[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wśród których wyrosłaś. Nie sądzisz, że jesteś trochę samolubna, upierając się, żeby mieszkać z
dala od nich?
Tym razem liczenie na nic się nie zdało. Vicky wstała, pożegnała się chłodno i wyszła. Ze
złości mocno trzasnęła drzwiami do sypialni, bo Steven wyprowadził ją z równowagi. Chodziła z
kąta w kąt i oddychała głęboko w nadziei, że łatwiej się uspokoi. Doszła do wniosku, że Mary się
myli. Steven nie szuka w tym domu przyszłej żony. Jak mogła traktować poważnie tę sugestię?
Steven wsunął ręce w kieszenie i wzruszył ramionami, gdy wybiegła z pokoju. Miał nadzieję,
że wreszcie skłoni ją do przeprowadzki, a tymczasem udało mu się tylko rozzłościć ją i zasmucić.
Podszedł do okna i popatrzył w ciemność za szybą. Czy wierzył w słuszność swoich
argumentów? Czy naprawdę sądził, że pacjenci cierpią na tym, że Vicky mieszka daleko od
szpitala? Przecież była doskonałą lekarką.
Zaciągnął zasłony i wyszedł z salonu, by sprawdzić, czy drzwi frontowe i kuchenne są
zamknięte na klucz, a potem zgasił światło w pokoju i w korytarzu. Zatrzymał się przed sypialnią
Vicky i podniósł rękę, by zapukać, bo chciał ją przeprosić. Nasłuchiwał przez chwilę; dobiegło
go mamrotanie i odgłos kroków, jakby niespokojnie chodziła po pokoju. Uznał, że nie jest to
odpowiednia chwila, by się jej pokazywać.
Zamieszkał tu, żeby się do niej zbliżyć i dzięki temu łatwiej namówić ją do sprzedaży domu i
ziemi, a teraz sam wszystko skomplikował. Po długim namyśle postanowił zrezygnować z kupna;
pieniądze to nie wszystko, a Vicky Hansen mogłaby stać się...
Sharlock Wine Company będzie czerpać spore zyski z dwu działek już zakupionych, a więc
nie musi zabiegać o grunt Vicky. Jej szczerość i oddanie były dla Stevena prawdziwym
odkryciem. %7ładna kobieta tak go dotąd nie całowała, a jej czułość poruszała go bardziej, niż
gotów był przyznać.
ROZDZIAA SMY
Jesteś grzeczną dziewczynką pochwaliła Vicky czteroletnią Megan, która starała się
powstrzymać łzy. Teraz zastrzyk w drugą rączkę tłumaczyła, wkłuwając igłę. Gotowe.
Byłaś taka dzielna, że zasłużyłaś na cukierka, prawda?
Megan pokiwała głową i choć oczy miała pełne łez, nie wybuchnęła płaczem. Siedziała
nieruchomo na leżance, aż matka podniosła ją, przytuliła i ucałowała. Vicky sięgnęła po słój z
cukierkami. Była zadowolona, że godziny przyjęć dobiegają końca, bo w poniedziałek zawsze
miała wielu pacjentów. Na szczęście poczekalnia była już prawie pusta.
Jakiego koloru ma być twój cukierek? spytała.
Poproszę czerwony. Megan wyciągnęła rączkę po nagrodę.
Mam się spodziewać typowych efektów ubocznych, czy może udało się je wyeliminować
od czasu ostatnich szczepień? zapytała Sonya McMahon.
Temperatura może się nieco podwyższyć, a wokół śladu po nakłuciu występuje czasem
lekka opuchlizna, ale moim zdaniem wszystko będzie dobrze, pod warunkiem, że w ciągu
najbliższej doby nie poskąpisz małej uścisków i całusów. Megan była szczepiona, gdy skończyła
półtora roku, a od tamtego czasu farmaceuci opracowali nowe generacje leków i dlatego bardzo
bym się zdziwiła, gdyby temperatura rzeczywiście się podniosła. Jeśli coś cię zaniepokoi,
natychmiast do mnie zadzwoń.
Dziękuję. Sonya odwróciła się do Megan. Już po wszystkim, kochanie rzekła
uspokajającym głosem. Chodz, powiemy tatusiowi, jaka byłaś odważna.
Gdy wyszły, Vicky szybko zrobiła notatki, wdzięczna niebiosom, że większość matek w
okolicy uznała szczepienia ochronne za konieczne. Przez interkom dała znak rejestratorce Trudy,
żeby wprowadziła Susan Hartford. Po chwili do gabinetu weszła piętnastoletnia dziewczyna; była
z nią matka.
W czym mogę pomóc? zapytała Vicky, gdy usiadły po drugiej stronie biurka.
Trzeba powtórzyć receptę na inhalator tłumaczyła pani Hartford. Zaczyna się ta
okropna wiosna, jak mówią astmatycy, więc nastąpiło pogorszenie.
Vicky osłuchała Susie, a następnie zmierzyła pojemność jej płuc. Wynik nie był imponujący.
Ile czasu minęło, odkąd używałaś inhalatora?
Pół godziny odparła Susie świszczącym głosem i zaczęła kasłać, a potem trzykrotnie
odetchnęła głęboko, próbując się uspokoić. Vicky powtórzyła badanie i tym razem wynik był
znacznie lepszy.
Doskonale pochwaliła Susie. Co z inhalacjami?
Robimy je codziennie wieczorem zapewniła pani Hartford.
Dobrze. Vicky pokiwała głową i sięgnęła po recepty. Zwiększymy dawkę podawanych
w ten sposób leków zapobiegawczych, żeby w ciągu dnia Susie rzadziej używała inhalatora.
Mam nadzieję, ze regularnie odkurza pani jej pokój.
Jak zwykle zapewniła pani Hartford. Wiele z tym zachodu, ale skutki są widoczne.
Dobrze. Vicky podała jej receptę. Zapraszam na kontrolną wizytę pod koniec
przyszłego tygodnia, żeby sprawdzić, czy inhalacje pomogły zwróciła się do Susie.
Dziękuję, pani doktor odparła uśmiechnięta pacjentka i wraz z matką opuściła gabinet.
Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły, Vicky osunęła się na oparcie krzesła, a jej ramiona
opadły bezwładnie. Dyżur dobiegł końca; mogła teraz pomyśleć o dzisiejszym wieczorze.
Sam na sam ze Stevenem... W czasie weekendu niewiele czasu spędzili we dwoje, lecz stale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]