[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Im prędzej, tym lepiej - dodał Luther, podnosząc
się z krzesła. - Pozwólmy naszej tępej córce wytrzeć
łzy, przypudrować poobijany nos i wyciągnijmy Milesa
z niedoli.
Cassie wolała nie przyjmować Milesa w łóżku, więc
7 pomocą pielęgniarki włożyła szlafrok i usiadła
w fotelu z wysokim oparciem.
Gdy wszedł, jeszcze pospiesznie układała fałdy
szlafroka. Dostrzegła, że wynędzniały mężczyzna sprzed
paru dni zniknął, a wrócił dawny Miles.
- Nigdy bym nie przypuszczał, że to powiem, ale
cieszę się, że nie jesteś w łóżku, Cassie.
- Z takim wyglądem czułabym się bezpiecznie nawet
w łóżku z tobą.
- Mylisz się. - Teraz nie żartował; był poważny
i zdecydowany. - Nie pokochałem cię tylko za
wygląd. Kocham cię całą. Twoje wspaniałe ciało
i piękną twarz, twój umysł i bardzo cięty język,
twoje zdolności kierownicze i brak zdolności ku
linarnych. I to dlatego ożenię się z tobą, gdy
tylko będziesz na tyle zdrowa, by o własnych siłach
podejść do ołtarza.
- Zbyt wiele sobie obiecujesz - powiedziała z biją
cym sercem.
- Naprawdę? - Przykucnął obok niej. - Nie igraj
ze mną, Cassie. Bez ciebie wszystko traci sens.
- Nie to mówiłeś w San Diego.
Policzki pokrył mu rumieniec, ale patrzył jej prosto
w oczy.
- Kłamałem. Byłem wściekły i chciałem cię zranić.
Odkrycie, kim jesteś, było dla mnie takim wstrząsem,
że nie widziałem już ciebie. Widziałem tylko Catherine
Barlow, która zrobiła ze mnie durnia. Potem przez
całe tygodnie byłem ogłupiały. Gdy odzyskałem zmysły,
nie miałem odwagi przyjść, póki nie udowodnię, że
mogę osiągnąć sukces bez Barlow Publishing.
Mówił dokładnie to, co powiedział Luther. Po
dziwiała mądrość ojczyma.
- Gdy odepchnęłaś mnie we Frankfurcie - kon
tynuował Miles - spadłem na dno i tkwiłem tani aż
do chwili, gdy Gail zawiadomiła mnie o wypadku.
Wtedy postanowiłem sprawić, byś mnie pokochała.
I zrobię to - przyrzekł, ujmując jej dłonie i ściskając
mocno. - Nawet jeśli zajmie mi to lata. Clive nie jest
mężczyzną dla ciebie. Ja jestem. Już raz tak myślałaś
i sprawię, że będziesz uważała tak znowu. Daj mi
szansę, Cassie.
Badała wzrokiem jego twarz; kochane, mocne rysy,
ładnie wykrojone usta. które kiedyś całowały każdy
skrawek jej ciała.
- Tracisz czas, Miles.
- Nie! - Wyprostował się, wypuszczając jej dłonie.
- Póki żyję, będę próbował.
- Nie musisz próbować - złajała go. - Nigdy nie
przestałam cię kochać. I nigdy nie poszłam do łóżka
z Clivem.
- O Boże! Więc dlaczego mnie wtedy odepchnęłaś?
Cassie zawahała się, ale postanowiła być uczciwą.
- Nie ufałam ci. Sądziłam, że twoja firma nie
prosperuje tak dobrze, jak wszyscy mówią, i że ty...
- Rozumiem - przerwał gwałtownie i wstał, ob
racając się do niej plecami.
Minęła dłuższa chwila i Cassie ogarnął strach.
Dlaczego nie powściągnęła języka? Jeżeli on znowu
odejdzie, ona umrze.
Miles odwrócił się nagle.
- Nie mogę mieć pretensji. Zachowałem się jak
świnia, a ty myślałaś, że zrobię to jeszcze raz. Ale moja
firma pnie się szybko w górę. Aż trudno uwierzyć. Nie
jest to Barlow Publishing, ale za parę lat ci dorównam.
- Objął ją ostrożnie, przytulił mocno, po czym usiadł
i wziął ją na kolana. - Istotnie, spartaczyłem sprawy
między nami - powiedział, kryjąc twarz w jej włosach.
- Ale musisz mi uwierzyć. Nie wytrzymam dłużej.
Nie odpowiedziała. Miles, jakby świadom jej
wewnętrznego napięcia, uniósł głowę i zajrzał głęboko
w oczy.
- Musimy być uczciwi wobec siebie, Cassie. Pa
miętaj.
- Chodzi o Sarę - wyznała. - Kiedy przestałeś ją
kochać?
- Na długo zanim poznała Davida. Ale czułem się
winny, ponieważ dla mnie rzuciła karierę, więc
odważyłem się to powiedzieć dopiero wtedy, gdy
zjawił się David.
- Niezwykle uprzejmie zapewniła mnie, że wciąż ją
kochasz - powiedziała z oburzeniem. - Nie wyobrażasz
sobie, jaka byłam zazdrosna.
- Wyobrażam. Czułem to samo z powodu Justina
i Clive'a.
- Oboje byliśmy stuknięci. - Objęła go ramieniem,
tuląc się mocniej. - Byłam strasznie nieszczęśliwa bez
ciebie, Miles. Nie chcę być znowu sama.
- I nie musisz. Jutro zdejmą ci opatrunek z nosa.
Będziesz mogła polecieć do domu i ustalić datę naszego
ślubu.
Drżąc ze szczęścia, Cassie położyła mu głowę na
ramieniu.
- Nie chcę ślubu, dopóki mam spuchniętą twarz.
Dla ciebie chcę być piękną panną młodą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]