[ Pobierz całość w formacie PDF ]
już wracać. Mam dziś wieczorem zobowiązania towa-
rzyskie.
01ivia skinęła głową.
- Bardzo był pan wspaniałomyślny, że zechciał nam
poświęcić tyle czasu.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Może któregoś
94
ranka pozwoli pani zaprosić się na przejażdżkę brze-
giem morza?
- Bardzo chętnie się z panem wybiorę, kapitanie
Denning.
Skinął głową i nad czymś się zadumał.
- Za tydzień i jeden dzień mamy bal u regenta.
Ufam, że pani się tam wybiera.
- Owszem - przyznała, nieznacznie unosząc głowę.
- Myślę o nim z wielką niecierpliwością.
Przez następne kilka dni 01ivia widywała kapitana
Denninga niemal wszędzie. Prawie każdego ranka brał
ją na przejażdżkę, spotkali się też pięć razy wieczorem,
między innymi na wieczorku u lady Rossiter, chociaż
tam kapitan Denning szybko znikł z innymi dżentelme-
nami w pokoju do gry w karty. W wigilię balu u regenta
zobaczyli się znowu na kolacji u lady Carne.
- Musi mi pani obiecać przynajmniej jednego wal-
ca, panno 01ivio - powiedział Jack. - Odmowę trakto-
wałbym jak zniewagę.
01ivia uśmiechnęła się. Chociaż i tego wieczoru
przygotowano stoliki dla graczy w karty, nie mieli oka-
zji zagrać przeciwko sobie, poprzestali więc na szer-
mierce słownej.
- Może zyskam aż tyle pani względów, bym mógł
dostać nawet dwa tańce?
- Może - odrzekła 01ivia. - Na przykład pierwsze-
go walca i taniec przed kolacją.
- Trzymam panią za słowo.
Nie można winić Ołivii za to, że prowokujące, za-
gadkowe spojrzenia kapitana Denninga brała za dowód
zainteresowania jej osobą. Wprawdzie starała się zacho-
wywać rozsądnie, ale było jej trudno, musiała bowiem
stawić czoło burzy uczuć, jakiej nigdy przedtem nie do-
znała. Dlatego gdy w dniu balu u regenta spotkała rano
podczas spaceru Robinę Perceval, była bardzo zasko-
czona dziwną reakcją przyjaciółki na nazwisko kapitana
Denninga, które padło w rozmowie.
- Widzę, że coś wiesz, i to cię trapi. Co takiego? -
zainteresowała się 01ivia.
Robina spłonęła rumieńcem, bardzo zakłopotana.
- Wiem, że go lubisz, 01ivio... ale powinnaś chyba
zachować wobec niego ostrożność. Ludzie... ludzie
dziwnie o nim mówią.
- Nie rozumiem. Co mówią?
- Słyszałam, że jest skłócony i z dziadkiem, i z oj-
cem. - Robina zawahała się, po czym dodała: - Odmó-
wił odwiedzenia ojca na łożu śmierci. Przysiągł, że nig-
dy się nie ożeni. On nie lubi kobiet i im nie ufa.
- To niemożliwe! - wykrzyknęła Olivia, której zna-
jomość z kapitanem wcale o tym nie świadczyła. - Za-
wsze jest czarujący i dla mnie, i dla wszystkich dam,
które spotyka.
- Wiem, że z pozoru tak to wygląda - przyznała Ro-
bina. - Lady Exmouth słyszała, że odmówił wywiąza-
nia się z obowiązku wobec rodziny Hegganów. Lord
Heggan zażądał od niego, żeby się ożenił i dał rodzinie
dziedzica... a on odmówił.
- I to wszystko? - 01ivia roześmiała się, widząc
śmiertelnie poważną minę przyjaciółki. - Może on po
prostu nie chce ożenić się z takiego powodu.
Jej buntownicza natura wzięła niesubordynację kapi-
tana wobec rodziny za znak tego, że Denning, podobnie
jak ona, mógłby kogoś poślubić jedynie z miłości. Po-
twierdziło to jej romantyczne ideały i jeszcze bardziej
utwierdziło ją w przeświadczeniu, że jest to jedyny
człowiek, którego mogłaby pokochać.
Bardzo niecierpliwie czekała na spotkanie z kapita-
nem tego wieczora i zupełnie nie wzięła sobie do serca
ostrzeżenia przyjaciółki. Wiedziała, że na ostrożność
jest już za pózno. Pierwszy raz w życiu zakochała się
jak szalona i była pewna, że jej mężem może być tylko
Jack Denning, nikt inny.
ROZDZIAA PITY
- Może chcesz zamienić słowo z 01ivią, najdroższa -
zwrócił się do żony Harry Ravensden, odprawiwszy słu-
żącą, która właśnie skończyła ubierać Beatrice na wieczór.
- Pozwól, że sam zapnę ci kolię. - Czułe pogłaskał ją
czubkami palców po karku. - Och, piękna... wspaniała.
- Naturalnie miał na myśli żonę, a nie naszyjnik ze szma-
ragdów i brylantów, który właśnie jej podarował.
- Rozpieszczasz mnie, Harry. - Beatrice popatrzyła
na niego, a jemu wydało się, że oczy ma piękniejsze niż
zwykle. - Naturalnie wiem, co masz na myśli. 01ivia
jest zakochana, chociaż próbuje to ukryć, udając flirt.
- Mimo wszystko jej słabość do Denninga została
zauważona - powiedział Harry, marszcząc czoło. -
Uważam, że powinna być ostrożna. Ludzie uwielbiają
plotkować. Po tym niefortunnym epizodzie w zeszłym
roku Olivia musi być poza wszelkimi podejrzeniami
i dotyczy jej to w większym stopniu niż innych mło-
dych dam. Inaczej jej reputacja ucierpi jeszcze bardziej.
- Och, co ty mówisz? - Beatrice natychmiast zanie-
pokoiła się o siostrę. - Przecież nie zrobiła niczego złe-
go, Harry.
- Wcale nie chciałem zasugerować, że jest inaczej.
Rzecz jasna nie! Wina zawsze leżała bardziej po mojej
stronie, a nie Olivii. Chciałem tylko zwrócić ci uwagę,
że to się może odbić na 01ivii, jeśli Denning nie jest
postacią bez skazy.
- A myślisz, że nie jest? - Beatrice spojrzała na nie-
go, teraz nie na żarty zaniepokojona.
- Słyszałem, że odmówił ożenku, kiedy zażądał tego
od niego lord Heggan. Z moich obserwacji wynika, że
01ivia go pociąga, ale tymczasem Denning nie myśli
o małżeństwie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]