[ Pobierz całość w formacie PDF ]

„Oj, zalicaj, zalicaj,
mnie chusteczki powrócaj.”
„Wieleś mi ich nadawała,
żeś ich wrócać kazała?”
„Jednąm dała z różą,
jakem była panną dużą.
Drugąm dała z kwiateczką,
jakem była dziweczką.
Trzeciąm dała z kwiatami,
jakeś przyjechał z bratami.
Czwartąm dała na ganku,
wróć mi, Jasiu, kochanku!
Piątąm dała w alkirzu,
oj ty, Jasiu, szalbirzu!
Szóstąm dała z leliją,
wróć mi, Jasiu, i ją!”
„Oj, nie wrócę, nie wrócę,
w nowe buty uzuję,
resztę końmi stratuję.”
117
103
„Zalecaj się, zalecaj,
chusteczki mi powracaj!”
„Siłaś mi ich nadała,
coć wracać kazała?”
„Jednąm dała cieniuśką,
jeszczem była maluśką.
Drugąm dała z wyszyciem,
jeszczem była dziewczęciem.
Trzeciąm dała z obrąbkiem,
jeszczem była dziewczątkiem.
Czwartąm dała szyrocką,
jeszczem była dziweczką.
Piątąm dała z dziurkami,
żebyś nie miał przygany.
Szóstąm dała z kwiatami,
kiedyś wyjeżdżał z panami.
Siódmąm dala z choroszem,
coś ją nosił za pasem.
Ósmąm dała ze złotem,
matka moja wie o tem.
Dziewiątąm dała z leliją,
proszę, proszę – wróć mi ją!”
„Ja ci chustek nie wrócę,
aż wniwecz obrócę.
Konikiem stratuję
i za przyjaźń dziękuję.”
118
104
Uczynię się rybką płociczką,
popłynę bystrą wodziczką.
Uczynię się dzikim kaczorem,
popłynę bystrym, jeziorem,
twoją miłą nie będę.
119
105
Poszły dzieweczki do Puław wiankow brać,
wiankow nie wybrały, snopki potargały, ledwie znać.
Wy, dzieweczki, wy, kochaneczki – do domu spać,
ty, Nastusio Kazimierzowej, zostań tu.
Wijże wianeczki z macierzaneczki i z kumna
przyjdzie stary, osiwiały – kijem go,
przyjdzie Andrusio, przyjdzie nadobny – daj mu go!
120
106
W Sandomierskiem
U sąsiada domek luby,
żonka jego warta chluby;
a ja dotąd nie mam chaty,
anim jeszcze nie żonaty.
U sąsiada kłos dojrzywa,
u sąsiada będą żniwa;
u mnie rola nie zorana,
u mnie jeszcze nie zasiana.
U sąsiada ranna kawa,
u sąsiada żona żwawa;
a ja dotąd nie mam żonki,
zamiast kawy – przepalonki.
U sąsiada beczka wina,
u sąsiada tęga mina;
a ja dotąd nie znam wina,
dlatego też kiepska mina.
Mój sąsiad gra lepiej ode mnie,
mój sąsiad zawsze drwi ze mnie;
ja zgoła nic nie rozumiem,
tylko na los płakać umiem.
Za sąsiadem wszystkie stany,
wszystkie rozwodki i panny,
i mężatki spoglądają,
wszystkie sąsiada kochają.
Jedna raz tak udawała,
że się we mnie rozkochała,
potem rzekła – z ciebie szydzę,
do kochania prędkiś, widzę!
Czym zazdrościł komu zgody,
czylim łożył na rozwody,
czym się z przyjacielem kłócił,
czym kobitki bałamucił?
Nikomum tu nie jest luby,
pójdę szukać mojej zguby,
pójdę między lasy, bory,
między dorosłe jawory.
121
Pójdę, gdzie mnie los zawiedzie,
bądź zdrów, kochany sąsiedzie!
122
107
Pod Łysą Górą, w Słupiu; światowa
Zielone listeczki na doł opadają,
jeszcze moje oczki kochania nie znają.
Jak one poznają, to będą niewolne,
we dnie i w nocy będą niespokojne.
123
108
W szczerzyckim powiecie
Szumiące lasy, ciekące wody,
poszła dziewczyna zbierać jagody.
Nikogo się tam nie spodziewała,
fartuszka sobie nie przypasała.
Przyjechał do niej parobek młody
i prosił ci ją na swoje jagody,
a ona go też na swoje wiśnie,
gdy z konia zsiędzie, rączkę jej ściśnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl