[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zeskakiwali z samochodów. Strzelali bez litości do kobiet, dzieci, członków Ruchu Oporu...
- Mamo!
- Musimy dostać się do namiotu - jęknęła z rozpaczą.
W jednej chwili poczuła potworny strach. Za jej plecami kolejne sowieckie oddziały
biegły po obozowej drodze, zabijając kogo tylko się dało. Pastor Steel stał przed swoim
namiotem, trzymając w jednej ręce krzyż, a w drugiej Biblię. Krzyczał coś do napastników.
Seria z pistoletu maszynowego rozerwała mu głowę. Upadł na wznak.
Byli już przy namiocie. Jednym ruchem wepchnęła Michaela do środka.
- Zbierzemy wszystko, czego potrzebujemy i wrzucimy do plecaka. Prędko!
Pakowała ubranie, trochę żywności, która jej pozostała, zapasową amunicję do
 czterdziestki piątki i poplamione, zabrudzone i pogięte zdjęcia ślubne.
- Mamo! - rozległ się okrzyk przerażenia. Odwróciła się, sięgając odruchowo po swego
Trappera 45 i odbezpieczając go. Sowiecki żołnierz podniósł do strzału kałasznikowa.
Wypaliła między jego oczy bez zastanowienia.
- O mój Boże! - szepnęła, widząc jego twarz zalaną krwią.
Zabezpieczyła pistolet i wsunęła go do kabury umieszczonej pod pachą. Chwyciła
M-16 i wprowadziła pocisk do komory zamkowej.
- Zabieraj całą amunicję! - wrzasnęła, ciągnąc za sobą plecak. Sięgnęła do kieszeni,
wyjęła chusteczkę i szybko owinęła nią prawą rękę. Czuła ból, ale najważniejsze, że poruszała
palcami. Poprawiła pasy plecaka i zacisnęła dłoń na kolbie M-16.
- Idziemy, Michael. Musimy odnalezć twoje dziewczynki.
Odchyliła wejście do namiotu i przeszła nad trupem rosyjskiego żołnierza. Zmigłowiec
krążył nadal nad środkiem obozu.
Popchnęła syna do przodu.
- Biegnij do ogrodzenia, za którym bawiły się dzieci. Prędzej, prędzej!
Niosła plecak i torbę wypełnioną luzną amunicją. Michael biegł przed nią. Nacisnęła
spust, mierząc w pierś napastnika. Biegła dalej, słysząc jego przedśmiertny krzyk. Eksplozja
wstrząsnęła znajdującym się za nią namiotem; po obu stronach płonęły również inne. Ktoś
wybiegł z najbliższego z nich; była to żywa, wyjąca, ludzka pochodnia. Nacisnęła spust. Długa
seria położyła kres straszliwej męce. Krzyk bólu umilkł.
Biegła. Michael biegł cały czas przed nią, był bardzo blisko ogrodzenia.
- Wskakuj prędko do środka i pędz na drugą stronę! Chłopiec prześliznął się pod płotem
i pobiegł w drugi koniec zagrody. Dopadła ogrodzenia, wspięła się nań i skoczyła w dół.
Natychmiast otworzyła ogień do grupki Rosjan. Pociski uderzały w paliki i deski płotu. M-16
zagrzmiał długą serią. Dwóch żołnierzy upadło na ziemię. Założyła nowy magazynek.
Nacisnęła spust, ale karabin nie wystrzelił. Przesunęła dzwignię do przodu. Broń znowu nie
wypaliła. Jeden z Rosjan podniósł się i, mimo że był ranny, ruszył w jej kierunku. Rozpaczliwie
szarpała dzwignię M-16, ale nie mogła wprowadzić naboju do komory zamkowej.
- Do diabła! - zaklęła głośno.
Rosjanin był dziesięć metrów od niej. Sarah odrzuciła karabin i sięgnęła po
 czterdziestkę piątkę . W ułamku sekundy przesunęła dzwignię bezpiecznika i strzeliła
trzykrotnie. %7łołnierz przystanął. Kałasznikow wypadł mu z rąk, a on sam upadł na ogrodzenie.
Strzelała nadal, aż uświadomiła sobie, że ciało wroga zwisa przewieszone przez płot
parę cali od jej twarzy. Założyła darowany przez Billa magazynek. W jednej ręce trzymała
M-16, w drugiej  czterdziestkę piątkę .
- Mamo!
Spojrzała przez ramię. Ktoś ciągnął Michaela w zarośla. Podbiegła do płotu po
przeciwnej stronie ogrodzenia i z trudem prześliznęła się pod nim.
- Mamo! - To z pewnością głos Ann.
Była znów czujna i gotowa do zabijania słysząc szelest za żywopłotem. Na szczęście
poznała rudą czuprynę Billa Mullinera.
- Prędzej, pani Rourke!
Biegła, a nad głową rozlegał się złowieszczy terkot śmigłowca. Padła instynktownie na
ziemię. Pociski z broni maszynowej siekły wokół niej. Wreszcie zielony potwór oddalił się.
Podniosła się z trudem i zabezpieczyła  czterdziestkę piątkę . Zerwała się znów do
biegu.
- Jesteśmy tutaj, Sarah! - wołała Mary Mulliner.
Teraz zobaczyła ich wszystkich: Michaela, Ann, Millie Jenkins trzymającą Mary za
rękę.
- Stać! - padł rozkaz wypowiedziany z obcym akcentem.
Sarah odwróciła się, przesuwając dzwignię bezpiecznika. Dwóch sowieckich żołnierzy.
Nacisnęła spust Trappera. Za plecami usłyszała odgłos wystrzału,  łagodniejszy od M-16.
Rzuciła się na ziemię i strzelała bez przerwy. Słyszała za sobą coraz silniejszą kanonadę.
Rosjanin znajdujący się najbliżej niej, zanim upadł, zdążył wypuścić jeszcze serię ze swego
AK-47. Drugi żołnierz runął na plecy. Jego ciało podskoczyło jeszcze raz, zanim znierucho-
miało na zawsze. Podbiegła do Michaela i Ann stojących przy Billu Mullinerze. Rudy chłopak
klęczał na ziemi, a jego matka kryła się w cieniu drzew.
- Bill, co się...
Spojrzała mu przez ramię. Tak, to była Millie Jenkins. Jej ojca zamęczyli bandyci, a
matka nie wytrzymując tego, popełniła samobójstwo.
Było to dziecko ciche i potulne. Jej małą główkę rozłupała seria sowieckich kul. Teraz
Bill Mulliner kołysał ją martwą w ramionach.
- Bill... Podniósł głowę.
- Słucham.
- Musimy się stąd wynosić.
Podała chłopakowi jego broń, a swój M-16 wręczyła Michaelowi.
- Oszczędzaj amunicję. Połączcie parę magazynków w jeden.
Przypomniała sobie teraz, jak John powtarzał często, że najważniejszy jest pakiet
magazynków w czasie bitwy.
- Bill...
- Musimy ją pochować, proszę pani.
- Zabierz ją. Pochowamy ją pózniej. Ruszajmy natychmiast! - rozkazała i popchnęła
swoje dzieci w kierunku drzew, wśród których czekała na nich Mary Mulliner. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl