[ Pobierz całość w formacie PDF ]
więc jak mogłabym?
- Może się okazać, że to bardzo drażliwa sprawa. - Przeczytał jej oświadczenie jeszcze
raz, kończąc jeść jabłko. - Może wykreśliłabyś ten fragment o pracach domowych. Czyżbyś
nie popierała zasad Victorii Woodhull?
- Niektóre z jej pomysłów bez wątpienia, ale nie wszystkie.
- Kiedy o niej pisałaś, najbardziej cię krytykowano.
- To mi się podoba. - Sara uśmiechnęła się. - Dziękuję ci. - Naprawdę
niesprawiedliwie go osądziła. - Lepiej się wezmę już do roboty. - Napełniła ponownie kubek
Gila, włożyła brudne naczynia do koszyka i dołożyła do pieca. - Czy poradzisz sobie?
Gil sięgnął po gazety, które mu przyniosła.
- Mam zajęcie. Do zobaczenia wieczorem.
* *
Phoebe siedziała przy ogniu w salonie i pracowała nad śliwkowym swetrem dla Claya.
Nikt nie zwracał uwagi na stukotanie drutów. Cora mozoliła się nad wyhaftowaniem
delikatnego ściegu na próbce, a Charles i Clay grali w szachy. Zerknąwszy na męża Phoebe
uśmiechnęła się do siebie. Tego dnia zdarzały się chwile, kiedy zastanawiała się, czy wieczór
kiedyś wreszcie nadejdzie.
- Charlesie, czy masz już oświadczenia wszystkich kandydatów?
Charles potrząsnął głową.
- Będę się widział z George'em i Jessem rano. - Przesunął wieżę. - Nie mam pewności
co do Gila. Miałem z nim dziś po południu porozmawiać. Pewnie z nim również powinienem
się jutro zobaczyć.
- Myślałam, że Sara napisze jego oświadczenie, jeżeli sam nie będzie chciał.
- Powiedziała, że nie interesuje go zasiadanie w radzie. - Charlesowi udało się
zachować poważną minę, kiedy syn zbił mu konia.
- Dużo wycierpiał. - Phoebe wygładziła plecy swetra. - Minie jeszcze trochę czasu,
zanim będzie w stanie brać udział w jakichkolwiek zebraniach.
- Zobaczymy. Jest spokojny, ale rozgarnięty, a właśnie kogoś takiego nam w radzie
potrzeba. - Charles wpatrywał się w figury.
Phoebe z całego serca zapragnęła, żeby pan Perry wyzdrowiał jak najszybciej. Jeżeli
nie będzie się tak często widywał z Sarą, jeżeli przestanie spędzać z nią niemal całe dnie,
wówczas może uświadomi sobie, że jego zainteresowanie wyrastało z zaistniałej sytuacji. Z
jakiejś przyczyny obdarzona zwykle zdrowym rozsądkiem Sara straciła go, kiedy był jej
najbardziej potrzebny. Czuła się winna i odpowiedzialna za jego rany, więc zaniechała oporu i
chwilowo zapomniała o tym, co wypada. Phoebe wykończyła sweter przy szyi i schowała
robótkę do koszyka.
- Coro, czas do łóżka. - Uśmiechnęła się. Jej córka prawie już zasnęła.
Kiedy Cora pocałowała papę na dobranoc, Phoebe pomogła jej się przebrać do snu,
otuliła ją przykryciem i ucałowała. Potem wysłała Claya do jego pokoju i przysiadła na
kominku przy krześle Charlesa.
- To był intensywny dzień.
- Jutrzejszy będzie nie lepszy. - Skinął głową nie podnosząc oczu znad książki. - Nie
jestem pewien, kiedy wrócę do domu.
- Przyniosę ci kolację do redakcji. - Zobaczyła, że ziewa i sama też ziewnęła. - Chyba
pójdę do łóżka. Jesteś gotów?
- Niedługo, kochanie. - Uśmiechnął się i poklepał ją po ręce. - Niedługo przyjdę.
Podniosła się i ucałowała go w policzek.
- Będę czekała - szepnęła mu do ucha.
Przez cały dzień nie schodził jej niemal z myśli wizerunek ślicznej Lorindy. Odwinęła
przykrycia, zdjęła sukienkę i bieliznę, leciutko skropiła szyję różaną wodą toaletową. Włożyła
tylko koronkową koszulę, wyszczotkowała długie włosy, przygasiła światło tak, że ledwie
rozświetlało ciemności, i wsunęła się między zimne prześcieradła.
- Phoebe? - Charles szeroko otworzył drzwi do sypialni i zapatrzył się na łóżko.
Phoebe oparła się na łokciu; miała nadzieję, że jej poza go zaintryguje.
- Chodz do łóżka, kochany. - Odchyliła przykrycia po jego stronie i poklepała materac.
Charles podszedł do słabego światła i podkręcił knot. Zagapił się na nią, potem
szeroko się uśmiechnął.
- Co to wszystko znaczy?
Phoebe zrobiło się trochę głupio, ale zdecydowana była doprowadzić swój plan do
końca.
- Zdejmij ubranie, Charlesie.
Zdawał się spojrzeniem przebijać na wylot jedwabiście miękki materiał koszuli.
Pociągnęła za satynową wstążkę, którą związana była koszula, i dała mu zerknąć na swoją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]