[ Pobierz całość w formacie PDF ]

złowieszczo fakt, że nawet one zapadały się po kolana w śnieg.
Był to fantastyczny widok, ale widok bynajmniej nie wyjątkowy podczas wojny w
Jugosławii. Do leżących na nizinach lotnisk, którymi władały niepodzielnie pancerne dywizje
Wehrmachtu, Jugosłowianie nie mieli dostępu i właśnie dlatego partyzanci zbudowali wiele
pasów startowych w górach. Przy tak głębokim śniegu i terenach całkowicie niedostępnych dla
sprzętu mechanicznego nie mieli innego wyjścia.
Pułkownik Vis oderwał wzrok od płaskowyżu i obrócił się w stronę kapitana Vlanovicia.
 No, Borys, myślisz, chłopcze, że przyjechałeś tu na narty? Zorganizuj kuchnie, żeby
ugotowały jedzenie i zupę. W jeden dzień zużyjemy tygodniowe racje ciepłej strawy i gorącej
zupy.
 Tak jest, panie pułkowniku.  Vlanović zadarł głowę, a potem zdjął zakrywającą mu
uszy futrzaną czapkę, żeby lepiej słyszeć huk odległych wybuchów, które przed chwilą odezwały
się na północy.  A to co, u licha?
 Dzwięk niesie się daleko w naszym czystym górskim powietrzu, co?  rzekł w
zadumie Vis.
 Słucham, panie pułkowniku?
 Słyszysz, chłopcze, odgłosy z bazy messerschmittów w Novo Dervencie, które dostają
wycisk, jakiego nie znały.
 Słucham?
Vis westchnął z cierpliwym pobłażaniem.
 Jeszcze zrobię z ciebie kiedyś żołnierza  odparł.  Messerschmitty, Borysie, to
myśliwce, wyposażone w rozliczne paskudne działka i karabiny maszynowe. Co w tej chwili w
Jugosławii stanowi dla nich wymarzony cel?
 Co stanowi...  Vlanović urwał i spojrzał na posuwającą się mozolnie kolumnę. 
Aha!
 Właśnie,  aha ! Angielskie lotnictwo skierowało dziś sześć swoich najlepszych eskadr
ciężkich bombowców lancasterów z frontu włoskiego tylko po to, żeby zajęły się naszymi
znajomkami z Novo Derventy.  Teraz z kolei pułkownik Vis zdjął czapkę, żeby lepiej słyszeć.
 Są bardzo zajęci, co? Kiedy skończą, z tego lotniska przez tydzień nie da rady wystartować
nawet jeden messerschmitt. Oczywiście, jeżeli pozostaną tam jakieś zdolne do startu.
 Czy wolno mi coś powiedzieć, panie pułkowniku?
 Tyle ci wolno.
 Są jeszcze inne bazy myśliwców.
 To prawda.  Vis wskazał w niebo.  Widzisz coś?
Vlanović wyciągnął szyję, osłonił oczy przed jaskrawym słońcem, przyjrzał się pustemu
błękitnemu niebu i potrząsnął przecząco głową.
 Ja też nie  rzekł Vis.  Ale na wysokości siedmiu kilometrów eskadry
beaufighterów  których załogi marzną jeszcze bardziej niż my  pomogą nam patrolując
niebo aż do zmroku.
 Kim... kim on jest, panie pułkowniku? Kto zażądał ściągnięcia tu aż tylu naszych
żołnierzy, tylu eskadr bombowców i myśliwców?
 O ile wiem, kapitan nazwiskiem Mallory.
 Kapitan?! Tak jak ja?
 Kapitan. Wątpię, Borysie, czy taki jak ty  dodał życzliwie pułkownik.  Ale to nie
jego stopień jest tu ważny. Ważne jest jego nazwisko  Mallory.
 Nie słyszałem o nim.
 No, to usłyszysz, chłopcze, usłyszysz.
 Ale... ale ten Mallory. Po co mu to wszystko?!
 Zapytaj się go, kiedy go poznasz dziś wieczorem.
 Kiedy poznam... To on tu dziś będzie?
 Dziś wieczorem  powiedział Vis i dodał ze smutkiem:  Jeżeli do tego czasu
dożyje.
