[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ma więc zamiar zostać w Australii? Robi to dla niej? Były to najpiękniejsze słowa, jakie
dane jej było usłyszeć. Nie mogła otrzymać cenniejszego prezentu.
Co ja mu mogę w zamian ofiarować?  pytała się w myślach,  tylko siebie i swoją
miłość...
Stanęła i spojrzała mu głęboko w oczy.
 Przemyślałam już wszystko  szepnęła.  Będę twoja, kiedy tylko zechcesz.
ROZDZIAA DZIESITY
Stali naprzeciwko siebie bez słowa, trzymając się za ręce, aż wołanie ciotki Stephy
sprowadziło ich na ziemię.
 Potem porozmawiamy  szepnął zmienionym głosem.  Pamiętaj, że nie chcę cię do
niczego zmuszać. Nie chciałbym, żebyś czegoś potem żałowała.
Uśmiechnęła się tylko. Miała tak wielką ochotę opowiedzieć mu, co usłyszała od ciotki!
 Potem porozmawiamy  zgodziła się i poszli do kuchni. Gdy próbowała sobie pózniej
przypomnieć samą kolację czy rozmowy, jakie wtedy prowadzili, czuła pustkę w głowie.
Pamiętała jedynie obecność Marta przy stole, a także uniesienie i radość, jakie czuła.
Gdy szli do szpitala, znowu trzymali się za ręce, mówili jak zwykle o pracy i sprawach
codziennych, odsuwając chwilę, w której padną sobie w ramiona i nic już nie stanie na
przeszkodzie pragnieniom, które owładnęły nimi bez reszty.
 Czy chciałabyś, żebyśmy się zaręczyli?  zapytał. Zatrzymała się.
 Zupełnie mi na tym nie zależy  odparła.  Sam mówiłeś, że to, co w tej chwili
czujemy, może się okazać tylko złudzeniem i że rozstaniemy się wtedy jak przyjaciele.
Wpatrywała się gorączkowo w jego twarz, pragnąc za wszelką cenę dowiedzieć się, co on
o tym myśli. Na próżno jednak. Twarz Matta. pozostała nieprzenikniona.
 A jeśli to nie złudzenie, możesz tu zostać i robić specjalizację. Po co nam więc
zaręczyny?
Nie wiedziała, czy przyjął to z ulgą, czy był zawiedziony. Ona sama nie zastanawiała się
nad tym wiele. Czuła się po prostu nie przygotowana do roli, jaką miałaby odegrać. Wszystko
było nowe, nieznane i chyba bała się trochę tego dorosłego życia.
Uśmiechnął się w końcu i pokiwał głową, a jej serce podskoczyło z radości. Wszystko
będzie dobrze! Wszystko musi być dobrze!
 Nie ma takiej rzeczy, której bym dla ciebie nie zrobił  szepnął cicho  a ty wymagasz
tak mało.
Objął ją i skierowali się do szpitala.
 Pójdę odwiedzić Remiego  powiedział. Przypomniała sobie, że jest to drugi pacjent z
intensywnej terapii.  Leży teraz na normalnym oddziale, a jutro zostanie przewieziony do
domu.
 Wszyscy poza nim już chyba powyjeżdżali  powiedziała. Przytaknął.
 Tak. Lucilli oczywiście nie ma od dawna. Rodzice Karen załatwili powrót nie tylko jej,
ale także Georgowi i Julie. Ich stan uległ poprawie szybciej, niż się spodziewaliśmy, ale na
pewno było im okropnie przykro, że w ten sposób skończyła się ich wielka przygoda.
 Mając z sobą Lucillę, przeżywali już chyba od początku przygodę  powiedziała z
przekąsem, a Matt się uśmiechnął.
 Pójdę jeszcze do pani James. Czy byłaś u niej?
 Tylko raz  odparła.  Chyba się rozleniwiłam, odkąd ciotka Stepha zaczęła chodzić do
szpitala. Odwiedzam oczywiście Carol, ale innych...
 Może po prostu zajęta jesteś czymś innym  zażartował. Wchodzili właśnie do szpitala,
puścił ją więc i musnął delikatnie wargami jej włosy.
 Będę tu na ciebie czekał  obiecał.
Ugięły się pod nią nogi. Czy stanie się to tej nocy? Czy zabierze ją do siebie? Wyczuł
zapewne, co się z nią dzieje, bo wziął ją znowu za rękę. Wyszli ze szpitala i stanęli w cieniu
rozłożystego drzewa.
 Proszę cię, kochanie, pamiętaj, że nic się nie może stać, dopóki obydwoje nie będziemy
tego pragnęli i dopóki ty nie uznasz, że nadszedł na to czas. A ja nie będę cię nigdy do
niczego zmuszał.
Pochylił się i pocałował ją delikatnie w usta, a potem wziął ją pod rękę i wrócili do
szpitala. Uspokoiła się trochę. Teraz była pewna jego szacunku i zrozumienia.
Wracali do domu skąpani w złocistym świetle księżyca. Cicha rozmowa, jaką prowadziły
ich dłonie, kazała im przyspieszyć kroku i wkrótce znalezli się w ogrodzie ciotki Stephy.
Wystarczyło, że objął ją ramionami, a ogarnął ich spokój.
Spokój ten jednak trwał tylko małą chwilę. Zaczęło się od pocałunków, gorących i
gwałtownych. Claudia tuliła się do niego coraz mocniej, ogarnęło ją bowiem przedziwne
uczucie, zbliżone nieco do bólu, rozsadzające od wewnątrz jej ciało. Było to doznanie
oszałamiające, którego nie pojmowała, a któremu bezwolnie się poddała.
Wodził ręką po jej ciele i pieścił nagie ramiona, a ona nie umiała powstrzymać drżenia.
Początkowo nieśmiało, a potem coraz odważniej dotykała jego pleców, przyciągała go bliżej,
a wtedy on dotknął jej piersi. Westchnęła z rozkoszy. Jak to możliwe, by delikatny dotyk
dłoni mógł sprawić, że... ? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl