[ Pobierz całość w formacie PDF ]
więc w zimie trzymały ciepło, a latem mogła działać założona przez niego klimatyzacja. Znikły dziury
w dachu nad belkami stropu, przez które zwykle wślizgiwały się ptaki, zniknęły też boksy dla koni -
zostały usunięte, żeby zrobić miejsce dla stojaków z narzędziami i pneumatycznego podnośnika. Mo-
tocykle w trakcie renowacji stały w schludnych rzędach, a ten, nad którym Rob aktualnie praco wał -
Harley XLCH z 1975 - stał na stole pośrodku stodoły.
Kiedy weszłam, Rob tkwił przy zlewie, który zainstalował w głębi warsztatu, i w pierwszej
chwili mnie nie zauważył. Powiedziałam:
- Rob? - Odwrócił się i zaczął coś mówić, a potem zauważył, co trzymam w ręku.
I wtedy natychmiast zamknął się w sobie jak małż. Znów się oparł o metalowy zlew, z ramio-
nami założonymi na piersi. Doktor Phil powiedziałby, że taka mowa ciała sygnalizuje wrogość.
- Znalazłam to w pokoju Hannah - wyjaśniłam, kiedy podeszłam już do niego wystarczająco
blisko, mniej więcej na półtora metra, żeby mówić w tej olbrzymiej stodole normalnym głosem i mieć
pewność, że mnie usłyszy. - Ona... Ona mi wcześniej o tym mówiła, ale ja jej nie wierzyłam.
Rob spoglądał na album. Minę miał ostrożnie obojętną.
- Dlaczego nie chciałaś jej wierzyć? Czy to takie dziwne, że chcę mieć pamiątki po twoich
osiągnięciach? Przecież to nie tak, że mogłem cię o nie spytać. Nie odzywałaś się do mnie, o ile pa-
miętasz.
Też popatrzyłam na album.
- Nie wszystko, co tu jest, pochodzi z czasów, kiedy ze sobą nie rozmawialiśmy.
Rob rozplótł ramiona i wsunął dłonie w kieszenie dżinsów. Doktor Phil nazwałby to obron-
nym gestem.
- No dobra - powiedział wreszcie i wzruszył ramionami. - Tu mnie masz. Próbowałem o tobie
nie myśleć, od tego dnia, kiedy dowiedziałem się, że jesteś ode mnie aż tyle młodsza. Próbowałem
wybić sobie ciebie z głowy. Ale nie mogłem. W efekcie powstał ten album. Wiem, że to szaleństwo i
dziwactwo. Wreszcie podniosłam wzrok.
- Moim zdaniem to nie jest szaleństwo - stwierdziłam. Usilnie próbowałam nie zastanawiać się
nad tym, że skoro Hannah mówiła mi prawdę o tym albumie, to może prawdziwe są i te inne rzeczy,
które mi powiedziała o Robie. %7łe ciągle jej opowiadał, jaka jestem świetna, i dzielna, i bystra, i za-
bawna . Naprawdę mówił o mnie takie rzeczy? Nadal uważał, że to prawda, kiedy zobaczył mnie
znów po tak długim czasie?
Próbowałam też nie wspominać, co zaszło ostatnim razem, kiedy byliśmy tu sami. Fakt, tylko
się trochę całowaliśmy, ale Rob zawsze fantastycznie umiał całować. Nie żebym miała duże doświad-
czenie i mogła go z kimś porównać. Mimo to nie mogłam nie wspominać, jak mi zawsze miękły kola-
na, kiedy czułam na ustach jego pocałunki.
- I nie uważam, że to dziwactwo - dodałam, kiedy on się nie odezwał. - No cóż, może to i tro-
chę dziwne. Ja nigdy nie sądziłam, że aż tak mnie lubisz.
No bo właśnie to ta druga rzecz, która się wydarzyła w tej stodole. Powiedziałam mu, że go
kocham. A on wcale nie był tym zachwycony.
Rob znów wzruszył ramionami.
- A co mogłem zrobić? - zapytał. - Wiesz, że miałem kuratora. A ty byłaś nieletnia. I to, co
twoja mama ewidentnie myślała na mój temat... Nie mogłem ryzykować. Wydawało mi się, że lepiej
będzie trzymać się od ciebie z daleka, póki nie skończysz osiemnastki.
- Ale nie poczekałeś - powiedziałam. Bez goryczy. Po pro stu stwierdziłam fakt. Bo tak było.
Najwyrazniej Rob się z tym nie zgadzał.
- Jak to, nie poczekałem? - spytał, wyjmując ręce z kieszeni i odsuwając się od zlewu. - Co ty
sobie... Jezus, Jess! Przecież totalnie czekałem. Nadal czekam.
Zamrugałam powiekami.
- Ale... Tamta dziewczyna...
- Chryste. Tylko nie to. - Rob miał taką minę, jakby chciał w coś uderzyć. Nie winiłam go za
to. Sama miałam ochotę w coś walnąć. - Mówiłem ci. Nancy to moja klientka. Zawsze całuje mecha-
ników. Bardzo się ucieszyła z tego...
- ...że jej naprawiłeś gaznik - dokończyłam za niego znudzonym tonem. Chociaż wcale nie by-
łam znudzona. Udawałam znudzoną. Naprawdę chciało mi się płakać. Ale nie chciałam, żeby zoba-
czył moje łzy. - Mówiłeś to.
- Jak jasna cholera, mówiłem. Bo to była prawda. A gdybyś została dłużej, zamiast uciekać,
pokazałbym ci...
Przerwał. Teraz nie miał już obronnej miny. Minę miał złą. Co go tak rozzłościło?
- Co byś mi pokazał? - spytałam, szczerze zdziwiona.
- To - powiedział Rob. Rozpostarł ramiona, pokazując odnowioną stodołę i motocykle czeka-
jące na renowację. - To wszystko. Dom, warsztat... To, że zacząłem studia. Jezus, Jess. Jak uważasz,
dlaczego ja to wszystko zrobiłem? To znaczy, owszem, częściowo dla siebie. Ale w dużym stopniu i
po to, żeby udowodnić twoim rodzicom, a przynajmniej twojej matce, że nie jestem jakimś wałko-
niem, który chce tylko odebrać cnotę jej córce czy gorzej, chce na tobie pasożytować. Zrobiłem to,
żeby pozwoliła ci się ze mną spotykać. %7łeby zrozumiała, że nie jestem bezwartościowym wieśnia-
kiem.
Teraz zamrugałam powiekami, bo oczy miałam pełne łez i usiłowałam się ich pozbyć, żeby
móc coś widzieć.
- Ty... - Trudno mi było mówić, bo coś mnie zaczęło dławić w gardle. - Ty to wszystko zrobi-
łeś... Dla mnie?
- Tak bardzo się cieszyłem, kiedy się dowiedziałem, że wracasz - powiedział Rob. - Spytaj,
kogo chcesz. Wiedziałem, że straciłaś te swoje zdolności, wszyscy to wiedzieli. Ale nigdy bym nie po-
myślał... Cholera, myślałem, że się z tego ucieszysz. %7ładnej nagabującej cię prasy. %7ładnej więcej pra-
cy dla rządu. I skończyłaś osiemnaście lat... Pomyślałem, że nareszcie czeka ją nas dobre czasy.
Wszystko to sobie zaplanowałem. Chciałem pokazać ci warsztat i dom, i zabrać cię do tej restauracji,
o której mówił dzisiaj Doug, tej w Storey, i ci się oświadczyć. Tak, wiem, że teraz to brzmi śmiesznie.
- Dodał to, jak sądzę, bo zobaczył, jak szeroko otworzyłam oczy przy słowie oświadczyć . - Ale to
pokazuje, jak bardzo się łudziłem. Miałem zamiar ci to dać...
Pogrzebał w kieszeni dżinsów i wyjął złoty pierścionek. Nie widziałam go zbyt wyraznie z
miejsca, w którym stałam, przez te łzy. Ale wydało mi się, że widzę błysk brylantu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]