[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wszystkie dziewczyny już ze mną tańczyły.
- Na tym właśnie polega kłopot. Jak na faceta, który nie
chce się wiązać, jesteś trochę zbyt pewien swojego uroku.
Jest nawet na to odpowiednie określenie.
- Jakie?
- Podrywacz!
Pewnie użyła najmocniejszego słowa z jej znanych, pomy-
ślał z rozbawieniem.
- Na takie dziewczyny jak ty też jest określenie - powie-
dział i doczekał się wściekłego spojrzenia. - Czysta jak śnieg.
Nie złość się. To przecież ja mam złamane serce i szukam
chociaż chwilowej pociechy.
Chciał dalej się z nią droczyć, ale głos go zdradził. Za-
miast radośnie, brzmiał żałośnie. Kirsten poddała się. Przez
chwilę Michael miał wyrzuty sumienia, że ją okłamał. Zni-
S
R
kły, gdy tylko pozwoliła się objąć. Przez ciemności spowija-
jące jego duszę przebił się promień światła. Na tym polega
niebezpieczeństwo pracy w tym stowarzyszeniu. Zdarzają się
tu prawdziwe cuda.
Z zakamarków pamięci wygrzebał wspomnienia lekcji
tańca z podstawówki. I, choć niczego bardziej nie pragnął,
niż przygarnąć ją do piersi, czuł, że z Kirsten powinien tań-
czyć inaczej. Jedną dłoń położył na jej talii, drugą uniósł na
wysokość ramienia w klasycznej tanecznej pozie. Zostawił
między nimi tyle miejsca, że Lulu, gdyby chciała, mogłaby
przejść środkiem, nie trąciwszy żadnego z nich, O dziwo,
Kirsten nie doceniła tej rycerskości.
- Tak tańczyłbyś z własną babcią - burknęła. - Zupełnie
nie umiesz tańczyć - oznajmiła po kilku krokach.
- Usiłuję sobie przypomnieć lekcje tańca, na które chodzi-
łem w podstawówce - przyznał pokornie.
- To znaczy, że nie tańczyłeś od tamtej pory?
- Nie w ten sposób.
- A jak zwykle tańczysz?
Michael odebrał to jak zaproszenie i odruchowo wyobra-
ził sobie ich splecione ciała.
- Musiałem tańczyć z Millie Milesworth. Pogardzała mną -
odwołał się do swoich szkolnych wspomnień.
- Może dlatego, że budziłeś jej niepokój.
- Czemu bierzesz jej stronę? Nawet jej nie znasz.
- Po prostu wiem, że tylko udawała, bojąc się, że w końcu
ją skrzywdzisz.
- Skąd możesz to wiedzieć, skoro jej nie znasz?
S
R
- Hm. Ja pewnie byłam nią, a ty Jamesem Moriartym.
- Mam dziwne przeczucie, że był skończonym dupkiem.
- Owszem.
- Sprawił ci przykrość?
- Można tak powiedzieć.
- Odszukam go i uświadomię, że postąpił nieładnie - za-
powiedział Michael z wilczym uśmiechem.
- Dzięki, ale dojrzałam na tyle, żeby nie przejmować się
szkolnymi niepowodzeniami - skłamała. - Zresztą to kłóci-
łoby się ze świąteczną atmosferą.
- Dlaczego? O co ty mnie posądzasz?
- Nie mam pojęcia. Ale zapewne o coś bardzo męskiego
i brutalnego.
- W obronie twojej czci! Powinno ci to pochlebiać!
Odprężył się. Wesołe przekomarzanie i spokojny taniec
sprawiły, że na chwilę zapomniał o swojej stracie, lecz gdy
przypomniał sobie widok tańczących rodziców, poniosło go.
Spróbował przygarnąć Kirsten bliżej, potknął się o pluszowe-
go misia i, ratując oboje przed upadkiem, wypuścił ją z ra-
mion. Wyglądała tak, jakby wywinęła się z objęć śmierci. Mi-
chael nie wątpił, że to koniec tańca. Widział to wypisane na
jej twarzy. Jak u Millie. Była przerażona, że mógłby zrobić jej
krzywdę. Pewnie tak by się w końcu stało. Zbyt wielka pust-
ka w jego duszy czeka na wypełnienie. Nic mu już nie może
pomóc. Nawet miłość tak słodkiej istoty jak Kirstie.
- Wiesz, co sprawiłoby mi prawdziwą radość? - spytała
drżącym głosem. - Dokończenie pakowania.
- Tak, proszę pani - zgodził się potulnie.
S
R
Co by było, gdyby spotkał ją przed wypadkiem? Zanim
tony wody oddzieliły go od wszystkiego, co ukochał? Pew-
nie nic, odpowiedział sobie z bolesną szczerością. Przedtem
zauważał jedynie biuściaste modelki i szukał dobrej zabawy
bez zobowiązań.
Znów dał się zaskoczyć. Zupełnie nie tego spodziewał się
po tańcu z Kirsten. Obawiał się, że przez różnicę wzrostu bę-
dą wyglądali śmiesznie. Tymczasem, kiedy znalazła się w je-
go ramionach, wcale nie wydawała się za niska. Była delikat-
na, kobieca i upajająca.
- Co chciałabyś dostać pod choinkę? - powtórzył.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]