[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Blake był pełen uznania dla jej przenikliwości.
- Tak - odpowiedział szczerze.
- Szczerze mówiąc, podejrzewałam to. Artur nigdy nie miał kłopotów z sercem, a
niedawno przeszedł wszystkie badania. Wyniki były doskonałe. Więc ta śmierć na zawał
zaledwie w miesiąc później musiała się wydawać dziwna. Niestety, w takiej sytuacji trudno
myśleć logicznie.
- Zdaje się, Ŝe to nie pierwszy starszy pan, który uległ urokowi tej kobiety.
- Mój mąŜ nie grzeszył wiernością - odezwała się pani Hardy, rzucając Violet
przepraszające spojrzenie. - Był przystojnym, energicznym męŜczyzną, a ja tylko bardzo
zwyczajną kobietą. Moja rodzina była zamoŜna - ciągnęła pani Hardy - a Artur bardzo
ambitny. Chciał mieć koniecznie własne biuro rachunkowe, więc pomogłam mu finansowo.
Pracował cięŜko, ale nigdy nawet nie wspomniał o zwrocie poŜyczki. Myślę, Ŝe to raniło jego
dumę. Te jego... przygody miały mu zapewne potwierdzić własną atrakcyjność. Przykro mi,
Violet. - Poklepała córkę po ramieniu. - Pamiętaj jednak, Ŝe tata cię kochał i próbował być
dobrym ojcem, chociaŜ był nie najlepszym męŜem.
Violet zacisnęła zęby. Mogła sobie tylko wyobraŜać, jak czułaby się na miejscu swojej
matki.
- Na początku - mówiła dalej pani Hardy - nie potrafiłam go zostawić. Violet
potrzebowała obojga rodziców i spokojnego dzieciństwa. Nie miałam czasu dbać o siebie. W
końcu Artur został ze mną i za nic go dziś nie winię.
Było widać, Ŝe nie mówi całej prawdy. Violet przytuliła ją mocno.
- Ja go winię - wymamrotała.
- I ja takŜe - odezwał się Kemp z mocą. - Przyzwoity człowiek najpierw rozwiódłby
się, a dopiero potem wiązał z inną kobietą.
- Purytanin - oskarŜyła go Ŝartobliwie pani Hardy.
- Nie jestem osamotniony. - Kemp wycelował palec w Violet.
Pani Hardy roześmiała się i splotła dłonie na kolanach.
- Czyli wiemy, Ŝe Artur miał romans z Janet Collins, która, być moŜe, ponosi
odpowiedzialność za jego śmierć. Ale nie moŜemy tego dowieść bez ekshumacji i autopsji.
To chciał nam pan przekazać, prawda?
- Jest pani zdumiewającą kobietą, pani Hardy - odpowiedział Kemp z niekłamanym
podziwem w bladoniebieskich oczach.
- Jestem spostrzegawcza. Proszę zapytać Violet. - Jej uśmiech przygasł. - Kiedy chce
pan to zrobić?
- Najszybciej jak się da. Skoro pani się zgadza, natychmiast przygotuję dokumenty do
podpisu.
- Proszę się nie martwić. Poradzimy sobie z tym.
- Na pewno - dodała Violet. - Cokolwiek zrobił tata, nie miała prawa pozbawiać go
Ŝycia.
- Doskonale. - Kemp wstał z kanapy i wymienił z panią Hardy poŜegnalny uścisk
dłoni. - Będziemy w kontakcie. Bardzo dzielnie to pani przyjęła.
- CzyŜby udało mi się pana zaskoczyć? - Starsza pani zachichotała.
- Tylko przyjemnie - odparł z uśmiechem. - Do zobaczenia. - Spojrzał na Violet. -
Odprowadzisz mnie?
Wstała i poszła za nim do holu z oczami rozszerzonymi zdumieniem.
Zatrzymał się z dłonią na klamce i patrzył na nią przez dłuŜszą chwilę.
- Wkrótce zawiadomię cię o wszystkim. Jak oceniasz stan mamy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl