[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to ktoś, kogo pragnie najbardziej na świecie, ale ona - ta kobieta z obrazu - jest z innego
świata. Już wtedy przemknęło jej przez myśl, że być może to właśnie ona jest bohaterką
dzieła.
- Wiesz, kto to? - spytała Agata, wyrywając Annę z zamyślenia.
- Nastka? - zadała to pytanie raczej z przekory, choć mając już wiedzę o wielkiej
niespełnionej miłości Michała, nie była tak całkiem przekonana, kto faktycznie znajduje się
na obrazie. Koleżanka szybko potwierdziła jej pierwotne przypuszczenia.
- Nie, nie wydaje mi się. Aniu, to przecież ty. To piękny obraz, nie uważasz?
- O tak, piękny. Ale nie wiem, czy to rzeczywiście jestem ja.
- Agata, Anna? Co wy tam tak długo robicie? - z oddali dało się słyszeć męski głos. -
Wracajcie już do nas.
Wytarły ostatnie talerze i powróciły do salonu. Mężczyzni oglądali płyty i rozmawiali
o muzyce. Marcin opowiadał o koncercie krakowskiej grupy NoName, na którym znalezli się
przypadkiem w poprzedni piątek, zaproszeni przez znajomych do jednego z klubów
muzycznych w mieście. Muzyka tak im się spodobała, że kupili od razu płytę z nagraniami
tego zespołu. Michał wyraził chęć posłuchania muzyki, dlatego gospodarz uruchomił
odtwarzacz płyt i po chwili w pokoju dało się słyszeć przyjemne gitarowe brzmienie.
- Chyba znam ten zespół... - Anna rozpoznała dzwięki, które zrobiły na niej duże
wrażenie, kiedy pewnego ranka piła kawę tuż przed pierwszym spotkaniem z adwokatką. -
Jak się nazywa?
- NoName. Pochodzą z Krakowa. Z tego, co wiem, grają od niedawna, ale już są
bardzo cenieni i znani na tutejszych scenach muzycznych. Posłuchajcie, jakie mają świetne
teksty... - Marcin podgłośnił fragment, który akurat leciał.
Can t you feel my blood breathes your name
Can t you see picture in my heart-frame
Tears won t put out the glimmer of a hope
I still love you5.
Całe popołudnie spędzili u Agaty i Marcina w bardzo miłej atmosferze. Wypili sporo
wina, słuchali muzyki, rozmawiali na wiele tematów, jednak do dalszej rozmowy o Michale
już nie doszło, nie było okazji.
Kiedy wrócili do domu, przy drzwiach zastali Roberta z dziećmi. Wywiązała się
kłótnia, której świadkiem byli niestety chłopcy. Robert złościł się, że Anny nie ma w domu,
kiedy się z nim umawia. Nie miał nic przeciwko zostaniu dłużej z dziećmi, ale skoro umówił
się na określoną godzinę, chciał dotrzymać słowa. Ona jednak spózniła się, nie myśląc o tym,
że dzieci na nią czekają, chcąc opowiedzieć jej o tym, co robiły z tatą w ciągu dnia. Kiedy
mężczyzna próbował to wszystko Annie wytłumaczyć, ta odwróciła się i weszła do
mieszkania, zabierając ze sobą dzieci. Michał natomiast pozostał na klace schodowej i zaczął
popychać Roberta w kierunku wyjścia.
- Zjeżdżaj mi stąd, najlepiej na zawsze! Ona już nie jest twoja, nie waż się podnosić na
nią głosu! - krzyczał.
- Daj spokój, chodzi mi tylko o dzieci. I jeśli Anka się ze mną nie dogada, to będę
musiał podjąć poważne kroki, żeby przejąć nad nimi opiekę. To, że ona jest ślepa i nie widzi,
z jakim człowiekiem ma do czynienia, to jej sprawa, ale niedoczekanie twoje, żebyś to ty
wychowywał moich synów - Robert nie pozostał dłużny.
- Jeszcze się zdziwisz... - Michał wszedł do mieszkania i trzasnął za sobą drzwiami.
Chłopcy byli przerażeni, tulili się do matki, nie rozumiejąc, co się stało. Anna próbowała ich
uspokoić. Przeczytała jedną z ulubionych książeczek. W końcu zapomnieli o niemiłym
incydencie na klatce schodowej i opowiedzieli jej o zwierzętach, jakie widzieli w zoo.
Wkrótce zmęczeni emocjami poszli spać, a zaraz po nich do łóżka położyła się Anna. Michał
w tym czasie brał długą kąpiel, czytając w wannie książkę i popijając kolejną lampkę wina.
Przed zaśnięciem Anna analizowała w myślach to, co usłyszała od Agaty, i pózniejsze
wydarzenia. Czy Michał powiedział jej prawdę? W końcu nie skłamał, mówiąc, że jego
dziewczyna odeszła. Właściwie to ona sama nie drążyła tematu. Po prostu zle zrozumiała to,
co chciał jej przekazać. Dzień spędzili miło, ale jego zakończenie było bardzo nieprzyjemne.
Pomyślała, że Michał został sprowokowany przez Roberta, ale nie podejrzewała, że jest
zdolny do tak gwałtownej reakcji i krzyków. Może to nadmiar wypitego alkoholu wyzwolił w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]