[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jak tam ona się nazywa, musiała ukraść klejnoty. Lecz co, do diabła, zrobiła z tym
wszystkim? Była tu może półtorej minuty, czyli wystarczyło jej czasu, żeby otworzyć
kuferek dorobionym kluczem i wyjąć biżuterię, ale co dalej?
Czy mogła ją przekazać komuś innemu?
Raczej nie. Zawróciłem i przedzierałem się przez tłum na korytarzu.
Zauważyłbym, gdyby ktoś wyszedł z tego przedziału.
Może rzuciła ją komuś przez okno?
Doskonały pomysł. Tylko tak się akurat składa, że w tamtym momencie
przejeżdżaliśmy nad morzem. Byliśmy na moście.
To znaczy, że musiała ukryć klejnoty w przedziale.
Poszukajmy ich więc.
Elsie przystąpiła do poszukiwań z prawdziwie amerykańskim wigorem. Pan Pyne
pomagał jej, lecz jakby nieobecny duchem. Zganiła go, że się nie dość stara.
Myślę o tym, że muszę wysłać z Triestu ważny telegram wyjaśnił.
Elsie chłodno przyjęła jego tłumaczenie. Pan Parker Pyne znacznie stracił w jej
oczach.
Obawiam się, że jest pani na mnie zła powiedział potulnie.
Nie na wiele się pan przydał odparowała.
Ależ, droga pani, proszę pamiętać, że nie jestem detektywem. Nie znam się na
kradzieżach i przestępstwach. Moją domeną jest ludzkie serce.
Kiedy wsiadałam do tego pociągu, byłam odrobinę nieszczęśliwa
wybuchnęła dziewczyna ale to nic w porównaniu z tym, co czuję teraz! Mogłabym
wylać morze łez. Moja śliczna, prześliczna bransoletka& I pierścionek ze
szmaragdem, który dostałam od Edwarda na zaręczyny.
Ale na pewno jest pani ubezpieczona na wypadek kradzieży? łagodził pan
Pyne.
Jestem? Nie wiem. Tak, pewnie jestem. Ale tu chodzi o sentyment, jaki miałam
do tych rzeczy.
Pociąg wyraznie zwolnił. Pan Pyne wyjrzał przez okno.
Triest zakomunikował. Muszę wysłać telegram.
Edward!
Kiedy Elsie dostrzegła męża śpieszącego jej na spotkanie po peronie dworca w
Istambule, jej twarz się rozpromieniła. Na moment nawet myśl o utracie biżuterii
wyleciała jej z głowy. Zapomniała o dziwnych słowach, które odkryła na bibularzu.
Zapomniała o wszystkim z wyjątkiem jednego: że nie widziała męża od dwóch
tygodni i że choć pruderyjny i poważny jest tak niebywale atrakcyjny.
Wychodzili właśnie z dworca, kiedy Elsie poczuła przyjacielskie klepnięcie po
ramieniu i odwróciwszy się ujrzała pana Parkera Pyne a. Jego sympatyczną twarz
rozjaśniał serdeczny uśmiech.
Pani Jeffries odezwał się czy zechciałaby pani odwiedzić mnie w hotelu
Tokatlian za pół godziny? Myślę, że będę miał dla pani dobre nowiny.
Elsie spojrzała niepewnie na Edwarda, a potem przedstawiła sobie obu
dżentelmenów.
To& eee& mój mąż& poznaj pana Parkera Pyne a.
Przypuszczam, że żona powiadomiła pana telegraficznie, iż ukradziono jej
klejnoty powiedział jej znajomy. Robiłem, co mogłem, żeby pomóc je
odzyskać. Być może za pół godziny będę miał dla państwa pomyślne wiadomości.
Dziewczyna spojrzała pytająco na Edwarda, który niezwłocznie odpowiedział:
Lepiej idz, moja droga. Tokatlian , powiada pan? Dopilnuję, żeby tam trafiła.
Pół godziny pózniej Elsie została wprowadzona do saloniku w apartamencie pana
Pyne a.
Rozczarowałem panią, pani Jeffries powiedział wstając na jej widok.
Niech pani nie zaprzecza. Cóż, nie udaję, że jestem czarodziejem, ale robię, co mogę.
Proszę tu zajrzeć.
Przesunął po blacie stołu małe kartonowe pudełko. Elsie otworzyła je. Pierścionki,
broszki, bransoletki, kolia wszystko tam było.
Panie Pyne, to cudowne! Och, to wspaniałe!
Jej towarzysz uśmiechnął się skromnie:
Rad jestem, że jednak pani nic zawiodłem, młoda damo.
Och, czuję się jak ostatnia jędza! Od Triestu traktowałam pana wprost
potwornie. A teraz to! Ale jak pan je zdobył? Kiedy? Gdzie?
Pan Pyne z namysłem pokręcił głową. To długa historia odrzekł. Może
pewnego dnia pozna ją pani. Być może stanie się to już niebawem.
A dlaczego nie mogę poznać jej teraz?
Istnieją pewne powody odpowiedział Parker.
I Elsie musiała odejść nie zaspokoiwszy swojej ciekawości.
Pan Pyne wziął kapelusz oraz laskę i wyszedł na ulice Pery. Szedł uśmiechając się
do siebie, aż w końcu dotarł do małej kawiarenki, o tej porze opustoszałej, z
widokiem na Golden Horn. Po drugiej stronie na tle popołudniowego nieba odcinały
się smukłe minarety istambulskich meczetów. Widok był przepiękny. Pan Pyne usiadł
i zamówił dwie kawy, które okazały się mocne i słodkie. Właśnie zaczął popijać
swoją, kiedy ktoś wsunął się na krzesło naprzeciw niego. Był to Edward Jeffries.
Zamówiłem dla pana kawę powiedział Parker Pyne wskazując malutką
filiżankę.
Edward odsunął ją od siebie i pochylił się nad stolikiem.
Skąd pan wiedział? zapytał.
Pan Pyne leniwie sączył kawę.
Czy żona powiedziała panu o tym, co odkryła na bibularzu? Nie? Och, na
pewno panu powie. Musiało jej to chwilowo wypaść z głowy.
Opowiedział o odkryciu Elsie.
To pasowało idealnie do dziwnego incydentu, który zdarzył się pod Wenecją. Z
jakichś powodów planował pan kradzież biżuterii własnej żony. Ale co miało znaczyć
zdanie: Najlepiej to zrobić tuż przed Wenecją ? Wydało mi się absurdalne. Dlaczego
nie pozwolił pan swojej& agentce samodzielnie wybrać czasu i miejsca? I nagle
zrozumiałem. Klejnoty pańskiej żony zostały ukradzione i zastąpione duplikatami,
zanim opuścił pan Londyn. Ale takie rozwiązanie nie satysfakcjonowało pana. Jest
pan szlachetnym i odpowiedzialnym człowiekiem. Bał się pan, że podejrzenia padną
na jakiegoś służącego czy inną niewinną osobę. Musiało dojść do prawdziwej
kradzieży w takim miejscu i w taki sposób, żeby ani cień podejrzenia nie splamił
nikogo z pańskich znajomych lub domowników. Wyposażył pan swoją wspólniczkę w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]