* * *
Neufeld, a za nim Droszny, weszli energicznym krokiem do baraku radiowego 
ponurej, rozsypującej się przybudówki, wyposażonej w stół, dwa krzesła, duży przenośny
nadajnik i nic więcej. Siedzący przy radiu niemiecki kapral podniósł pytająco wzrok na
wchodzących.
 Z dowództwem 7 Korpusu Pancernego przy moście na Neretvie  rozkazał Neufeld.
Był wyraznie w doskonałym humorze.  Chcę rozmawiać osobiście z generałem
Zimmermannem.
Kapral skinął głową, nadał sygnał wywoławczy i w ciągu kilku sekund otrzymał
odpowiedz. Słuchał krótką chwilę, a potem podniósł wzrok na Neufelda.
 Generał już podchodzi, panie kapitanie.
Neufeld sięgnął po słuchawki, wziął je i głową wskazał drzwi. Kapral wstał i wyszedł z
przybudówki, a Neufeld zajął jego miejsce i z zadowoleniem nałożył słuchawki. Po paru
sekundach wyprostował się odruchowo na krześle, bo w słuchawkach zatrzeszczał głos.
 Tu kapitan Neufeld, panie generale  zameldował się.  Anglicy powrócili. Z
wiadomością, że dywizja partyzantów w Kotle Zenicy spodziewa się zmasowanego ataku od
południa, przez most na Neretvie.
 Tak?  generał Zimmermann, wygodnie usadowiony w obrotowym krześle z tyłu
wozu łączności stojącego na skraju lasu, wprost na południe od mostu na Neretvie, nie próbował
nawet ukryć zadowolenia w głosie. Brezentowy dach ciężarówki był zrolowany, więc generał
zdjął z głowy czapkę z daszkiem, żeby zażyć promieni bladego wiosennego słońca.  Ciekawe,
bardzo ciekawe. Coś jeszcze?
 Tak  zatrzeszczał metalicznie w słuchawkach głos Neufelda.  Poprosili o
przewiezienie ich samolotem w bezpieczne miejsce. W głąb naszego terytorium, nawet do
Niemiec. Nie czują się tu... mmm... dobrze.
 No, no, no. A więc tak się czują.  Zimmermann zamilkł, rozważył coś, po czym
dodał:  Orientuje się pan całkowicie w sytuacji, kapitanie? Jest pan świadom, jak delikatnie
wyważone... mmm... subtelności wchodzą w grę?
 Tak, panie generale.
 Wymaga to chwili zastanowienia. Proszę zaczekać.
Zastanawiając się nad decyzją Zimmermann leniwie kilkakroć obrócił się z krzesłem na
boki. W zamyśleniu, choć prawie nie widząc tego, na co patrzy, spojrzał na północ, ponad łąkami
stykającymi się z południowym brzegiem Neretvy, na rzekę spojoną żelaznym mostem, a potem
na łąki na jej drugim brzegu, który wspinał się stromo ku skalistej reducie, służącej partyzantom
pułkownika Laszlo za pierwszą linię obrony. Na wschodzie, kiedy się obrócił, zobaczył
zielonobiałe wartkie wody rzeki, a na jej przeciwległym brzegu łąki, coraz węższe i węższe, po
skręceniu na północ zaś nagle ginące z oczu w wylocie skalistego wąwozu, z którego wyłaniała
się Neretva. Jeszcze ćwierć obrotu i przed oczami miał sosnowy las na południu, sosnowy las,
który w pierwszej chwili wyglądał niewinnie i pusto  to znaczy, dopóki wzrok nie przywykł do
mroku i mnóstwa dużych prostokątnych kształtów, skutecznie chronionych przed obserwacją z
powietrza i północnego brzegu Neretvy przez maskujące brezentowe płachty, siatki i wielkie
stosy suchych gałęzi. Widok tych zamaskowanych grotów jego dwóch pancernych dywizji w
jakimś stopniu pomógł mu podjąć decyzję. Ujął mikrofon.
 Kapitanie Neufeld? Zdecydowałem, co zrobimy, proszę więc dokładnie wypełnić
następujące polecenia... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl