[ Pobierz całość w formacie PDF ]
leżanka, jeżeli zechce pani zostać na noc.
- Oczywiście, że zostanę.
Alyssa wypełniła dokumenty i posadziła Bena na wózku. Seth
towarzyszył im w drodze na górę i zaczekał, wykazując przy tym dużo
cierpliwości, aż formalnościom stanie się zadość.
- Może potrzebujesz czegoś z domu? Mogę ci przywiezć.
- Przydałoby się kilka rzeczy - przyznała Kylie.
- Ale wolałabym, żebyś został z Benem. Nie miałbyś nic przeciwko temu?
Zgodził się, zwłaszcza że nie wiedziałby, co zapakować dla sześciolatka.
Nie byłoby mu zręcznie grzebać w jej komodzie z bielizną.
- Ależ nie. Masz kluczyki? - spytał, przypomniawszy sobie, że to on
przywiózł ich do szpitala jej samochodem.
- Mam. - Wyjęła je z torebki i zawahała się, jak gdyby martwiła się, że
zostawia syna na godzinę.
- Niedługo wrócę - obiecała i pocałowała Bena w policzek.
S
R
- Zaczekamy na ciebie. - Ben już zdążył znalezć pilota do telewizora. -
Seth, zobacz. Grają Chicago Bears.
- No i masz - westchnął Seth. - Przepadł nam prawie cały mecz Pack-
ersów. Ale chyba wygraliśmy.
- Na razie Chicago Bears też wygrywają.
- Na razie! - zażartował Seth. - Zawsze ich zatyka w ostatniej kwarcie.
- Nieprawda! - zaperzył się ich zagorzały kibic.
- A właśnie, że prawda!
Kylie wymknęła się z sali. Seth podążył za nią wzrokiem, wiedząc, że
powierzyła mu opiekę nad swoim najcenniejszym skarbem.
S
R
ROZDZIAA SMY
Kylie spakowała trochę rzeczy, zabrała też laptopa, by popracować, gdy
Ben będzie operowany. Wróciła do szpitala w rekordowym czasie, choć
wiedziała, że zostawiła syna pod dobrą opieką.
Z torbą na ramieniu i teczką z laptopem wsiadła do windy. Kiedy weszła
do pokoju Bena, nie mogła powstrzymać uśmiechu na widok tej niezwykłej
pary oglądającej transmisję meczu. Doktor Greenley założył chłopcu opa-
trunek, by nie nadwerężał osłabionego oka, ale mimo tego mały wyglądał na
zdrowego.
Kylie powtarzała sobie, że operacja oka nie jest zabiegiem trudnym, a
komplikacje przy narkozie występują bardzo rzadko. Mimo to była zdener-
wowana.
Ben wiwatował, bo Chicago Bears wygrali. Seth uśmiechnął się pod
nosem i oznajmił małemu w zaufaniu, że wynik jest bez znaczenia, ponieważ
te dwie drużyny mają się znów spotkać za kilka tygodni i wtedy Packersi na
pewno dokopią Bearsom. Ben upierał się, że to niemożliwe.
Obaj dobrze się bawili, choć kibicowali rywalizującym ze sobą
drużynom, a do tego chłopiec cieszył się, że jest ośrodkiem zainteresowania.
Seth wstał, jak gdyby przygotowywał się do wyjścia, kiedy weszła Ce-
leste, pielęgniarka z drugiej zmiany.
- Cześć, Seth. Co tutaj robisz? - Obrzuciła zaciekawionym wzrokiem
Kylie i Bena.
S
R
- Cześć, Celeste. Znasz Kylie Germaine, nową koordynatorkę szkolenia
ratowników?
- Nie. Miło mi panią poznać. - Celeste uśmiechnęła się miło. Kylie po-
dejrzewała, że dziewczyna już zrobiła z nich parę i aż się wzdrygnęła na samą
myśl o plotkach, które niedługo zaczną krążyć.
- Mnie również - odrzekła sztywno. - A to jest mój syn, Ben. - Już miała
dodać, że są z Sethem tylko przyjaciółmi, ale się powstrzymała, bo to
pogorszyłoby sprawę.
- Niedługo będzie kolacja. Zamówić też dla pani? Proszę się nie martwić o
Setha. On ma darmowe posiłki przez cały miesiąc za wygrany mecz.
- Tak, poproszę. - Kylie zmarszczyła czoło. - Nie mogę uwierzyć, że jesz
za darmo przez cały miesiąc tylko za wygranie dorocznego meczu.
Seth wzruszył obojętnie ramionami.
- Jak ktoś jest w czymś dobry, to i jemu dobrze.
Kylie demonstracyjnie wzniosła do góry wzrok. Co to znaczy mieć o
sobie dobre mniemanie! Nie mogła się jednak powstrzymać, by nie popatrzeć
na zegar i nie pomyśleć, że Seth powinien już iść, chociaż dobrze się czuła w
jego towarzystwie. Seth jednak najwidoczniej jest z całym personelem szpi-
tala po imieniu. To jest małe zamknięte środowisko, tak jak społeczność,
której służy. Im dłużej z nią tu przebywał, tym więcej pojawi się plotek.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]