[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sensu co w znanym z klasyki wyrażeniu jesiotr drugiej świeżości , przeciwko
której to terminologii, jak pamiętamy, protestował nawet sam szatan, mimo że
zwany jest słusznie ojcem kłamstwa (nie trzeba dysponować szatańską inteligen-
cją, by odróżnić kłamstwo od zwykłej bredni). Innym przykładem wielce niefra-
sobliwego, jak na nauczyciela historii filozofii, posługiwania się terminologią tej
dyscypliny jest określanie w nauczaniu wyżej wymienionej Arystotelesa mianem
kreacjonisty. Sprowadzałoby się to do tego, że niestworzony świat miał Stwórcę.
Są to niestety jedynie niestworzone bzdury. Kto nie radzi sobie z poprawnym
wiązaniem znaczeń, powinien zaprawiać się do tego na łączeniu klocków LEGO
podobno pomaga. Jeśli i to byłoby za trudne, pozostaje jeszcze domino.
PRZEDMOWA DO FENOMENOLOGII DUCHA
23
jego wywodach taki pokraczny termin jak jednostka ogólna, co ma
oznaczać jednostkę rozważaną w całej pełni ( ogóle ) jej związków
z innymi jednostkami, a także w całokształcie zachodzących w niej
przemian, czyli w kontekście ogółu jej uwarunkowań (s. 38). Ogół
(ogólność) jest tu więc rozumiany w sensie Kantowskiej syntetycz-
nej kategorii w tytule ilości7. Gdy zgodzimy się na takie rozumienie
ogólności, to nie sposób protestować przeciwko uznaniu z kolei przez
Hegla jednostki konkretnej (inaczej nazywanej jednostką poszcze-
gólną) za ogólną w zwykłym sensie, o czym zdaje się świadczyć to,
że jakoby jej określoności występują jako zatarte (s. 39).
Swe konkretne znaczenie ogólności podstawia on potem także
zamiast zródłowego sensu ogólności, właściwego powszechnikom.
W ten sposób wygenerowany zostaje kolejny terminologiczny i po-
jęciowy potworek tzw. konkretny powszechnik. Z bliższego opisu
wynika, że Hegel po prostu utożsamia pojęcie ogólne z ogółem jego
desygnatów.
Jaka jest faktyczna wartość tej dialektycznej żonglerki słowami,
pokazuje się tam, gdzie Hegel usiłuje coś wyspekulować w przed-
miocie matematyki (zob. np. w Przedmowie do Fenomenologii du-
7
Tak np. jeszcze na s. 10 Przedmowy pisze on, że sam cel dla siebie jest pozba-
wioną życia ogólnością tu więc ogólność występuje w sensie tradycyjnym,
implikującym abstrakcyjność. Iż nie jest to lapsus, świadczy przeciwstawienie
ogólnych zasad życiu pełnemu treści (s. n.). Podobnie na s. 20 czytamy, że
pierwsze pojawienie się nowego świata jest tylko ogólną podstawą tej całości
tu ogólność też występuje jako równoważna abstrakcyjności. I wreszcie na s.
26 Hegel wprost pisze o abstrakcyjnej ogólności. Natomiast dalej, gdy się już
wystarczająco rozgadał, przechodzi znienacka do zupełnie przeciwstawnego
rozumienia ogólności jako całokształtu, a więc konkretności. Rzec by można,
że pojęcie ogólności z ogólnego w pierwszym z wymienionych sensów staje się
nagle konkretnym (czyli ogólnym inaczej ). Jest to niestety problem samo-
zwrotności Heglowskiej metody upłynniania pojęć: sama metoda upłynniania
scharakteryzowana zostaje w wielce płynny sposób, ale amatorom heglizmu,
zdaje się, to właśnie odpowiada, bo w mętnej wodzie łatwiej chwytać stuma-
nione rybki. Zresztą na serio nie może być mowy nawet o takim dialektycz-
nym samoruchu pojęcia , bo dalej w trakcie swych wywodów Hegel po prostu
zapomina o wprowadzonej modyfikacji jego znaczenia i jakby nigdy nic, naj-
spokojniej wraca do pierwotnego znaczenia ogólności pisząc, że to, co ogólne
będąc wolne od podmiotu mogłoby przysługiwać wielu (s. 77). Ogólna jed-
nostka rozpływa się więc z powrotem w ogólny ogół.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]