[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Joel się waha.
Otworzył drzwi i zaprosił ją gestem do środka. W czasie drogi
powrotnej zastanawiał się, o czym rozmawiała z Ethanem. Brat miał
dziwną minę. Trochę przepraszającą, ale jednocześnie zaciętą, jakby
nie mógł pogodzić się z tym, co usłyszał. Poza tym traktował Nicole z
jeszcze większym dystansem niż na początku, a przecież nieomal
zaprzyjaznili się w trakcie lunchu.
Matka i Polly siedziały przy kuchennym stole, popijając kawę i
jedząc czekoladowe ciasteczka, a przy okazji gadały jak najęte.
Rozmowa jednak ucichła, kiedy Joel i Nicole pojawili się w przejściu.
Polly spojrzała na Nicole tak, jak sęp musi patrzeć na swoją ofiarę.
- Och, Joel! - Podniosła się z krzesła, żeby się z nim przywitać. -
Jak miło znowu cię widzieć.
Była niska i prawie tak samo szeroka jak wysoka, ale tusza nie
umniejszyła jej ruchliwości. Podobnie jak Heidi, brała udział w
pracach różnych komitetów i organizacji dobroczynnych, a poza tym
mimo emerytury prowadziła lekcje w miejscowej podstawówce. W
dodatku zajmowała się niezliczonym potomstwem czwórki swoich
91
RS
dzieci i zawsze miała dla wszystkich czas. Odczuwała silną potrzebę
uczestniczenia w życiu innych, dlatego kiedy w telewizji zaczęto
pokazywać programu typu reality show, nie przepuściła praktycznie
żadnego. Jednak to, co działo się wokół, interesowało ją
zdecydowanie bardziej.
Joel lubił ją mimo jej wad, dlatego teraz uśmiechnął się i
ucałował w oba pulchne policzki.
- Zwietnie wyglądasz - powiedział, doskonale wiedząc, jak jest
czuła na punkcie swojej urody. - Jak ty to robisz, że w ogóle się nie
starzejesz?
Polly uderzyła go lekko w ramię.
- Och, tylko mi schlebiasz. Przecież wiadomo, że latka lecą, a ja
wcale nie jestem młodsza.
- Ale wyglądasz tak, jakbyś była.
- Dziękuję. - Ponownie wbiła wzrok w Nicole. - To bardzo miło,
że tak mówisz.
- Pozwól, że ci przedstawię moją sąsiadkę i przyjaciółkę, Nicole
Sawyer. - Joel dokonał prezentacji. - Nicole, to Polly Albright,
przyjaciółka naszej rodziny.
- Bardzo mi miło, pani Albright. - Nicole uścisnęła zadziwiająco
miękką dłoń.
- Mów mi po prostu Polly. Cieszę się, że mogę cię poznać.
Elaine właśnie mi o tobie opowiadała.
Nicole zaczęła się zastanawiać, co też matka Joela mogła
powiedzieć na jej temat, ale powstrzymała się od uwagi, że znają się
92
RS
raptem niecały dzień i nawet nie miały okazji dłużej porozmawiać.
Była to oczywiście prawda, ale mogłoby to nie zabrzmieć zbyt
grzecznie.
- Nicole chciała właśnie odpocząć i odświeżyć się przed... -
zaczął Joel.
- Ależ będzie jeszcze na to czas, mój drogi. Przecież koniecznie
musimy ją lepiej poznać. Chodz, kochanie, poczęstuj się ciasteczkiem,
a Elaine naleje ci kawy. - Polly niemal siłą posadziła ją na krześle. -
Zawsze interesowały mnie przyjaciółki Joela - wyznała z rozbrajającą
szczerością.
- Nie było ich tak wiele - zauważył Joel, ale Polly go nie
słuchała.
Musiał przyznać, że Nicole trzyma się dzielnie. Nie pokazała, że
się boi, i udało jej się nawet nie przyjąć ciasteczka. Wzięła tylko kawę
od Elaine, pragnąc czymś zająć ręce. Nie chciało jej się jeść ani pić,
bo przecież tak niedawno spożyli posiłek u Ethana.
Joel już chciał usiąść obok Nicole, ale Polly potrząsnęła
energicznie głową.
- Idz lepiej do ojca, mój drogi. Na pewno się za tobą stęsknił. -
Energicznie wzięła go pod ramię i odprowadziła do drzwi. - Zdaje się,
że jest w ogrodzie i sprawdza, czy są termity.
- Już to zrobiliśmy.
-Pewnie pojawiły się jakieś nowe... - Niemal wy pchnęła go za
drzwi.
93
RS
Zdołał jeszcze zerknąć na Nicole, która poruszyła się
niespokojnie na swoim miejscu. Jednak szybko odwróci! od niej
wzrok. Po prostu nie śmiał jej w tej chwili spojrzeć w oczy.
Mówiła mu, że będzie miał dług wdzięczności, jeśli po jedzie z
nim do Danston. Nie przypuszczał jednak, że aż tak wielki.
Nicole skończyła się właśnie ubierać na przyjęcie, kiedy
zadzwoniła jej komórka. Wiedziała, że to Aislinn, za nim jeszcze
zerknęła na ekranik. Uśmiechnęła się lekko myśląc, że może sama
dysponuje nadnaturalnymi umiejętnościami.
- Wciąż żyję - powiedziała, słysząc głos przyjaciółki. -Jak do tej
pory, nic mi się nie stało.
- Bardzo się cieszę - odrzekła Aislinn, ale w jej głosie nie
wyczuwało się ulgi. - Naprawdę sama nie wiem dlaczego wciąż się o
ciebie martwię - dodała nieśmiało - Wiesz, że zwykle tego nie robię.
- Co racja, to racja - musiała przyznać Nicole.
Aislinn nigdy się nią specjalnie nie przejmowała, nawet kiedy
Nicole uczestniczyła w niebezpiecznych akcjach. A przecież nie
pełniła teraz służby, w dodatku trudno było sobie wyobrazić
miasteczko bezpieczniejsze od Danston. To, co widziała, wskazywało
na to, że miejscowa policja nie miała tu zbyt dużo roboty. No, może w
czasie meczów, które pewnie też nie zdarzały się nazbyt często.
Mogła sobie wyobrazić, co brat Joela powiedziałby na
przeczucia Aislinn. Zresztą bardzo możliwe, że instynkt zawodził
przyjaciółkę na odległość... Cóż, Nicole sama nie wiedziała, co o tym
wszystkim sądzić.
94
RS
- Może odbierasz to, że nie czuję się tu zbyt dobrze -
powiedziała. - A grozi mi tylko to, że zrobię w końcu coś takiego, że
wszystkim pójdzie w pięty, i miejscowe plotkary będą miały o czym
gadać.
Aislinn zaśmiała się, słysząc te słowa.
- Co masz namyśli?
- Sama nie wiem. Przebiegnę się goła po ulicy albo zatańczę na
stole dzisiaj na przyjęciu. Wiesz, coś w tym rodzaju.
- Chętnie zobaczyłabym, jak tańczysz na stole. Obawiam się
jednak, że nie ma to nic wspólnego z moimi przeczuciami.
- Postaraj się więcej nie przejmować. Zapewniam, że nic mi nie
jest.
Aislinn milczała przez chwilę, a potem zapytała:
- Naprawdę jest tak kiepsko?
Nicole zrobiła krótki rachunek sumienia.
- Prawdę mówiąc, wszyscy są tutaj dla mnie mili - wyznała. -
Czasami nawet za bardzo. Poza tym okropnie wścibscy...
Przypomniała sobie rozmowę z Polly Albright. Wymagała ona
wielkiego taktu i cierpliwości, a Nicole ani jednym, ani drugim nie
dysponowała w nadmiarze. Parę razy miała już na końcu języka
odpowiedzi, które z pewnością obraziłyby starszą panią, nie mówiąc
już o matce Joela.
- Na razie wyszłam z tego bez szwanku. W dodatku to już
prawie koniec.
- A co z rodziną Joela? Czy traktują cię uprzejmie?
95
RS
- Tak - odparła, myśląc o tym, że Elaine mogłaby jednak coś
zrobić, żeby Polly nie wtrącała się w nie swoje sprawy. Sprawiała
takie wrażenie, jakby z przyjemnością przysłuchiwała się
przesłuchaniu pierwszego stopnia, jakiemu jej przyjaciółka poddała
Nicole. - Ojciec Joela jest naprawdę miły i otwarty, jego matka też,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]