[ Pobierz całość w formacie PDF ]
którym hołdował przez tyle lat.
Co więcej, potrafił sobie wyobrazić siebie w otoczeniu
gromadki dzieci. No, nie tak od razu po ślubie, ale w
przyszłości chyba tak. Może Lea zgodziłaby się poczekać
kilka lat, zanim dojrzałby do tej decyzji. Wszak sztuka
kompromisu jest podstawą każdego udanego związku.
- O czym myślisz?
- Chyba nie chciałabyś tego wiedzieć.
- O czymś złym?
- Nie. O czymś, co muszę sobie ułożyć w głowie, zanim
wypowiem to na głos. Jakie masz plany na dzisiejszy dzień?
- Anne wydaje dla mnie przyjęcie.
Czekał na zaproszenie, ale go nie otrzymał. A niech to.
Pojawi się tam bez zaproszenia i zadeklaruje swoje uczucia
RS
128
przed wszystkimi jej przyjaciółmi. Może w ten sposób
przekona ją, że jest tym jedynym.
Zastanawiał się, jakie są jej uczucia do niego. Czy też się
zakochała? Czy rzeczywiście traktuje go jak przelotnego
kochanka? Starał się odczytać to z jej spojrzenia, ale
bezskutecznie.
Odgarnęła z jego czoła kosmyk włosów.
- Jesteś dziś bardzo poważny, Thomas.
- Chyba nie uda mi się przekonać cię, żebyś została w
moim łóżku przez jakiś tydzień?
Pocałowała go lekko.
- Bardzo bym chciała, ale powinnam już iść. Mam jeszcze
trochę do zrobienia, zanim zjawią się goście.
- Może ci pomóc?
- Dzięki, dam sobie radę. Właściwie Anne obiecała, że
przygotuje wszystko sama.
- Kiedy znów się zobaczymy? - spytał, choć przecież
wiedział doskonale. Miał zamiar wtargnąć na przyjęcie dziś
wieczorem.
- Nie wiem... - zawahała się. - Może przyjadę po
urodzinach?
- Zwietny pomysł. Dam ci klucz.
Da jej klucz? Chyba jest naprawdę stracony.
- Dasz mi klucz? - Spojrzała na niego zdziwiona.
- Jeśli chcesz. Tak będzie wygodniej. - Wzruszył
ramionami. - Jak wolisz.
- Po prostu zadzwonię do drzwi.
- Okay - powiedział, starając się ukryć rozczarowanie.
- Co będziesz dziś robił?
- Nie wiesz? Będę szukał dla ciebie odpowiedniego
prezentu.
- Naprawdę? - W jej oczach zalśniły radosne iskierki, ale
po chwili przybrała poważny wyraz twarzy. - Nie musisz mi
niczego kupować, Thomas.
RS
129
- Wiem, ale chcę.
- Kiedy są twoje urodziny?
- Dokładnie za pięć miesięcy.
- W takim razie dziś masz swoje trzydzieste drugie i
siedem dwunastych. Ja też coś ci kupię.
Za pięć miesięcy zapewne już jej tu nie będzie. Wstała,
ubrała się i pochyliła, żeby pocałować go na do widzenia.
A Thomas miał już doskonały pomysł na urodzinowy
prezent dla niej.
Lea z westchnieniem poprawiła przed lustrem włosy. Ktoś
zadzwonił do drzwi i Anne poszła otworzyć pierwszemu
gościowi.
Lea nie czuła się dobrze. %7łałowała, że nie ma przy niej
Thomasa. Chciała go zaprosić, ale to nie było możliwe. Nie
do domu jego siostry. Zapewne nie spodobałaby mu się rola
,,chłopaka" Lei, jaką musiałby odgrywać na oczach
wszystkich gości. Nie chciała usłyszeć jego odmowy.
Odniosła jednak wrażenie, że poczuł się rozczarowany.
%7łałowała, że nie wytłumaczyła mu motywów swojego
postępowania.
Ruszyła do salonu, zdecydowana mimo wszystko dobrze
się dziś bawić. Weszła do pokoju i osłupiała zatrzymała się w
drzwiach. Anne właśnie rozmawiała z bratem.
- Jak jej idzie to randkowanie? Poznała wielu mężczyzn?
- Kilku - odparł ze wzruszeniem ramion Thomas.
- Słyszałam, że spotyka się z jakimś Paulem. Myślisz, że
coś z tego wyjdzie?
- Anne, nie jestem już jej konsultantem. Nie powiem ci
tego, o czym ona sama nie chce ci opowiadać.
- Tom, nie bądz taki! Zdradz mi kilka szczegółów!
Umieram z ciekawości. Spotyka się z kimś, prawda? Nawet
tego nie chce mi powiedzieć.
RS
130
- Tak, chyba tak - przyznał z westchnieniem. - Nie wiem,
czy coś z tego wyjdzie, ale wydaje mi się, że to odpowiedni
facet dla niej.
- Naprawdę? To chyba ten Paul.
- Anne, daj już spokój!
- Myślisz, że się w nim zakochała?
- Mam nadzieję. Ufam, że zrozumie, że są dla siebie
stworzeni.
- Chcesz powiedzieć, że się w sobie zakochali?
- Tak daleko bym się nie posunął. Nie wiem, czy ona w
ogóle ośmieli się w kimś zakochać. Bardzo kontroluje swoje
uczucia. Ale wszystko zmierza w dobrym kierunku.
- Nie miałam o niczym pojęcia.
- Nie naciskaj jej, Anne - powiedział ostrzegawczym
tonem. - Jak dotąd wszystko idzie dobrze, ale nie należy jej
ponaglać. Musi sama uporać się ze swymi uczuciami.
Serce Lei waliło jak oszalałe. Czyżby mówili o Paulu? To
niemożliwe. Czyżby Thomas czekał, aż ona zda sobie
sprawę, że jest stworzona dla Paula?
Naturalnie. Przecież sama mu powiedziała, że szuka kogoś
takiego jak Paul, a nie jak on.
Thomas był tylko ,,przelotnym romansem". Nie chciał być
nikim więcej i ona nie chciała myśleć o nim w inny sposób.
W tej chwili miała ochotę wykrzyczeć, że żadnemu z nich
nigdy już nic nie powie i wyjść, trzaskając drzwiami na do
widzenia. Wiedziała jednak, że takie zachowanie byłoby
bardzo dziecinne.
Zamiast tego odwróciła się bez słowa na pięcie, poszła do
kuchni i zamknęła za sobą drzwi. Mężczyzni!
Wyjęła telefon komórkowy i odszukała numer Paula,
szczęśliwa, że go nie usunęła. Skoro Thomas nalega, aby
spotykała się dalej z Paulem, niech ma.
- Lea? Co się stało? - Thomas stał w progu kuchni.
Odwróciła się. W słuchawce odezwała się poczta głosowa.
RS
131
- Cześć Paul, mówi Lea...
W jednej chwili Thomas wyjął jej z ręki telefon. W jego
oczach dostrzegła ból. Ten widok ją zaskoczył.
- Lea, o co chodzi? - W jego głosie słychać było złość i
frustrację. - Dlaczego dzwonisz do Paula?
- Jeszcze pytasz? Wyszło na to, że nie zaprosiłam na swoje
przyjęcie mojego narzeczonego.
- Narzeczonego?
- Niemal ogłosiłeś wszem i wobec moje zaręczyny z Paulem
i jeszcze się dziwisz?
- Lea, o czym ty mówisz?
- Powiedziałeś Anne, że mój związek z Paulem kwitnie.
Opowiadałeś jej, jak to jesteśmy dla siebie stworzeni i że
czekasz tylko, aż zdam sobie z tego sprawę. Skoro tak,
dlaczego mężczyzna z moich marzeń nie miałby przyjść na
moje urodzinowe przyjęcie?
Thomas oparł ręce na jej ramionach. Nabrał głęboko
powietrza i mocno ją pocałował.
- Lea, nie mówiłem o Paulu. Miałem na myśli siebie! Jego
dłonie były ciepłe, a usta jeszcze cieplejsze.
- Co? Ale powiedziałeś, że boję się go pokochać.
- Kogo?
- Ciebie! Paula!
Starała się mówić spokojnym głosem, ale nie bardzo jej to
wychodziło. Nie wiedziała, czy ją zrozumiał, ale w bardzo
okrężny sposób wyznała mu, że go kocha. Odsunęła jego
ramiona i postąpiła krok do tyłu.
- Nie wiem, o kim mówiłeś.
- Lea, mówiłem o sobie. Nie wiedziałem, czy jesteś gotowa,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]