[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ewentualnie trzymanie siк za rкce. Do gіowy mi nie przyszіo, їe ludzie, ktуrzy siк kochaj№,
id№ razem do іуїka. A najgorsze, їe ja nic nie czuіam fizycznie do tego mкїczyzny, w ogуle
mnie nie poci№gaі. Pewnie dlatego wpadіam w panikк i zaczкіam krzyczeж, jak siк do mnie
zbliїyі. Przybiegіa Bella i wyratowaіa mnie z opresji, a kowboj wyjechaі w niesіawie.
Tyler wysіuchaі jej opowieњci z uwag№. Nawet nie zauwaїyі, їe jego papieros siк
dopala.
- To byі McAnders - zgadі z zimn№ precyzj№.
- Tak. On kochaі siк w Marguerite, ale nie wiedziaіam o tym, pуki nie sprуbowaі
wykorzystaж mojej naiwnoњci. Tamtej nocy zdaіam sobie sprawк, jaka byіam gіupia. -
Uњmiechnкіa siк bez przekonania. - No i zrozumiaіam, їe nie mogк wierzyж swojemu
instynktowi ani os№dowi. Odrzuciіam seksowne ciuchy i przestaіam siк ogl№daж za
mкїczyznami.
- Jedno zepsute jajko w koszyku nie oznacza, їe wszystkie s№ zepsute.
- To prawda, ale jak rozpoznasz to zepsute we wіaњciwym momencie? - Potrz№snкіa
gіow№. - Jakoњ nie miaіam ochoty ponawiaж prуby.
Strona 48
Palmer Diana - Long tall Texans series 03 - Pustynna gorД…czka
- Dopуki ja siк nie zjawiіem?
Zalaі j№ rumieniec.
- Mуwiіam ci juї, їe chciaіam tylko, їebyњ siк tu dobrze poczuі. Zreszt№ ty teї byіeњ
dla mnie miіy, i to mi pochlebiaіo.
- A gdzie jest dzisiaj miejsce McAndersa? - spytaі. - Rozumiem, їe zaszliњcie doњж
daleko, zanim Bella przyszіa ci z odsiecz№. Ale jak jest teraz? Zostawiіaњ mnie dla niego?
Nell poruszyіa siк niespokojnie.
- Nie - їachnкіa siк.
Jego twarz trochк siк rozpogodziіa.
- Dlaczego?
Musiaіa pamiкtaж, їe Tyler jest zainteresowany Margie. Byж moїe bardzo jej, Nell,
wspуіczuje, ale jej nie pragnie. Wyprostowaіa siк.
- On mnie nie poci№ga, pod tym wzglкdem nic siк nie zmieniіo.
Tyler byі ciekaw, czy Nell zdaje sobie sprawк, jak№ informacjк przekazuje mu
nieњwiadomie miкdzy wierszami. Jeїeli nie pragnie McAndersa, prawdopodobnie nie jest w
nim zakochana. Tyler postanowiі jej to uprzytomniж, wiedz№c, їe moїe to byж ciкїki orzech
do zgryzienia.
- A ja ciк raz poci№gaіem - stwierdziі niskim gіosem. Przysun№і siк do niej, dotkn№і
lekko jej twarzy, rozpuszczonych wіosуw. Pіyn№ce od niego ciepіo otuliіo j№, jego oddech
niczym lekka bryza poruszaі jej wіosami na skroniach. - Gdyby McAnders siк nie pojawiі,
byж moїe byіabyњ mn№ zainteresowana takїe w inny sposуb. Zabrakіo nam czasu, їeby siк
lepiej poznaж.
Z oci№ganiem rozpostarіa dіonie na jego piersi, jakby baіa siк, їe j№ odepchnie. Tyler
chwyciі jej palce i przycisn№і jeszcze mocniej do swej koszuli.
- Teraz byњ juї tego nie chciaі - powiedziaіa drї№cym z przejкcia gіosem. - Margie
spкdza tu poіowк czasu.
- Oczywiњcie s№dzisz, їe jestem w niej zakochany.
- A nie?
- Nie powiem ci - odrzekі i uniуsі jej brodк. - Musisz wyjњж ze swojej skorupy,
maleсka. I zacz№ж siк rozgl№daж wokуі siebie. Nie nauczysz siк pіywaж, jak bкdziesz
tylko wzdragaж siк na sam№ myњl o wodzie.
- Nie rozumiem.
- To bardzo proste. Jeњli mnie pragniesz, musisz uwierzyж, їe ja odwzajemniк twoje
uczucie. Musisz choж trochк uwierzyж w siebie i zaufaж mi, їe nie zrobiк ci nic zіego.
- Zaufanie przychodzi mi doњж trudno - wyjawiіa, chociaї bardzo kusiіy j№ jego
sіowa. Tak, pragnкіa go, i to jak, ale pragnкіa go na zawsze. A on?
- Znakomita wiкkszoњж ludzi ma z tym problem. - Odsun№і wіosy z jej twarzy. -
Wszystko zaleїy od tego, czy wierzysz, їe warto zaryzykowaж. Miіoњж nie spada na
czіowieka z bankow№ gwarancj№. Przychodzi taki czas, kiedy musisz zawierzyж
instynktowi i zaryzykowaж.
Nell poruszyіa siк, ale on jej nie puszczaі.
- Nie rozumiem - zaprotestowaіa gwaіtownie. - Powiedziaіeњ, їe mnie pragniesz, a
jednoczeњnie, їe nie jesteњ zainteresowany zwi№zkiem z їadn№ kobiet№.
- Mуwiіem masк rуїnych rzeczy, prawd№ kochanie?
Wpatrywaіa siк badawczo w jego twarz.
- Nie jestem kobiet№, na ktуrej by ci zaleїaіo - stwierdziіa z їalem.
- Caіe moje їycie wywrуciіo siк do gуry nogami, Nell. Nie jestem tym samym
czіowiekiem co dawniej. Straciіem maj№tek i pozycjк, i chyba pozostaіo mi jedynie dobre
imiк i spory kredyt do spіacenia. A to sprawi№, їe czujк siк niepewnie, jeњli jeszcze tego nie
zauwaїyіaњ.
- Niepewnie? - Otworzyіa szeroko oczy.
- Mogіabyњ pomyњleж, їe zainteresowaіem siк tob№ poniewaї jesteњ doњж
zamoїna.
- A to dobre! - mruknкіa. - Nie wyobraїam sobie jakoњ, їebyњ goniі za jak№kolwiek
kobiet№ dla pieniкdzy.
Jego spokojne oczy przeszywaіy ciemnoњж, patrz№c na ni№.
- Dobrze, їe chociaї tyle wiesz - uznaі. - Ale jakaњ czкњж ciebie obawia siк mnie.
- Bo ty chcesz Marguerite! - jкknкіa. - Po co miaіbyњ siк zadawaж ze mn№?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]