[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się, jaki wpływ może to na nią wywrzeć. Musieli wspierać też mnie, ponieważ byłam w emocjonalnej rozsypce. Nie ja jedna. Biedny Kieron
był tak udręczony, że kiedy przyszła Maggie, uciekł do ogrodu ze swoim psem Bobem, głównie po to, żeby nikt nie widział, jak płacze a
płakał ale i dlatego, że po prostu nie umiał sobie poradzić. Byłam bardzo poruszona. Owszem, wiedziałam, że po części ma to związek z
jego chorobą Aspergera (nie znosił zmian), ale Kieron zareagował tak również dlatego, że chociaż nie mieszkał z Romanem pod jednym
dachem, chłopczyk stał się częścią rodziny, tak samo jak inne dzieci, które przeszły przez nasz dom stałym elementem, zawsze obecnym,
kiedy Kieron i Lauren wpadali do nas z wizytą. Naturalną koleją rzeczy przyzwyczaił się do Romana.
Riley i David też przyszli. Moja córka okazała zrozumienie, kochana dziewczyna. Podczas gdy David hamował chłopców, żeby się za
bardzo nie rozbrykali, ona trzymała się blisko mnie, jakby chciała mi delikatnie przypomnieć, że czeka nas nowe, wielkie szczęście w postaci
mającej się narodzić wnuczki.
Wtedy jednak trudno mi było pogodzić te sprawy. Kto by pomyślał, że będę się czuć jak w żałobie? Głupie pytanie, bo o tym właśnie
rozmawialiśmy na samym początku: że zakocham się w tym maleństwie zawsze zakochuję się w maleńkich dzieciach i będę
niepocieszona, kiedy nas w końcu opuści.
Maggie była szybka i sprawna. Zatrudniwszy Davida i małego Leviego Jackson narobił wrzasku, że też chce nosić bagaże niebawem
miała już wszystkie rzeczy Romana zapakowane do samochodu. Samego chłopca podawała w koło, aby wszyscy mogli go jeszcze raz
uściskać i ucałować. Uporałam się z tym szybko. Po prostu nie mogłam znieść przedłużania bólu.
Pośród tego wszystkiego była Emma, która ubrała Romana w najnowszy, ulubiony zestaw wytarte dżinsy i marynarską bluzę z napisem
Kapitan . Stylowy strój wieńczyła czapka z daszkiem, z materiału w jodełkę. Na twarzy Emmy malował się wyraz zagubienia. Kiedy na nią
patrzyłam pośród całej tej krzątaniny, usiłowałam sobie przypomnieć, kiedy ostatnio czułam taki tępy, ciężki i wszechogarniający ból. A już
zupełnie mnie wykończyło, kiedy na koniec ona wzięła Romana od Maggie, podniosła go wysoko, żeby wywołać tak dobrze nam znany
śmiech, po czym przycisnęła go mocno do piersi.
Chodz, kochany wyszeptała. Jeszcze ostatni całus dla mamusi.
W absolutnej ciszy słychać było każdą sylabę.
Nie byłam w stanie odprowadzić malca i pomachać na do widzenia, więc choć wiedziałam, że moje miejsce jest tak naprawdę przy
Emmie, stchórzyłam i pozwoliłam Riley, żeby zastąpiła mnie w pocieszaniu jej. Musiałam uciec na kilka minut, tak więc gdy wszyscy
zgromadzili się na progu, wymknęłam się do ogrodu, żeby pobyć z Kieronem. Właściwie nie powinnam była tego robić, bo z rzeczy, które
denerwowały Kierona, ta akurat zależała ode mnie zobaczył, że ja jestem zdenerwowana. Wystarczyło mu jedno spojrzenie i jego twarz
zmieniła się, skurczyła.
Dlaczego wciąż to robisz, mamo? chciał wiedzieć. Jak możesz to znosić? Ja chyba nie poradziłbym sobie z tym jeszcze raz.
Otoczyłam ramionami metr osiemdziesiąt siedem kanciastego, męskiego ciała o dodającej otuchy masie i poczułam się niewymownie
wzruszona prostotą jego logiki. Dlaczego robić coś, co sprawia, że od czasu do czasu czuje się tak wielką pustkę? Taki wielki smutek? Dla
umysłu Kierona nie miało to sensu.
Poradzisz sobie. Wszyscy sobie poradzimy. Poczujemy się lepiej. To jest wpisane w tę pracę. Znasz takie powiedzenie? Trzeba odwagi,
żeby kochać. No więc to prawda. To nie jest dla tchórzliwych, bo faktycznie boli, kiedy dzieje się coś takiego jak teraz. Ale jest w tym
równowaga, bo ten ból równoważy radość, jaką daje mi ta praca. Każdy z nas czerpie z niej radość na swój sposób, nie sądzisz?
Kieron przytaknął, choć widziałam, że nie jest do końca przekonany.
Jest jeszcze coś mówiłam dalej. Musimy pamiętać o Emmie. To, co się stało, smuci nas, ale nie wolno nam zapominać, że Roman
[ Pobierz całość w formacie PDF ]