[ Pobierz całość w formacie PDF ]

poczekać.
Kiedy zajechaliśmy pod jej dom, światło na ganku było zgaszone. Wzięła mnie za rękę i
przeprowadziła przez schodki.
 Jest za wcześnie na śniadanie, ale możemy wypić kawę, jeżeli masz ochotę.
Po cichu weszliśmy do środka, a potem po schodach na górę. Otworzyła drzwi, a ja
zamknąłem je za nami, jeszcze zanim zdążyła zapalić światło.
 Za chwilę wracam  powiedziała i zniknęła w sypialni.
Rzuciłem marynarkę na oparcie jednej z kanap i zdjąłem buty. Usiadłem, ale byłem pełen
energii, niespokojny. Moją uwagę zwróciła mała fotografia stojąca na kominku. Podszedłem,
żeby lepiej jej się przyjrzeć. Alexandra stała obok chudego mężczyzny w średnim wieku, który
uśmiechał się niezręcznie. Znajdowali się na szczycie pagórka, za którym majaczyły ośnieżone
górskie szczyty. Zastanawiałem się, kiedy zrobiono to zdjęcie i czy jej ojciec wiedział, że
wkrótce umrze.
 No i, co o tym myślisz?  zapytała, stojąc za moimi plecami.
 Myślę, że to świetne zdjęcie  powiedziałem, odwracając się.  I myślę... Nigdy nie
dokończyłem tego zdania. Stała przede mną całkiem naga.
 No i  nie dawała za wygraną.  Co o tym myślisz?
Wiedziałem dokładnie, co myślę i czego chcę. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łóżka, z
którego była tak dumna.
Rozdział 16
Zasnęliśmy, kiedy różowe światło na wschodzie rozjaśniło szare zachmurzone niebo, a
wstaliśmy dopiero, gdy na zachodnim horyzoncie czerwieniły się ostatnie promienie słońca. Przy
kolacji zadecydowaliśmy o wszystkim. Zwieca wetknięta do pokrytej woskowymi sopelkami
butelki Chianti oświetlała obrus w czerwonobiałą kratkę. Niezgrabnym ruchem okręcałem
spaghetti wokół widelca i patrzyłem, jak się śmieje, kiedy znowu nie zdołałem zapakować
wszystkiego do ust. Rozmawialiśmy urywkami zdań i dopowiadaliśmy wzajemnie swoje myśli.
Granice między nami rozpłynęły się. Patrzyłem na nią i widziałem siebie.
Trzymaliśmy się za ręce, wychodząc z małej włoskiej restauracyjki i idąc z powrotem do jej
mieszkania wyludnionymi ulicami.
We wczesny poniedziałkowy ranek obudziłem ją i powiedziałem  do widzenia . Po
wygraniu sprawy Rothsteina miała wrócić do działu prawa cywilnego. Było jasne, że nie
będziemy się spotykać w czasie pracy, a przez cztery wieczory w tygodniu Alexandra chodziła na
zajęcia uniwersyteckie. Umówiliśmy się na kolację w piątek.
Wstąpiłem do domu tylko po to, żeby zmienić ubranie, i o siódmej byłem już w biurze. Mój
następny proces miał się zacząć w środę, a ja nadal byłem daleki od zakończenia przygotowań.
Na moim biurku leżał opasły tom dokumentów. Zacząłem je czytać, ale nie mogłem się skupić.
Miałem do przeczytania setki stron, a nie potrafiłem przebrnąć przez pierwszy akapit. Wydawało
mi się, że ślęczałem nad nim całymi godzinami, ale kiedy zerknąłem na zegarek, okazało się, że
nie ma jeszcze wpół do ósmej. Odsunąłem dokumenty na bok i zacząłem bębnić palcami o blat.
Podniosłem słuchawkę i oczekiwałem niecierpliwie, kiedy w końcu odbierze. Odebrała.
 Lunch?  zapytałem.
Roześmiała się ściszonym głosem.
 Dobrze.
Lunch był dopuszczalnym wyjątkiem, ale kolacja okazała się niemożliwa. Miała zajęcia, a ja
musiałem przygotować się do procesu. Dzień minął z makabryczną szybkością wojny stuletniej.
O czwartej trzydzieści zadzwoniłem do jej biura.
 Kupimy coś szybkiego do jedzenia, a potem zabiorę cię na uniwerek.
 Musisz pracować  przypomniała mi.
Uśmiechnąłem się do siebie.
 Popracuję w bibliotece uniwersyteckiej.
Każdego dnia tego tygodnia, nawet po rozpoczęciu procesu, jedliśmy razem obiad, a każdego
wieczoru pracowałem w bibliotece, podczas gdy ona w jednej z sal obok robiła to, co ja
dwadzieścia lat wcześniej. Kiedy kończyły się zajęcia, odnajdywała mnie w czytelni, siadała
naprzeciwko mnie i uczyła się przez następne półtorej godziny. Nigdy nie szliśmy do łóżka przed
północą, a nie zasypialiśmy wcześniej niż przed świtem.
 Nigdy mnie nie zapytałeś  powiedziała pózno w nocy, gdy leżeliśmy w ciemności, po
upojnym seksie, a mnie ogarniała słodka ciepła senność.
 O co?
Podniosła się na łokciu. Widziałem tylko zarys jej twarzy.
 O innych facetów. Nie jesteś ciekaw?
 Nie  powiedziałem, zamykając oczy.  Nie jestem ciekaw.
Przytuliła się do mnie i przybliżyła usta do mojego ucha. Jej gładkie długie nogi oplatały
mnie jak pnącza rosnące w podmokłych parnych dżunglach.
 Na pewno nie chcesz wiedzieć?  dopytywała się.  Opowiem ci wszystko, co robiłam,
wszystko, co chcesz usłyszeć. Powiem ci...
 Nie  powiedziałem i zapaliłem nocną lampkę.  Nie chcę wiedzieć.
Usiadła prosto z podkurczonymi nogami.
 W porządku, opowiem ci tylko o moim pierwszym. Pogłaskała moją pierś, a potem jej dłoń
jak pająk pomaszerowała w stronę mojego gardła i twarzy. Przechyliła na bok głowę i zaczęła
przyglądać się mojemu czołu.
 Po raz pierwszy uprawiałam seks  podjęła z nutką złośliwości w głosie  z Bobbym
Joeyem McDanielsem, kiedy byłam w drugiej klasie liceum. Zawiózł mnie w góry w piątek
wieczorem, za żelazka.
 %7łelazka?
 Wielkie skały nad Boulder, wyglądające jak żelazka, które podpierają góry, żeby nie
upadły. W każdym razie  mówiła dalej  wypiliśmy sześć piw na przednim siedzeniu jego
samochodu, a potem wsadził mi rękę pod spódnicę...
Przerwała.
 A potem?  zapytałem.
 A potem  powiedziała  całego go zarzygałam. Pierwszy raz piłam alkohol.
 A ty kiedy pierwszy raz się kochałeś?  spytała, gasząc światło.
Przyciągnąłem ją do siebie i nakryłem kołdrą.
 To było cztery dni temu, wcześnie rano.
 Tak myślałam  szepnęła.
Chwilę pózniej już smacznie spała.
Po przygotowaniach do procesu, które graniczyły z zaniedbaniem, przez dwa i pół dnia
rozprawy śniłem na jawie i zadawałem pytania przede wszystkim po to, by przekonać się, że nie
śpię. Byłem przekonany, że oskarżony był niewinny, więc miałem wszelkie powody po temu, by
wezwać go do złożenia zeznań we własnej obronie. Ale gdy oskarżenie zakończyło
przedstawianie swojej sprawy we wczesny piątkowy ranek i przyszła kolej na obronę,
zapomniałem go wezwać. W ogóle zapomniałem wezwać kogokolwiek. Kiedy sędzia zapytał,
czy obrona jest gotowa, oświadczyłem:
 Tak, Wysoki Sądzie. Obrona kończy swoją prezentację sprawy.
Wszyscy byli zaskoczeni. Po powrocie przysięgłych z narady i werdykcie uniewinniającym
mojego klienta, sędzia wziął mnie na bok i powiedział, że to był najbardziej błyskotliwy ruch
taktyczny, jaki kiedykolwiek widział. Podziękowałem mu z rodzajem skromności, który
sugerował, że od dawna to sobie zaplanowałem, i pośpieszyłem odnalezć Alexandrę.
Czekała na mnie w korytarzu przed salą sądową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl