[ Pobierz całość w formacie PDF ]
a żołądek podskoczył do gardła. Oblała się zimnym
potem.
Postanowiła nie rezygnować. Wsparła głowę na ra
mionach i cierpliwie czekała, aż słabość minie.
Przekonywała się, że to potrwa tylko chwilę. Gdy
zamroczenie ustąpi, będzie mogła wstać i sprawdzić
drzwi. Powinny być zamknięte, ale musiała się jednak
o tym przekonać. A potem należało pomyśleć, jak odzy
skać wolność.
Nagle drzwi się otworzyły. Uniosła głowę i zaraz
zmrużyła powieki, w skroniach zapulsowała jej bowiem
nowa fala bólu. Spodziewała się ujrzeć Blake'a.
Ogarnęła ją czarna rozpacz. Do pokoju wszedł nie
kto inny jak Gabe Conroy.
Rozejrzał się i zatrzymał wzrok na jej twarzy. Wie-
60 NIE UCIEKAJ PRZEDE MN
działa, że jest blada i wymizerowana, włosy ma poskle
jane, a jej dżinsy i bluzka są pogniecione.
Za to Gabe prezentował się znakomicie. Obcisła ko
szulka polo w czerwono-białe paski podkreślała musku
laturę klatki piersiowej, a znoszone dżinsy zwracały
uwagę na wąski pas i mocne uda.
Kiedyś Page bardzo się starała, żeby ładnie dla niego
wyglądać. Pomyślała o tym z przykrym skurczem serca,
ale szybko wytłumaczyła sobie, że w tej sytuacji jest dla
niej lepiej wyglądać na skrzywdzoną i bezbronną. Mu
siała uśpić czujność Gabe'a, jeśli chciała mieć nadzieję,
że zdoła go przechytrzyć trzeci raz z kolei.
- Co jeszcze będę musiała zrobić, żeby się ciebie
pozbyć? - spytała zbolałym głosem.
Jedyną reakcją na jej sarkazm było lekkie drgnienie
policzka Gabe'a. W prawej ręce trzymał szklankę. Po
dał jej wodę i dwie małe kapsułki.
- Blake powiedział, że obudzisz się z bólem głowy.
To powinno ci pomóc.
Przez chwilę Page patrzyła na tabletki i zastanawiała
się, czy nie odmówić, w końcu jednak wyciągnęła po
nie rękę. Starała się ukryć gwałtowność tego gestu. Da
łaby wiele, żeby pozbyć się bólu głowy, ale przede
wszystkim rozumiała, że jeśli chce obmyślić plan uciecz
ki, to musi mieć trzezwy umysł.
- Dzięki - powiedziała, przełknąwszy lek, i odsta
wiła szklankę na szafkę. - Czy mogę już stąd wyjść?
- O, próbujesz po dobroci! - powiedział, siadając na
NE UCIEKAJ PRZEDE MN 61
krześle. Skrzyżował ramiona na piersi i wbił w nią
wzrok.
Udało jej się odwzajemnić to spojrzenie.
- Więc co to ma być? Porwanie?
- Coś w tym rodzaju.
Uniosła brew.
- Gabe Conroy, którego pamiętam, był wzorowym
obywatelem i nigdy nie złamałby prawa.
Policzki oblał mu ciemny rumieniec, Gabe podejrze
wał jednak, że bardziej ze złości niż z poczucia winy.
- Trudno, ludzie się zmieniają - powiedział sta
nowczo.
Page aż za dobrze o tym wiedziała. Nie tylko Gabe
się zmienił. Czy miała szansę go przekonać, że z taką
kobietą, jaką się stała, nie będzie chciał mieć nic wspól
nego?
- Jak długo zamierzasz mnie tu trzymać? - spytała
buńczucznie.
- Tak długo, jak będzie trzeba - odparł. - Chcę do
stać odpowiedzi na moje pytania, Page. I jestem gotów
na niejedno, żeby do tego doprowadzić.
Najwyrazniej chciał ją przestraszyć. Nie mogła mu
jednak wytłumaczyć, dlaczego zamiast tego bardzo ją
zasmucił.
Od dwóch i pół roku Page dobrze wiedziała, jak wy
soką cenę się płaci, żeby wbrew wszystkiemu osiągnąć
zamierzony cel.
Czasem wydawało jej się, że zapłaciła własną duszą.
ROZDZIAA CZWARTY
Gabe żałował, że niczego nie potrafi wyczytać z mi
ny Page. Gdy wszedł do pokoju, wydała mu się taka
wątła i chora, że z trudem zagłuszył wyrzuty sumienia,
które nim targnęły. A gdy uniosła głowę i spojrzała mu
w oczy tak, jakby domagała się od niego współczucia,
omal jej nie przeprosił.
Nadal była blada, ale siły szybko jej wracały. Wi
dział, że mimo wyrazu znużenia malującego się na
twarzy, gorączkowo kombinuje. Niewątpliwie znów
szukała drogi ucieczki. Gabe z prawdziwym zdumie
niem myślał o tym, jak łatwo pozwolił jej się dwa razy
podejść.
Tym razem nie miał zamiaru dać się wystrychnąć na
dudka.
- Gdzie jesteśmy?- spytała Page.
- To ja zadaję pytania! Tobie udzielę odpowiedzi
w drugiej kolejności.
Usiadła sztywno wyprostowana, z ramionami skrzy
żowanymi na piersi i znudzonym wyrazem twarzy. Ga
be zauważył jednak, ile wysiłku włożyła w przybranie
tej pozy.
NIE UCIEKAJ PRZEDE MN 63
- A pozwolisz mi odejść, jak już usłyszysz odpowie
dzi? - spytała irytująco protekcjonalnym tonem.
- Moim zdaniem jesteś mi winna wiele wyjaśnień
- odparł z goryczą. Dobrze wiedział, że zrobił unik.
Page również zwróciła na to uwagę. Popatrzyła na
niego podejrzliwie, ale w końcu nieznacznie skinęła
głową.
- Pytaj.
- Dlaczego ode mnie odeszłaś?
- Zmieniłam zdanie i uznałam, że nie mam ochoty
być mężatką. Chciałam oszczędzić nam przykrych scen,
więc wyjechałam w czasie, gdy nie było cię w domu.
Wydało mi się to najprostszym rozwiązaniem.
- Kto zadzwonił do ciebie na chwilę przed wy
jazdem?
Znów odpowiedziała bez wahania:
- Przyjaciel.
- I dlatego postanowiłaś odejść? Chciałaś być z in
nym mężczyzną?
- Tak. - Nawet nie mrugnęła powieką.
Na samą myśl o tym, że jego żona mogłaby być
z innym mężczyzną, wpadł w gniew. Zdołał jednak za
pytać spokojnie:
- Co się z nim stało?
Wzruszyła ramionami.
- Też mnie znudził. Obawiam się, że nie mam cierp
liwości do mężczyzn.
Skupił wzrok na jej twarzy. Było w tych odpowie-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]