[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wymyślić, by ich uratować.
- Afrodyta powiedziała, ze jakaś łódz podobna do barki uderzy w most, co spowoduje katastrofę? 
upewnił się Damien.
Skinęłam głową.
- W takim razie mogłabyś udać, że jesteś Neferet, i zrobić to, co ona zazwyczaj robi w takich
sytuacjach, czyli zadzwonić do kogoś odpowiedzialnego za barki i powiedzieć mu, że jedna z
uczennic miała taką wizję. Ludzie zawsze słuchają Neferet, boją się ryzyka zaniechania.
Powszechnie wiadomo, że jej informacje nieraz ocaliły wiele ludzkich istnień.
- Już myślałam o tym, ale to na nic, ponieważ Afrodyta nie widziała wyraznie, co to za barka. Nie
widziałabym więc nawet, od czego zacząć, by skontaktować się z kimś odpowiednim, kto byłby
władny ją zatrzymać. Poza tym nie mogę udawać Neferet. To byłoby z wielu powodów nie
porządku. Bardzo szybko narobiłabym sobie kłopotów. Nikt nie zaręczy, że osoba, do której bym
zadzwoniła, nie zechce pózniej zatelefonować do Neferet choćby po to, by zdać sprawę z tego, co
zostało zrobione. A to by spowodowało całą lawinę wypadków.
- Nieciekawa perspektywa  zgodziła się Shaunee.
- No właśnie. Neferet odkryłaby, że wiedzma miała następną wizję, czyli złamałabyś jej daną
obietnicę, że nic nie powiesz  wyszczególniła Erin.
- W takim razie wykreślamy wariant z barką, podobnie wykreślamy pomysł z podszywaniem się
pod Neferet. Zostaje nam więc tylko opcja zamknięcia mostu  skonkludował Damien.
-Tak też pomyślałam  zgodziłam się z nim.
- Grozba podłożenia bomby  wpadała na pomysł Stevie Rae.
Popatrzyliśmy na nią pytająco.
- %7łe co?  zapytała Erin.
- Co masz na myśli?  chciała wiedzieć dokładniej Shaunee.
- Możemy się podszyć pod jednego z tych wariatów, którzy grożą podłożeniem bomby.
- To by mogło zadziałać  zgodził się Damien.  Ilekroć ktoś zgłasza, że podłożył bombę, zawsze
się ewakuuje ludzi. Z tego wniosek, że jeśli istnieje niebezpieczeństwo, że w okolicach mostu
podłożono bombę, to most zostanie zamknięty przynajmniej do momentu, w którym odkryją, że
alarm był fałszywy.
- Jeśli zadzwonię ze swojej komórki, nikt nie będzie wiedział, że to ja, prawda?  chciałam się
upewnić.
Damien potrząsnął głową z taką dezaprobatą, jakby miał do czynienia z zeznaniami
kretynki.
- Jasne, że natychmiast dojdą do tego. Mamy dwudziesty pierwszy wiek, a nie lata
dziewięćdziesiąte.
- To co mam zrobić?
- Możesz użyć innej komórki. Takiej jednorazowej  wyjaśnił.
- Jak jednorazowe aparaty fotograficzne?
- Gdzieś ty się podziewała?  zdziwiła się Shaunee.
- Wszyscy znają jednorazowe komórki  zapewniła nas Erin.
- Ja nie  przyznała Stevie Rae.
- No właśnie  wypunktowały Blizniaczki.
- Masz.  Damien wyciągnął z kieszeni duży, bajerancko wyglądający aparat Nokii.  Możesz
wykorzystać moją komórkę.
- Dlaczego masz jednorazowy telefon?  chciałam wiedzieć. Obejrzałam sprzęt uważnie. Wyglądał
tak jak inne.
- Zafundowałem go sobie po tym, jak moi rodzice spanikowali, ze mają syna geja. Zanim zostałem
Naznaczony, zachodziła obawa, że chcą mnie odgrodzić od życia na zawsze. Nie chce przez to
powiedzieć, bym się spodziewał, że zamknął mnie gdzieś w szafie albo w innym odosobnionym
miejscu, ale uznałem, że nie zawadzi przygotować się na każdą okoliczność. Od tego czasu na
wszelki wypadek zawsze mam przy sobie taki aparat.
Nie wiedzieliśmy, co powiedzieć. To naprawdę głupia sprawa mieć rodziców z obsesją na
punkcie skłonności homoseksualnych swojego syna.
- Dziękuję ci, Damien  wykrztusiłam w końcu.
- Nie ma za co  odpowiedział.  Nie zapomnij wyłączyć telefonu po skończonej rozmowie, a
potem mi oddać, bo powinienem go zaraz zniszczyć.
- Dobrze.
- I nie zapomnij im powiedzieć, że bomba została umieszczona pod wodą. Wtedy będą musieli
zamknąć most na dłużej, żeby posłać tam nurków, którzy sprawdzą rzekę.
Kiwnęłam głową.
- Dobry pomysł. Powiem im też, że bomba ma wybuchnąć o trzeciej piętnaście, czyli dokładnie o
tej godzinie, którą zobaczyła Afrodyta na zegarze w Babci samochodzie, kiedy się rozbijał.
- Nie wiem, ile czasu im zajmie sprawdzanie, ale wydaje mi się, że powinnaś do nich zadzwonić
około wpół do trzeciej. Wtedy będą mieli dość czasu, aby dojechać na miejsce i zamknąć most, ale
nie dość, by się przekonać, że alarm jest fałszywy, i otworzyć powtórnie most dla ruchu 
powiedziała Stevie Rae.
- Ale kto z nas zadzwoni?  zapytała Shaunee.
- Holender, nie wiem.  Czułam się coraz bardziej zestresowana, byłam pewna, że zaraz dopadnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl