[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pokoju - dorzucił gburowato.
Patrzyła na niego, gdy szedł na górę schodami. Dom, przed
chwilą tak miły i przyjazny, stał się nagle grozny i wypełniony duszną
atmosferą. Była zrozpaczona.
- Zaczekaj! - zawołała. Dogoniła go na górnym podeście i nie
czekając na zaproszenie, wiedziona intuicją, sama otworzyła jedne z
kilku drzwi. Weszła pierwsza.
Pokój był wypełniony słońcem, które wpadało przez wielkie
frontowe okno. Ciepła dodawał wnętrzu złociście brązowy dywan na
podłodze i utrzymane w podobnej tonacji zasłony w oknie, w kolorze
płynnego miodu. Elegancka toaletka i szafy na ubrania były z
144
RS
mahoniu, co od razu przypomniało kolor oczu Kyle'a. Mimo
zdenerwowania uśmiechnęła się z zachwytem.
- To był nasz pokój n powiedziała z pełnym przekonaniem.
Kyle obserwował ją z uwagą.
- Mówisz to, bo pamiętasz, czy tylko trafnie odgadłaś? - zapytał
cichym głosem.
- Sama nie wiem - Eve pokręciła głową zmieszana. - Chyba było
to coś w rodzaju instynktownego odczucia. Myślę, że...
Nie dokończyła zdania, bo wzrok jej padł na obszerne łoże
stojące na środku pokoju. Przykryte było brokatową narzutą, również
w kolorze okiennych zasłon. Było to ich wspólne łóżko, gdzie kochali
się każdej nocy. Popatrzyła w oczy Kyle'owi i nagle jej skóra stała się
ogromnie wrażliwa, do tego stopnia, że wydało się jej, iż on swymi -
ciepłymi rękami delikatnie pieści ją całą.
Nie wiedziała, jak długo trwało to rozkoszne uczucie. Kyle
wytrącił ją z transu, otwierając szeroko drzwi od jednej z szaf na
ubrania.
- Możesz używać tego w czasie naszego tu pobytu - powiedział.
Rzuciła okiem do wnętrza szafy. Wisiały tam suknie, spódnice,
bluzki, dżinsy, nie tknięte od lat. Wszystko w jej ulubionych kolorach.
Nie było co do tego wątpliwości. Wybrałaby takie same dzisiaj,
chociaż gatunek tych ubrań był nieporównywalnie lepszy, niż tych, na
które było ją stać obecnie. Jasne, bo wtedy miała dostęp do dużych
pieniędzy. Jego pieniędzy.
145
RS
Była jednak jak najdalsza od stanu błogości. Przeciwnie, nogi
trzęsły się pod nią, w gardle zaschło.
- Ja nie będę mogła spać tutaj, to wszystko jest takie dalekie ode
mnie - wykrztusiła niepewnym głosem.
Kyle uśmiechał się kwaśno.
- Nie bój się, nie miałem zamiaru ci tego proponować.
Powiedziałem nawet gospodyni, żeby przygotowała dla ciebie inny
pokój. - Obrzucił jeszcze raz sypialnię jakby pożegnalnym
spojrzeniem. - Ja również nie sypiałem tutaj, od czasu kiedy... - Nie
dokończył zdania i nie musiał. Eve doskonale wiedziała, co miał na
myśli.
- Twój pokój jest po drugiej stronie - dodał.
Po chwili pokazał Eve jej sypialnię, utrzymaną w miękkich
odcieniach błękitu i różu.
- A ty? - Przewidując widać to pytanie, Kyle otwierał już kolejne
drzwi i ujrzała wnętrze na odmianę wyraznie męskie, z dominantą
ciemnej zieleni i beżu. Kyle postawił swoją walizkę na podłodze i
zwrócił się do Eve:
- Podoba ci się to rozwiązanie?
Dlaczego ją pytał? Przecież już zadecydował, że będą mieli
oddzielne pokoje i w ten sposób przesądzał niejako, co się będzie
działo w nadchodzącym tygodniu. Wyraznie nie chciał, aby
powtórzyły się wypadki z poprzedniej niedzieli. Zastanawiała się, czy
była rozczarowana, czy przyjęła to z ulgą? Szczera odpowiedz
okazywała się bardzo trudna. Wiedziała już, że kocha Kyle'a. Kocha i
146
RS
pragnie tak, jak kobieta może pragnąć kochanego mężczyzny. Nawet
w tej chwili, gdy stała obok niego, była świadoma swego zmysłowego
pożądania, które odczuwała wobec tego wysokiego, potężnego, o
pięknych, błyszczących włosach i nieodgadnionych oczach,
człowieka. Otrząsając się z tej dziwnej zadumy, podeszła do kolejnych
drzwi, które Kyle jakby z premedytacją omijał.
- A co się tutaj znajduje? - Nacisnęła klamkę. Drzwi były
zamknięte na klucz.
- Tam jest podręczny magazynek. Na razie nie odnawialiśmy go.
- Przy tych słowach Kyle nie patrzył na nią i Eve wyczuła w jego
głosie jakąś fałszywą nutę. - Myślę, że powinnaś się teraz rozpakować
- dodał.
Była przekonana, że on z rozmysłem skierowuje jej uwagę na
coś innego, Co więc naprawdę znajdowało się w tym zamkniętym
pokoju? Czy była to sala Sinobrodego, gdzie przechowywał zwłoki
swych żon? Przestań się wygłupiać, skarciła samą siebie! Nie czas na
kpiny.
Byli już znowu w pokoju przeznaczonym na jej sypialnię. I
nagle to się stało! Niespodziewanie. Bez głośnych fanfar, bez jasnych
błysków światła. Kyle położył właśnie na tapczanie jej walizkę, gdy
Eve zdała sobie sprawę, że z jej ust wydobywają się słowa:
- Ten pokój wygląda teraz znacznie lepiej. Pamiętasz, jak
paskudnie tu było, kiedy wprowadzaliśmy się po raz pierwszy?
Wszystko w purpurowe pasy! I dywan był także purpurowo-czarny.
147
RS
Jej podręczna walizeczka wyśliznęła się z ręki Kyle'a i z
głuchym łoskotem upadła na podłogę. Zdała sobie jednak sprawę z
tego, co się stało, dopiero Wtedy, gdy popatrzyła w oczy Kyle'a, które
teraz były kompletnie czarne.
- Czy mam rację? - zapytała trzęsącym się głosem. - Czy ten
pokój rzeczywiście tak wówczas wyglądał?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]