[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Krętą ścieżką górską idą,
Wszystkie schodzą się wśród borów,
Krzyk się wzbija nad parowy,
I pod ciosem ich toporów
Z trzaskiem pada las świerkowy.
I z zielonej wstaje fali
Bóg, co go wieńczy sitowie,
I spław ciężki toczy z dali
Na rozkaz władczej królowej,
I poddają się rzemiosłu
Chwile, co mijały lekko,
I pnie, co surowo rosły,
Okrągłeją pod jej ręką.
Zpieszy bóg znad mórz błękitu
I ciosem swego trójzębu
Potężne słupy granitu
Wyłamuje z ziemskiej głębi.
I rękami waligóry
Rzuca je od piłek wyżej,
I wysoko spiętrza mury
Wraz z Hermesem, gońcem chyżym.
Lecz Apollo ze strun złotych
Wywodzi pełnię harmonii,
Miara czasów, wdzięk prostoty
I moc melodyjna dzwoni.
I z dziewięciostrunnym śpiewem
Aączą swe głosy Kameny,
I cicho z pieśni odzewem
Kamień spaja się z kamieniem.
Osadza skrzydło po skrzydle
W bramach ręką doświadczoną
Cybela i wbija rygle,
I skuwa zamki i brony.
60
I wnet cud jest dokonany,
Budowla na fundamentach,
I wesołe świątyń ściany
Jaśnieją w przepychu święta.
A potem z mirtowym wieńcem
Królowa bogów pośpiesza
Ku najpiękniejszej pasterce
Najpiękniejszego pasterza
Wiodąc, wieńczy młodą parę
Wenus z chłopcem uskrzydlonym,
Wszystkie bóstwa znoszą dary
Błogosławiąc zaślubionym.
I nowi obywatele
Prowadzeni przez chór bogów
W dzwięku niebiańskiej kapeli
Wchodzą do gościnnych progów.
Ceres, dając wzór kapłanom,
Tu przed ołtarzem Zeusowym
Błogosławi rękom związanym
I takim odzywa się słowem:
Wolność kocha zwierz pustyni,
Wolny wzlata bóg nad chmury,
%7łądze posłusznymi czyni
Niezłomne prawo Natury.
Człowiek, co w jej środku staje,
Niech się zbliży do człowieka,
Tylko tym, co czczą zwyczaje,
Wolność i siłę przyrzeka.
Wijcie ze złotych kłosów wieńce,
Błękitne goryczki wplatajcie do kłosów!
Radość niech w oczach zaświeci goręcej,
Bowiem królowa zeszła z niebiosów,
Która nam słodką ojczyznę dała,
By człowiek widział w człowieku brata,
Niech w naszej pieśni zabrzmi jej chwała,
Darzącej szczęściem Matki świata.
1798
Przełożył
Mieczysław Jastrun
61
SMUTNA DZIEWCZYNA
Szumi dębina,
A chmury w biegu,
Siedzi dziewczyna
U rzeki brzegu,
Fala się łamie i falę popycha,
Ona w noc czarną wzdycha i wzdycha,
A twarz ma smutno spłakaną.
Serce mi zmarło,
Pusty mój świat,
%7łycie wydarło
Mych pragnień kwiat.
Wez swoje dziecię, wez tam, o święta!
Wiem, co rozkoszy ziemskiej ponęta,
%7łyłam i byłam kochaną.
Ni płaczu zdrojem
Serce ostudzisz;
Ni żalem swoim
Z grobu go zbudzisz.
Mów, co pocieszyć może w niedoli
Po stracie szczęścia serce, gdy boli?
To ci, śmiertelna, przeznaczę.
Ni płaczu zdrojem
Serce ostudzę
Ni żalem swoim
Z grobu go zbudzę;
Pociecha moja w mojej niedoli,
Po stracie szczęścia, gdy serce boli,
Kiedy się żalę i płaczę.
1798
Przełożył
Adam Gorczyński
62
NENIA
I piękność ginąć musi; ludzi, niebian wzruszy,
Nie tknie spiżowej Zewsa stygijskiego duszy.
Raz to tylko zmiękczyła miłość cieni boga,
A i wtenczas, surowy, cofnął dar ze proga.
Nie zamknie Afrodytę młodzieńcowi rany,
Gdzie kłem w nadobnym ciele tkwił dzik rozhukany.
I wieczna matka syna zbawić nie pobiegnie,
Gdy ten, pełniąc wyroki, w skiejskiej bramie legnie;
Lecz wstanie ona z morza, z nią Nereja córy,
Ubóstwią bohatera ich żałosne chóry.
Patrz! bogi wszystkie płaczą, i płaczą boginie,
%7łe to, co piękne, mija, że co wielkie, ginie.
Pyszna jest, w lubych uściech być żałobnym pieniem,
Bo co jest pospolite, chłonie Ork z milczeniem!
1799
Przełożył
Józef Dionizy Minasowicz
63
PIEZC O DZWONIE
Vivos voco, mortuos plango, fulgura frango.
Mocno z gliny wypalony
Stoi w ziemi formy głaz:
Dziś być musi dzwon skończony;
Nuże, bracia, dalej wraz!
Jak gorący zdrój
Pociec musi znój...
Gdy ma mistrz swym dziełem słynąć,
Aaska z góry musi płynąć.
Przy takim, jak to, ważnym dziele
Poważnych również trzeba słów
I dobrych mów potrzeba wiele,
A praca razno pójdzie znów.
Tak teraz pilnie oglądajmy,
Co spod sił ludzkich wyszło mdłych,
A złym człowiekiem pogardzajmy,
Co nie rozważa czynów swych.
To właśnie jest, co człeka zdobi,
Na co mu rozum daje wzór,
%7łe w głębi serca wprzód sposobi,
Co mu z rąk wyjść ma jako twór.
Wezcie drzewa z świerku pienia,
Lecz to suche musi być,
By ściśnięty żar płomienia
Mógł z tym większą siłą bić!
Lejcie miedzi płyn
Do cynkowych rynn,
Aby spiżu masa płynna
Tam płynęła, gdzie powinna.
Co dłoń dobywa w tajemnicy
Z pomocą ognia z ziemskich łon,
O tym wysoko na wieżycy
W głos wkrótce będzie świadczył dzwon.
I będzie wzruszał dzwięki swymi
Człowiecze ucho w pózne dnie,
Będzie się skarżył wraz z smutnymi,
Wraz z pobożnymi modlił się.
Co tu na dole ziemskim synom
Przeznaczeń zmienny niesie los,
To w górze dzwięków wnet krainą
Poniesie dalej dzwonów głos.
Skaczą bańki i ciecz pryska
Pod wewnętrznym wrzeniem par.
64
Wrzućcie sole do ogniska,
To ostudzi prędko war...
Ciecz się musi szklić
I bez piany być,
Aby metal oczyszczony
Czyste, pełne wydał tony.
Dzwiękiem wesela wita dziecię,
Gdy pierwszy raz podniesie wzrok
I pierwszy w życiu i na świecie
W objęciach snu chce stawić krok:
Przed nim złożone w czasów urnę
Zpią losy jasne albo chmurne,
A serce matki bez przestanku
Strzeże złotego jego ranku
Szybko za rokiem leci rok...
W bój życia wpada dzikie chłopię,
Dumnie uszedłszy dziewcząt łzom,
Przez świat dla siebie drogę kopie
I wraca obcy w ojców dom;
I tutaj widzi jaśniejącą,
Jak posąg, który z nieba spadł
Z twarzą rumieńcem róż płonącą,
Dziewicę w pełni młodych lat.
Bezbrzeżna chwyta go tęsknica,
Serce przejmuje słodki czar.
Azami zroszone kryje lica,
Skąd dzikich zabaw słyszy gwar.
Zmieszany śledzi błysk jej szaty,
Jej słowa już mu szczęściem są
I najpiękniejsze zbiera kwiaty,
By nimi zdobić miłość swą.
Błoga tęsknoto i nadziejo!
Pierwszej miłości złote dni!
Otwarte nieba wam się śmieją,
Szczęście i rozkosz serce śni
O, obyś wiecznie w pełnej krasie
Kwitnął miłości młodej czasie!
Ot już brunatnieją ciecze:
Więc tę płytkę wewnątrz włóż,
Gdy się szklistą rdzą oblecze
Czas do lania nadszedł już.
Teraz bracia wraz
Badać dobroć mas!
Gdy stopione kruszców części
Znak to, że się nam poszczęści.
Bo gdzie powaga z łagodnością
I siła łączy się z tkliwością,
Tam akord zgodny wyda dzwięk.
Więc, gdy o związek wieczny chodzi,
65
Patrz, czy się serce z sercem zgodzi!
Szału jest chwila, żalu wiek.
W oblubienic wpięte włosy
Zwiecą wianki mile tak,
Gdy kościelnych dzwonów głosy
Uroczysty dadzą znak.
Lecz, ach! z życia tą koroną
%7łycia maj się skończyć miał,
Wraz z przepaską i zasłoną
Pęka także piękny szał.
Choć żar uczuć zbladł,
Niech miłość zostanie,
Wszak choć okwitł kwiat,
W owocu jest trwanie;
Wytrwać musi mąż
W ciągłej z życiem wojnie
I z trudem i znojnie
Zasadzać i tworzyć,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]