[ Pobierz całość w formacie PDF ]

smacznie przespał. Doszedł do wniosku, że zawdzięcza ten stan chwilom spędzonym w
towarzystwie siostry.
Jego rozmyślania przerwał chrapliwy głos Sirry, która zapytała o jego przyjaciół Jedi.
Siostra chciałaby się dowiedzieć, czy gdyby zginął, także okazywaliby ból po nim, podobnie
jak uczyniła to ona i Lowie po utracie Raaby.
Młody Wookie z emfazą kiwnął głową, a Sirra oświadczyła, że brat ma szczęście, iż
udało mu się znalezć takich przyjaciół.
Zachęcony zachowaniem siostry, Lowie poprosił, żeby powiedziała coś więcej na
temat planów, jakie snuła wspólnie z Raaba.
Sirra nie odzywała się tak długo, iż zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem znów nie
uraził jej albo nie rozdrapał jakiejś starej rany. W końcu siostra opowiedziała, jak ona i Raaba
chciały zostać pilotami i galaktycznymi podróżnikami. Z początku zamierzały pracować na
pokładach gwiezdnych frachtowców, do czasu, aż zarobią dostatecznie dużo kredytów, aby
mogły kupić własny statek. Pózniej planowały wyruszyć nim i zająć się badaniem różnych
planet. W ten sposób mogłyby zostać bogatymi kupcami. Sirra sapnęła, wybuchając gorzkim
śmiechem: Raabie marzyło się nawet, że obie mogłyby się wsławić odkryciem nowych
gwiezdnych szlaków wiodących przez nadprzestrzeń.
Lowie odniósł wrażenie, że sierść jeży mu się z przerażenia. Zwrócił uwagę, że takie
zajęcie byłoby bardzo niebezpieczne.
Sirra z przymusem się uśmiechnęła i zauważyła, że niebezpieczeństwa nigdy nie
odstraszały Raaby. Rozłożyła ręce, po czym wyznała, że nie zamierza już zostać
międzygwiezdną podróżniczką. A przynajmniej nie teraz, gdy przyjaciółka zginęła. Nie
wiedziała wprawdzie, co pragnie robić, ale była pewna, że nie chce zostać na Kashyyyku.
Na chwilę umilkła i wpatrzyła się w gwiazdy. Lowie podążył za jej spojrzeniem.
Zastanawiał się, czy Sirra wyobraża sobie pośród gwiazd Raabę, badającą systemy gwiezdne i
przeżywającą niezwykłe przygody, o których obie zawsze tak marzyły.
Sirra westchnęła. Powiedziała, że strata przyjaciółki boleśnie ją dotknęła.
Lowie uzmysłowił sobie, jak łatwo było traktować przyjaciół - i rodzinę - jak coś
oczywistego. Dotychczas nie wyobrażał sobie, że siostra może czuć się taka samotna.
Okazując wahanie, Sirra zapytała, czy nie zechciałby spędzić z nią tego dnia, podczas
gdy Chewbacca i Jaina będą nadal zajęci majstrowaniem we wnętrzu  Zcigacza Cieni .
Pamiętając o dręczącym go przeczuciu, że może wydarzyć się coś złego, Lowie z
ochotą wyraził zgodę.
ROZDZIAA 11
Promienie słońca rozpraszały ostatnie kłęby porannej mgły, wciąż jeszcze wiszącej
nad wierzchołkami gigantycznych wroszyrów. Mimo to czterech silnie umięśnionych
Wookiech bez wahania kierowało się w stronę wieży kontrolnej górującej nad kompleksem
zabudowań ośrodka przemysłowego, w którym wytwarzano komputerowe podzespoły.
Wyglądali zupełnie jak inni Wookie, odziani w przepisowe stroje, jakie nosili
pracownicy fabryki. Wszyscy byli wysocy, silnie zbudowani i nie mieli broni, którą dałoby
się zauważyć. Nowo przybyli wcisnęli prawidłową kombinację klawiszy, będącą kodem
umożliwiającym dostęp, i stanęli u stóp pilnie strzeżonej wieży wznoszącej się ponad innymi
drzewnymi platformami. Przybywali dokładnie o tej porze, kiedy powinni się pojawić
pracownicy ośrodka kontroli lotów, przychodzący na ranną zmianę.
Kiedy okazali karty identyfikacyjne na wartowni kontrolnej wieży, musieli przejść
przez elektrostatyczne pole usuwające zanieczyszczenia z materiału ich kombinezonów.
Sylwetki wszystkich czterech Wookiech, poddane działaniu niewidocznych ładunków
elektrycznych, na ułamek sekundy zamigotały, ale po chwili znów przybrały poprzednie
kształty.
Nikt niczego nie zauważył.
Tymczasem prawdziwi pracownicy, którzy mieli objąć służbę na porannej zmianie,
leżeli ogłuszeni w niewielkim pomieszczeniu służbowym na jednej z niższych platform, gdzie
znajdowały się magazyny. Wookie pełniący służbę, zmęczeni po wielogodzinnym
nadzorowaniu przylatujących do fabryki i opuszczających jej teren statków, cieszyli się, że
już wkrótce zakończą pracę i udadzą się do domów. Z radością podpisali niezbędne protokoły
i przekazali kontrolę nad urządzeniami zmiennikom, którzy burkliwie przejęli służbę,
wydając kilka charakterystycznych dla mowy Wookiech warknięć i pomruków.
Poprzednia załoga opuściła pomieszczenia kontrolnej wieży, pozostawiając wszystkie
komputery, zabezpieczenia, blokady i systemy orbitalnych satelitów obronnych w rękach
nowo przybyłych pracowników.
Jeden z obejmujących służbę Wookiech zatrzasnął drzwi kontrolnej wieży, po czym
wyciągnął ukryty blaster i stopił aparaturę alarmową i urządzenia wykrywające pojawianie się
nieproszonych gości. Trysnęły fontanny iskier, buchnęły kłęby czarnego dymu, a po
pomieszczeniu rozbryznęły się krople metalu i plastiku. Następnie wszyscy czterej pstryknęli
przełącznikami u pasów, wyłączając ukryte w nich generatory maskujących hologramów.
Wizerunki Wookiech zadrżały i zniknęły, ukazując postacie czworga komandosów,
przybyłych z Akademii Ciemnej Strony.
- Holograficzne przebrania działały bez zarzutu - odezwał się Zekk, wygładzając
zmarszczki opancerzonego skórzanego munduru i poprawiając przekrzywioną pelerynę,
ozdobioną szkarłatną lamówką. Był rad, że może być znów sobą.
Stojący przy drzwiach wieży szturmowiec odwrócił się w jego stronę.
- Systemy alarmowe unieszkodliwione - zameldował. - Nie będzie z nimi żadnych
problemów.
Pozostałe dwie członkinie grupy, Siostry Nocy: Tamith Kai i Vonnda Ra, stały,
wpatrzone w ekrany monitorów skomplikowanych systemów komputerowych. Jeżeli chciały
się posługiwać kontrolnymi dzwigniami, musiały wspinać się na palce, gdyż wszystkie panele
umieszczono na wysokości odpowiedniej dla Wookiech. Vonnda Ra wyciągnęła głowę i
pragnąc zapoznać się z systemami, przyglądała się odczytom na ekranach.
Zamyślona Tamith Kai także spoglądała na urządzenia umożliwiające kierowanie
ruchem statków. Z klaśnięciem złączyła palce dłoni, zakończone długimi paznokciami.
- Wszystko musi przebiegać zgodnie z harmonogramem -oznajmiła. - Jeżeli tak się
stanie, możemy być pewni sukcesu.
- Odniesiemy sukces - zapewnił ją Zekk. - Nie zawiodę zaufania, jakim obdarzył mnie
mistrz Brakiss.
Tymczasem Vonnda Ra, która zajęła się dwoma kontrolnymi panelami, przyglądała
się klawiaturom i urządzeniom diagnostycznym. Zadowolona, wyciągnęła z pokrowca u pasa
osłonięte wibroostrze, a potem pstryknęła przełącznikiem, aby uruchomić urządzenie. Słysząc
pomruk włączonego ostrza, zanurkowała pod pulpity konsolet, po czym machnęła nożem w
lewo i w prawo, żeby przeciąć kable zasilające oba panele. Strzeliły snopy oślepiających [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl