[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Trochę o niej rozmawialiśmy, kiedy wiozłem cię na lotni
sko. Wiem, jak to jest, kiedy traci się matkę. I wiem też, że nie
48 UKOCHANY Z MONTANY
rozmawiałem o tym od lat i bardzo było mi z tym zle. Nadal
jest.
W końcu na niego spojrzała. W jej błękitnych oczach do
strzegł łzy.
- Nie chciałem cię zasmucić - szepnął. - Pomyślałem sobie
tylko, że jeśli kiedyś będziesz potrzebowała tej rozmowy, to ja...
Moglibyśmy powspominać różne dobre rzeczy o naszych ma
mach. To wcale nie musi być smutne.
Otarła oczy i w milczeniu wróciła do pracy, on jednak wie
dział, że coś się zmieniło.
Nie wiedział jednak, co.
Po kolacji Taylor pomagała Jenny i Savannie w zmywaniu,
jednak nie uczestniczyła w ich wesołej rozmowie, lecz przez cały
czas myślała o Joshu. Tak chciałaby porozmawiać z nim o mamie,
wiedziała bowiem, że Josh potrafiłby wiele zrozumieć.
A jednak cały czas trzyma się od niego z daleka. Z powodu
etyki zawodowej? Bzdura!
Jest zauroczona Joshem i nie powinna dłużej udawać, że jest
inaczej. Coraz trudniej panuje nad sobą w jego obecności, coraz
mocniej, gdy tylko przestaje się kontrolować, marzy o nim. Czy
jednak jest to prawdziwa... miłość... czy też dziwaczna, prze
wrotna kopia uczuć jej matki do Maksa? A więc po prostu
- złudzenie, z którego powinna się jak najprędzej otrząsnąć?
Szybko poszła do swojego pokoju i wyjęła z szuflady dzien
nik matki.
Dlaczego umarłaś, mamo? szepnęła. Ty umiałabyś mi pora
dzić, co mam zrobić... i jak mam żyć.
Wczoraj u fryzjera obcięłam i ułożyłam włosy, a w sklepie
kupiłam sobie nowy podkład. Miałam nadzieję, że poprawi mi
to humor, ostatnio jednak coraz trudniej mi się oszukiwać. Pra-
UKOCHANY Z MONTANY 49
wda jest taka, że chciałam, aby Max zauważył tę zmianę i coś
powiedział - i powiedział. On zauważa każdy drobiazg i wtedy
czuję się jak uczennica. Mamy teraz wielu wspólnych pacjentów.
Dobrze nam się razem pracuje i ktoś na pewno to zauważył.
Mam nadzieję, że tylko to zauważono. Kiedy jestem przy Ma
ksie, robi mi się tak gorąco, że pewnie się rumienię. Nasze
spojrzenia często się spotykają, staram się być jak najbliżej
Maksa... czy ludzie już się zorientowali?
Jakaś część mnie mówi, że powinnam skończyć z tymi fanta
zjami, kłębiącymi się w mojej głowie jak szalone. Potem przypo
minam sobie, że Max wkrótce wraca do Montany, więc wszystko
i tak się skończy. Może nawet chciałabym, żeby wyjechał już jutro,
ale zaraz czuję w sobie wielką pustkę i chce mi się płakać.
Ostatnio John patrzy na mnie bardzo dziwnie i zastanawiam
się, czy czyta w moich myślach. Gotuję jego ulubione dania
i pytam o sukcesy w pracy, aby pokazać mu, że mi na nim
zależy. To taki dobry człowiek. Ciepły, delikatny, szczery. Do
kładnie taki, jak w dniu naszego ślubu - co tylko pogłębia moje
poczucie winy.
Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Wewnętrzny głos
ostrzegał mnie, że coś jest nie tak. Dlaczego go nie usłuchałam?
Jak to teraz naprawić?
Niedługo Max wyjedzie i moje życie wróci do normy. Tak
już było po jego poprzednim wyjezdzie. I tak będzie teraz. Boże,
Boże, dlaczego w ogóle wracał?
Wieczorem patrzyłam na mojego aniołka, śpiącego w łóżeczku,
i modliłam się, by gdy Taylor dorośnie, stała się silniejsza i cier-
pliwsza od swej matki. By umiała zaczekać na tego jedynego...
nie po prostu dobrego, ale takiego, który pozbawi ją tchu, przy
którym jej serce będzie śpiewać z radości. Boże, przebacz, że
w ogóle o tym myślę!
Modlę się, żeby znalazła takiego mężczyznę jak Max.
50 UKOCHANY Z MONTANY
Taylor odłożyła dziennik i zapatrzyła się w ogień. Wiedziała
o wzajemnym szacunku i przyjazni, które łączyły matkę i Maksa,
ale te strony już zdradziły coś więcej. A co wydarzyło się potem?
Pełna złych przeczuć odłożyła zeszyt i wsunęła się pod koł
drę. Czy to możliwe, że mama miała romans z Maksem? Czy
dlatego dzień przed śmiercią prosiła ją, by jej nie znienawidziła?
Zamknęła oczy i potrząsnęła głową. Nie. Mama, niezależnie
od pokus i uczuć wobec Maksa, nigdy nie złamałaby małżeń
skiej przysięgi.
Trudno jej było wyobrazić sobie, że Angela mogłaby kogoś
pożądać... nawet taty. A Max? Jej mistrz i przyjaciel?
W młodości musiał być oszałamiająco przystojny. Może tak
jak... Josh.
Modliłam się, by gdy dorośnie, stała się silniejsza i cierpłi-
wsza od swej matki. By umiała zaczekać na tego jedynego...
nie po prostu dobrego, ale takiego, który pozbawi ją tchu, przy
którym jej serce będzie śpiewać z radości.
Taylor walnęła pięścią w poduszkę. Była na siebie wściekła.
Jak mogła poddawać się tak romantycznym marzeniom? To
śmieszny, smutny i zarazem niesmaczny pomysł, by ona i Josh
zrealizowali niespełnioną miłość swoich rodziców.
Lecz przecież Taylor... Mój Boże, nie! Spojrzała w ciem
ność. Już niczego nie była pewna.
Przez następny tydzień Taylor bez trudu trzymała swe uczu
cia na wodzy, bowiem Josh był po prostu nieznośny. Spózniał
się, irytował z byle powodu, w najmniej odpowiednich momen
tach dzwonił na farmę, by porozmawiać z pracownikami.
Zachowywał się więc jak nieznośny smarkacz, ale tak napra
wdę uciekał od rzeczywistości. Nie chciał myśleć o tym, że jego
UKOCHANY Z MONTANY 51
nogi wciąż są martwymi kłodami, zaś psychicznie - stoi na
progu zabójczej depresji.
Codzienne rozmowy z braćmi o zbliżającym się spędzie byd
ła, wydarzeniu, którego Josh nie opuścił od dwudziestu lat,
jeszcze bardziej go przygnębiały. Bracia zaproponowali, że po
wiozą go na wozie, lecz to tylko go rozzłościło.
- Dzięki, ale nie. Jedzcie sami, kalekę zostawcie w domu.
Słuchając tej rozmowy, Taylor załamała się. Mimo jej wysił
ków, Josh nadal nie miał żadnej władzy w nogach i, co gorsza,
zaczął użalać się nad sobą. To było niepodobne do niego, a jed
nak się stało. Złość, a nawet wściekłość, były oznaką walki, lecz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl