[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mówił, że na imię mu Dal, przywiózł też jakiś drobiazg od pana
Grizza.
- Bardzo interesująca noc poślubna. Tak powiedziałeś? -
zapytała Zoe, kiedy czekali na windę.
159
RS
- A co miałem powiedzieć? %7łe jestem najbardziej sfrustrowanym
panem młodym na świecie?
Zoe wcale nie była taka pewna, czy Flynn rzeczywiście tylko
żartuje. Pięciogodzinnego oczekiwania pod salą porodową w swoich
planach ślubnych nie przewidzieli.
- Ale przecież sam powiedziałeś, że nie masz nic przeciwko
temu, żebyśmy po przyjęciu wstąpili do szpitala. - Popatrzyła na niego
zaniepokojona.
- Bo nie miałem. - Potarł dłonią zarośnięty już podbródek. -I nie
mam.
- Przecież wcale nie musieliśmy tam zostać.
- Oczywiście, że musieliśmy - odrzekł nie znoszącym sprzeciwu
tonem. - Eden Powell jest twoją przyjaciółką, a przyjaciół nie
opuszcza się w biedzie. Zaczęła rodzić tydzień przed czasem, w
obcym szpitalu i pod opieką lekarza, którego pierwszy raz w życiu
widziała na oczy. Musiałaś być przy niej. Choćby na wszelki
wypadek.
Zoe poczuła ulgę. Zaraz też przypomniała sobie, jakich cudów
dokonał Flynn, żeby wypełnić daną Lucowi Devereaux obietnicę.
Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że jej niepokój był całkiem nie
uzasadniony. Poślubiła przecież mężczyznę, który bardzo wysoko
sobie cenił lojalność wobec przyjaciół.
- Ty wszystko rozumiesz - mruknęła uszczęśliwiona.
- Tym razem doskonale cię rozumiem, ale jestem pewien, że
będą takie sprawy, do których niełatwo będzie ci mnie przekonać.
- Jakoś sobie poradzę.
160
RS
Winda wreszcie przyjechała i młodzi małżonkowie wsiedli do
niej.
- Mam nadzieję, że to czekanie w szpitalu nie zniechęciło cię do
naszej prawdziwej nocy poślubnej - zażartowała Zoe.
- Nie kpij sobie ze mnie. - Flynn nacisnął guzik i winda ruszyła.
- Nie wiem, jak ty, ale ja zawsze twierdziłem, że bez oczekiwania
wszystko traci urok.
- Naprawdę? A mnie się wydawało, że najważniejsza jest
różnorodność.
- Ja ci pokażę różnorodność! - Przytulił ją do siebie tak mocno,
jak tylko pozwalała na to jedwabna suknia Zoe.
Całowali się dopóty, dopóki winda nie zatrzymała się na
ostatnim piętrze i drzwi się nie otworzyły. A kiedy się to stało,
najwspanialszy mężczyzna na całym świecie, ani na chwilę nie
przerywając pocałunku, wziął żonę na ręce.
Zoe nie miała cienia wątpliwości, że zaniesie ją do raju. Zresztą
za Gabrielem Flynnem i tak poszłaby wszędzie.
Pierwszy dzień ich małżeńskiego życia miał się już ku końcowi.
Małżonkowie prawie nie wychodzili z łóżka, choć czasem także ze
sobą rozmawiali.
- Na ślubie Luca i Peachy... - zaczęła ostrożnie Zoe. Mimo
wszystko nie była pewna, czy powinna go o to pytać.
- Co było na tym ślubie? - Flynn pocałował ją w rękę.
- Kiedy mnie sobie przypomniałeś?
- Od razu - powiedział cicho. - Tylko musiałem się chwilę
zastanowić, kim jesteś.
161
RS
- Naprawdę? - ucieszyła się Zoe.
- Myślałaś, że zapomniałem?
- Właściwie...
- Nie ma takiej możliwości. - Popatrzył jej głęboko w oczy. Nie
po raz pierwszy Zoe poczuła się tak, jakby zaglądał jej prosto w serce.
- Nigdy cię nie zapomnę. Ani w tym, ani w następnym wcieleniu.
- Udawałam, że też cię nie pamiętam.
- Zauważyłem. - Flynn uśmiechnął się do niej. - Udało ci się
mnie przekonać.
- Czyli że kiedy do mnie podszedłeś, nie wiedziałeś...
Zoe w głębi chicha podziękowała Bogu za to, że Flynn miał dość
odwagi, aby zaryzykować, że go nie pozna i potraktuje jak obcego.
-Do odważnych świat należy, księżniczko.
Już dawno przestało ją drażnić to przezwisko, którego Flynn tak
chętnie używał szesnaście lat temu w dżungli. Nie tylko przestało ją
drażnić; polubiła je.
- Czy to było twoje credo, kiedy służyłeś w wojsku?
- Powiedzmy, że to przyzwoicie brzmiąca forma mojego creda -
roześmiał się Flynn. - A wracając do rzucania bukietem.
- Przecież nie rozmawialiśmy o bukiecie - zdziwiła się Zoe.
- Ale trzymałaś go w ręku, kiedy podszedłem do ciebie na ślubie
Luca i Peachy.
- No tak, to rzeczywiście było zaraz po rzuceniu bukietem. -
Teraz Zoe się roześmiała.
- Zastanawiałem się, co się stało z twoją ślubną wiązanką.
162
RS
Wcale nie musiał tłumaczyć, o co chodzi, bo Zoe doskonale
pamiętała, jak na nią patrzył, kiedy zgodnie z tradycją rzuciła swoją
wiązankę w stronę obecnych na ślubie panien.
- Chcesz wiedzieć, czy specjalnie wycelowałam w mamę? -No
właśnie.
- Widzisz, mój drogi, żadna z Trzech Gracji w nikogo nie celuje
bukietem, bo to by nie było uczciwe - roześmiała się Zoe i przytuliła
się do mężczyzny swego życia. - Tyle że te bukiety zawsze same
znajdują drogę do właściwej osoby.
Najmłodsza latorośl rodu Powellów została ochrzczona w
trzecim miesiącu życia. Uroczystość miała się odbyć wcześniej, ale
skoordynowanie możliwości czasowych trzech bardzo zapracowanych
matek chrzestnych i ich nie mniej za-jętych mężów nastręczało pewne
problemy.
Gospodarzami uroczystości, która odbyła się po ceremonii w
kościele, był młodszy brat pana młodego i jego niecały rok wcześniej
poślubiona żona, a zorganizował je Rudyard Moskowitz, były kelner z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl