[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiedziałam, że są książki o ziołach.
- Mikołaj Culpeper - rzekła zielarka - poświęcił swoje
życie studiowaniu astrologii i medycyny.
- Jakie szczęście, że to zapisał! - zawołała Lalita.
- W czasie wojny domowej walczył po stronie Parlamentu
i został ranny w klatkę piersiową - wyjaśniła zielarka. - Sam
się wyleczył i właśnie wówczas pomyślał, że gdyby umarł,
wszystkie jego tajemnice zginęłyby razem z nim.
- Byłaby to wielka strata!
- Niewątpliwie! Więc lecząc niezliczonych pacjentów w
Spitalfields, znajdował jeszcze czas, by opisać medyczne
właściwości ziół i zapisać wskazówki, jak sporządzać ich
mieszanki. Swoje dzieło nazwał Poradnikiem zielarza.
- Proszę cię, czy któregoś dnia pozwolisz mi go
zobaczyć? - poprosiła Lalita.
- Oczywiście - zgodziła się zielarka. - Pokażę ci tę księgę,
gdy mnie odwiedzisz, a skoro cię to tak interesuje, będziesz
mogła też zobaczyć rosnące zioła i te, które zasuszyłam na
zimę, a także pozwolę ci porozmawiać z moimi pszczołami.
- Porozmawiać z twoimi pszczołami? - zawołała
zdumiona Lalita.
- Lubią, żeby ci, których leczą, rozmawiali z nimi -
wyjaśniła zielarka. - Ja z nimi rozmawiam: mówię im, co się
wydarzyło i co musi uczynić ich magiczny miód. Nigdy mnie
nie zawiodły!
Lalita w każdej chwili pobytu w Roth Park napotykała
nowe rzeczy warte zobaczenia i poznania. Gdy z pomocą niani
ubrała się, bona przyniosła z szafy suknię. Przedtem Lalita
martwiła się, co włoży, gdy trzeba będzie zejść na dół. Suknia,
w której przybyła na spotkanie z lordem, była nieodpowiednia
do pięknych i luksusowych wnętrz Roth Park. Ta, którą niania
trzymała przed sobą, by pokazać Lalicie, była prześliczna.
Miała modne łódkowe wycięcie przy szyi, a szerokie rękawy
kończące się obcisłymi mankietami przy nadgarstkach mogły
ukryć szczupłość jej ramion. Spódnica była suto marszczona i
ozdobiona u dołu jedwabnymi wstążkami, które zdawały się
szeptać magiczne słowo  Paryż".
- Czy to... dla mnie? - zapytała oszołomiona Lalita.
- Jego lordowska mość zamówił w Londynie wiele sukien
- odparła niania. - Spaliłam szmaty, które pani miała na sobie
tamtego wieczoru, kiedy panią po raz pierwszy zobaczyłam.
Lalita zarumieniła się.
- To było wszystko, co miałam - wyszeptała.
- Teraz ma pani dużo więcej - powiedziała niania. - Ale
nie chcę, żeby się pani zbyt zmęczyła oglądając je.
- Mogę chociaż rzucić okiem? - poprosiła Lalita.
Ustępując jej jak dziecku, niania otworzyła drzwi szafy i
Lalita zobaczyła tam ponad tuzin sukien w łagodnych,
pastelowych kolorach. Jakże były inne od jaskrawych barw, w
których gustowała Zofia.
Skąd wiedział, że bardzo lubię łagodne kolory? Pomyślała,
że lord ma i w tej dziedzinie właściwe wyczucie.
Sukienka w jasnym odcieniu błękitu wspaniale leżała na
jej szczupłej sylwetce i podkreślała delikatne kolory, jakie
pojawiły się na jej twarzy, odkąd brała mikstury zielarki.
Pomimo to schodząc na dół, czuła obawę. A jeśli lord
Rothwyn po tym wszystkim, co dla niej zrobił, będzie
rozczarowany?
Ubrany w liberię lokaj poprowadził ją przez hall i
otworzył drzwi do izby, która - jak Lalita spostrzegła - nie
była wielkim salonem, którego bardzo się obawiała, ale
przytulnym, mniejszym pokojem.
Był pełen kwiatów, a ściany były ozdobione brokatowym
obiciem oraz obrazami dzieci. W oknie wychodzącym na
ogród stał lord Rothwyn.
Odwrócił się, przez moment patrzył na nią, po czym
uśmiechnął się. Już się nie bała i śmiało podeszła do niego.
ROZDZIAA 4
Lalita rytmicznie zeszła ze schodów. Za nią podążał mały
czarno - biały piesek.
Każdy kolejny dzień pobytu w Roth Park był pełen odkryć
i przyjemności! Najpierw pokazano jej dom, zbudowany
jeszcze za panowania Karola Ił. Każde następne pokolenie
Rothwynów dobudowywało coś nowego.
Nie mogła zrozumieć, co sprawia, że w tak wielkim i
imponującym domu istnieje atmosfera ciepła i intymności.
Gdziekolwiek spojrzała, znajdowały się skarby: bajeczne
obrazy i gobeliny ha ścianach oraz meble, przywożone przez
kolejnych właścicieli z Francji i Włoch, konkurujące w
mistrzowskim kunszcie wykonania i stwarzające poczucie
piękna. Lalita była oczarowana. Fascynowało ją wszystko, co
oglądała, a słuchanie historii poszczególnych skarbów,
opowiadanych jej przez lorda Rothwyna, było przyjemnością,
jakiej przedtem nie zaznała.
Nad frontowymi drzwiami widniały wykute w kamieniu
słowa:
Dom ten zbudowany został przez Iniga, pierwszego lorda
Rothwyna, przy użyciu nie tylko cegieł i drewna, ale także
jego umysłu, wyobrazni i serca. Wzniesiony Anno Domini
1678.
- Rozumiem, co chciał powiedzieć! - zawołała Lalita.
- Ja też! - zgodził się lord Rothwyn.
- Ty także... w ten sposób budujesz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl