[ Pobierz całość w formacie PDF ]
własnością cystersów oliwskich. Dobrodziej dla ludzi, tyran dla piekieł, natchniony kaznodzieja,
parafian wspomagał i utwierdzał ich w cnotach, czarty z opętanych wyganiał. A pięknymi
kazaniami to już głaz by chyba zmiękczył. Przemawiał i do wielkich tego świata, i do
maluczkich. Umiał sprawiedliwie chwalić dobre i ganić złe, nikogo się nie bojąc ani wstydząc, gdy
chodziło o cnotę i niecnotę.
Pewnego razu wygłaszał kazanie o fałesznych prawdach i o pysze ludzkiej. Wspomniawszy o
Jutrzence, czyli Lucyferze, Belzebubie, który będąc aniołem, przez pychę, iż chciał Bogu
dorównać, strącony został do piekieł, ksiądz Kęsowski opowiedział wiernym parafianom
następującą
%7łył ongiś między %7łydowinami w Palestynie za życia i niedługo po męczeńskiej śmierci
Chrystusa Pana pewien czarnoksiężnik imieniem Szymon, Samarytanin. Ochrzcił go sam święty
Filip, diakon jerozolimski, powołany przez apostołów po wniebowstąpieniu Pańskim. Chodził
Szymon ze świętym mężem po całej Samarii, przysłuchując się jego naukom i przyglądając cudom
Filipo-wym, jego mocy wielkiej. Kiedy
święci aipostołowie, Piotr i Jan, przybyli do Samarii, chodził też z nimi, a zdumiewały go ich cuda i
nauki. Najwięcej zaś to, że kładzeniem rąk na wiernych, już ochrzczonych, u-dzielali im Ducha
Zwiętego. Paskudna zazdrość i paskudna żądza owładnęły sercem Szymona czarnoksiężnika.
Zapragnął dorównać świętym, a drogę do tego upatrzył w przekupstwie.
Wtykając im kiedyś namolnie złote monety w dłonie, zażądał:
32
Dajcie i mnie tę moc, aby ten, na którego bym ręce położył, wziął Ducha Zwiętego.
Obruszyli się święci mężowie, a Piotr odrzekł mu surowo:
Pieniądze twoje niech z tobą będą na zginienie, żeś mniemał, aby dar Boży miał być za
pieniądze nabywany. Przetoż pokutuj z tej swojej złości, a proś Boga o przebaczenie za ów zamysł
serca twojego. Ja zaś cię wyłączam z Kościoła Pańskiego...
Czarnoksiężnik zaśmiał się głośno i odpowiedział:
Módlcie się wy za mną do Pana, aby na mnie nic nie przyszło z tych rzeczy, któreście wyrzekli.
Nie ulękłszy się słów apostoła, Szymon chodził po całej ziemi Palestyny, Syrii oraz Fenicji, głosząc
swe nauki fałeszne i sztuką czarnoksięską mamiąc ludzi. Zawędrował nawet do Rzymu i tam
czarami różne czynił cuda", co gromadziło wokół niego gawiedz uliczną.
Raz przystąpiła doń niewiasta cudnej urody a płomiennego wejrzenia i spytała:
Kto ty jesteś, mistrzu?
Jam jest mesjasz, zbawiciel, który świat odkupi odparł bez zająk-nienia i obawy, że go na
miejscu dosięgnie kara boska. Widziałaś przecie cuda moje.
Uwierzyłam w ciebie, mistrzu. Chcę być twoją niewolnicą. Niegodziwa chuć ogarnęła
fałesznego mistrza.
Jako cię zowią, niewiasto?
Helena.
Pójdz tedy ze mną, Heleno, a dziwuj się mocy mojej.
1 wdali się oboje we wszeteczny
2 Złota przędza
związek, niepomni gniewu bożego. Chodzili wszędy razem, zgodnie głosząc, że Szymon jest
mesjaszem prawdziwym, nie zaś ukrzyżowany niedawno Jezus z Nazaretu.
Jezus, jak głoszą jego zausznicy, zmartwychwstał. I ja to potrafię! wołał do słuchaczy. On
wzniósł się do nieba i ja to uczynić mogę! Niespodziewanie z tłumu odezwał się głos:
Szymonie, synu Aharona, apostołowie Piotr i Paweł głoszą co innego i zowią cię kłamcą.
Pogrzebcie mnie w ziemi, o wierni słuchacze i uczniowie moi, a po trzech dniach wstanę jak
Jezus przemówił do zebranych Szymon czarnoksiężnik.
Uczyńcie to, uczyńcie! krzyknęli ludzie z tłumu. A jeśli Szymon wstanie z grobu,
uwierzymy, że jest mesjaszem!
Kazał się ludziom pogrzebać na trzy doby. Po upływie tegoż czasu iście wstał cały i zdrów.
Albowiem, jak opowiadano, w przeszłości uczył się był u indyjskich i perskich mędrców, którzy
nadludzkie ponoć zdolności posiadali, jak znikanie z oczu ludzkich, zmniejszanie i powiększanie
swego ciała, unoszenie się w powietrze.
Atoli wyznawcom jego nie wystarczało owo powstanie z grobu. Zażądali wniebowstąpienia. Sztuką
czarnoksięską sprawił, że istotnie uniósł się w powietrze. Tłum wówczas padł na kolana, ukorzony,
przejęty wiarą. Ale obecni tam apostołowie, Piotr i Paweł, przemówili do oszukanych ludzi, zowiąc
szalbierza narzędziem szatana.
Oby Bóg pokarał jego pychę
i fałsz! zawołał Paweł wielkim głosem.
Wśród nagłego grzmotu Szymon spod chmur począł spadać w dół niby kamień... Tłum
zamarł w śmiertelnej ciszy. Czarnoksiężnik runął na ziemię z połamanymi kośćmi. Ale żył
jeszcze. Helena rzuciła się ku niemu. Błagał, by go dobiła. Ludzie odwrócili się od nich i
rozeszli się po domach. Helena zabrała go dokądś nad morze. Tutaj, zmyliwszy jej czujność, stoczył
się z nosiłek w wodę, by odebrać sobie życie: zakończył je, niegodziwe i grzeszne, najcięższym
grzechem samobojem. Helena skoczyła za nim w odmęty morskie, niepoprawna grzesznica.
Po całej ziemi opowiadają wieszczko-wie dzieje Szymona i Heleny ku przestrodze wszystkich
ludzi.
Ledwie przebrzmiały słowa opata Kęsowskiego, gdy niektórzy ze słuchaczy, o rozpalonych
rumieńcem twarzach, jęli czym pośpieszniej opuszczać kościół. Byli to posesor
miejscowy, pan wiosek okolicznych, co niby katolik, a ku kacerstwu się skłaniał; młynarz, który
[ Pobierz całość w formacie PDF ]