[ Pobierz całość w formacie PDF ]
generała Davesa za szczyptę szczęścia.
Do zimy 1922-1923 roku wszyscy zdali sobie sprawę z tego, że nawet po zawarciu
pokoju Francja pracowała z żelazną determinacją, aby osiągnąć swoje pierwotne, wojenne
cele. Nikt nie uwierzy, że przez czteroletni okres najbardziej wyczerpującej walki w swojej
historii, Francja przelała tak wiele szlachetnej krwi swojego narodu tylko po to, aby pózniej
otrzymać odszkodowanie za wszystkie straty, które poniosła. Alzacja-Lotaryngia same nie
wyjaśniłyby energii francuskich przywódców wojennych, jeżeli nie byłoby to już częścią
wielkiego politycznego programu przyszłości Francji.
Ten program był następujący: rozdrobnienie Niemiec na związki małych państw. O
tym myślała szowinistyczna Francja i dążąc do tego sprzedawała swój naród, aby stał się w
rzeczywistości wasalem międzynarodowego %7łyda. Niemcy nie upadły z szybkością
błyskawicy w listopadzie 19 18 roku. Ale w czasie, gdy katastrofa potęgowała się w domu,
armie były głęboko w krajach wroga. Główną troską Francji w tym okresie nie było
rozdrobnienie Niemiec, ale raczej pozbycie się niemieckiej armii z Francji i Belgii tak szybko,
jak to tylko możliwe. Dlatego najważniejszym zadaniem przywódców w Paryżu, mającym na
celu zakończenie wojny, było rozbrojenie niemieckiej armii i zepchnięcie jej w miarę
możliwości do Niemiec. Dopiero kiedy to nastąpiło, mogliby skierować swoją uwagę na
osiągnięcie własnego, pierwotnego celu wojennego.
Dla Anglii wojna została rzeczywiście wygrana wtedy, kiedy Niemcy zostały
zniszczone jako kolonialna i handlowa potęga i sprowadzone do roli państwa o
drugorzędnym znaczeniu. Nie miała ona jednak %7ładnego interesu w unicestwieniu
niemieckiego państwa; faktycznie miała wiele powodów, aby życzyć sobie istnienia
przyszłego rywala Francji w Europie. Tak więc Francja musiała czekać na pokój przed
przystąpieniem do pracy, pod którą wojna położyła podwaliny, a deklaracja Clemenceau, dla
którego pokój był jedynie kontynuacją wojny, uzyskała dodatkowe znaczenie.
Intencje Francji musiały być znane najpózniej zimą 1922-1923 roku.
W grudniu 1922 roku wydawało się, że sytuacja dla Niemiec znowu staje się grozna.
Francja szeroko rozważała nowe środki ucisku i potrzebowała aprobaty dla swojego
działania. We Francji żywiono nadzieję, że okupacją Ruhry złamie się w końcu kręgosłup
Niemiec i doprowadzi je do katastrofalnego gospodarczego położenia, w którym byłyby
zmuszone przyjąć bardzo ciężkie zobowiązania.
Przez okupację Ruhry los jeszcze raz dał niemieckiemu narodowi szansę domagania
się należnego szacunku. To, co na pierwszy rzut oka wydawało się być strasznym
nieszczęściem, zawierało przy bliższym spojrzeniu wyjątkowo obiecujące możliwości
zakończenia cierpień Niemiec.
Po raz pierwszy Francja prawdziwie i głęboko zraniła Anglię - nie tylko brytyjskich
dyplomatów, którzy doprowadzili do sojuszu francuskiego i utrzymywali oraz traktowali go z
ostrożną wizją chłodnej kalkulacji, ale także szerokie rzesze narodu. W szczególności świat
biznesu poczuł się głęboko poirytowany tym niezmiernym umacnianiem się potęgi Francji na
kontynencie. jej okupacja zagłębia węglowego Ruhry pozbawiła Anglię wszystkich sukcesów,
jakie uzyskała ona na wojnie, i to marszałek Foch i Francja, którą on reprezentował, a nie
czujna i staranna dyplomacja Anglii, byli teraz zwycięzcami. Uczucia Włoch także obróciły się
przeciwko Francji. Rzeczywiście, zaraz po zakończeniu wojny ta przyjazń przestała
wyglądać różowo i obróciła się całkowicie w nienawiść. Nadeszła chwila, w które wczorajsi
sprzymierzeńcy mogli się już jutro stać wrogami. To, że do tego nie doszło, można
zawdzięczał głównie faktowi, że Niemcy nie mieli Envera Pasky'ego, lecz zaledwie Cuno jako
kanclerza.
Natomiast na wiosnę 1923 roku, zanim po francuskiej okupacji Ruhry mogłaby
nastąpić odbudowa naszej wojskowej potęgi, musiałby być wszczepiony w niemiecki naród
nowy duch, umocniona siła jego woli i musieliby być zniszczeni przeciwnicy tej największej
siły w narodzie.
Jak rozlew krwi w 191 8 roku był zapłatą za zaniedbania popełnione na przełomie lat
1914 i 1915 - nie zgnieciono wówczas pod nogami marksistowskiego węża - tak samo
okropną karą miało być na wiosnę 1923 roku niewykorzystanie oferowanej przez los okazji
mającej na celu ostateczne zniszczenie pracy marksistowskich zdrajców i morderców
narodu.
Tylko burżuazyjne umysły mogły dojść do niewiarygodnej koncepcji, że marksizm
mógłby być inny teraz, niż był, i że kanalie, które przewodziły w 191 8 roku i które potem bez
skrupułów wykorzystały dwa miliony poległych jako stopnie do zajęcia miejsc w rządzie,
byłyby teraz gotowe świadczyć usługi narodowemu poczuciu prawa. Niewiarygodnym
szaleństwem było oczekiwanie na to, że zdrajcy przeobrażą się nagle w bojowników o
wolność Niemiec. Nie marzyli o tym! Z takim samym prawdopodobieństwem marksista
odwróci się od zdrady jak hiena od padliny!
Sytuacja w 1923 roku była bardzo podobna do tej z 1918 roku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]