiał znowu jechać do pracy, a ona kompletnie zapomniała o
wiadrze w piaskownicy.
Tess, nie mogłaś wiedzieć, że tej nocy będzie lało. To był
nieszczęśliwy wypadek, nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Nie rozumiesz, że
nie możemy tak bez końca? %7łe ty nie powinnaś zasypiać, a ja powinienem
naprawić zamek, że to ja powinienem schować wiadro, ja powinienem lepiej
przeprowadzić reanimację.
Położył jej dłoń na policzku, ocierając łzy.
Na jakimś etapie trzeba sobie wybaczyć.
Dotknęła jego ręki.
Fletcher, on umarł, nasz synek umarł. Spojrzała mu w oczy. Przez
136
R
L
T
te wszystkie lata wyrzucam sobie, że nie mogę cofnąć czasu i zmienić tylko
jednego. Westchnęła. %7łe nie zasypiam. Bo cała reszta jest bez znaczenia.
Gdybym go pilnowała, wszystko inne by się nie liczyło.
Nie mógł patrzeć na cierpienie w jej oczach. Oddałby wszystko, by go
tam nie było. Zdawał sobie jednak sprawę, że nareszcie, mówiąc o tym, Tess
robi pierwsze samodzielne kroki, by się od niego uwolnić. Kroki ku
normalnemu życiu, zamiast życia na pół gwizdka, które wybrała, zaszywając
się na angielskiej prowincji.
Przyciągnął ją do siebie i mocno objął.
Drzwi... szepnął. Powinienem był je naprawić jeszcze tego
samego dnia, kiedy po raz pierwszy mi o nich powiedziałaś.
Pojęła, że on cierpi podobnie jak ona, więc gdy poczuła, że jest bliska
łez, już nie próbowała ich powstrzymywać. Tama puściła. Pozbycie się tego
bolało niewyobrażalnie, ale zamiast ją poranić, sprawiło, że poczuła
nieskończoną lekkość.
Nie wypuszczał jej z ramion. Pomijając szpital i pogrzeb, po raz
pierwszy pozwoliła mu się obejmować. Jego łzy zmieszały się z jej łzami, gdy
po wielu latach wspólnie opłakiwali synka.
Nie miała pojęcia, jak długo płakała ani nawet skąd wzięły się te łzy,
zważywszy, ile ich wylała przez minionych sześć tygodni. Ale naprawdę
zrobiło się jej lepiej, a poza tym czuła, że to dobrze, że płacze razem z
Fletchem. Jakiś czas pózniej uniosła głowę i ze zdziwieniem zauważyła, że on
też ma zaczerwienione oczy. Delikatnie dotknęła jego powiek.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]