[ Pobierz całość w formacie PDF ]
potrzeba było wielu lat, by znalezć czerwoną jałówkę tej rasy, bez żadnych wad i ułomności.
Według Starego Testamentu tylko takie zwierzę nadawało się do rytuału oczyszczania w Zwiątyni.
- Sądzi pan, że Eliasz schował w Qumran te popioły w nadziei, że Zwiątynia zostanie kiedyś
odbudowana?
- Z całą pewnością.
- Co działo się potem? - spytała Jane.
- Potem? - Ojciec zastanawiał się przez chwilę. - Dzięki rękopisom znad Morza Martwego,
znalezionym w Qumran, ustalono dalszy przebieg wydarzeń. Zwiątynia została zniszczona. Cały
kraj dostał się we władanie Rzymian, ale grupa zelotów przeciwstawiła się najezdzcom. W sto
trzydziestym drugim roku naszej ery cesarz Hadrian ogłosił, że Jerozolima jest miastem rzymskim,
zbudował nową świątynię w miejscu, gdzie stała pierwsza. Wówczas wybuchło powstanie, na
czele którego stanął Shimon Bar Kochba. Było to sześćdziesiąt lat po zburzeniu Zwiątyni. Poparło
go wielu znanych rabinów.
Jeden z nich, mędrzec Akiwa, największy rabin Izraela, nazwał Bar Kochbę Mesjaszem. Kiedy
Bar Kochbie udało się wyzwolić Jerozolimę, ogłosił, że Judea jest wolna. Hadrian wysłał jednak
swego dowódcę Sewera, by uśmierzył bunt. Sewer dokonał tego, otaczając ufortyfikowane
placówki żydowskie i biorąc obrońców głodem. W powstaniu zginęło ponad pięćset osiemdziesiąt
tysięcy %7łydów. Qumran zaś stało się miejscem schronienia powstańców i ich przywódcy. Bar
Kochba poznał przechowywane tam teksty, a w szczególności Zwój Miedziany. Wtedy w jego
głowie zrodziła się szalona idea odzyskania Jerozolimy i odbudowy Zwiątyni. A działo się to
siedemdziesiąt lat po tym, jak Eliasz złożył u esseńczyków Zwój Miedziany i ukrył skarby
Zwiątyni. Dlatego też uwierzono, że Bar Kochba jest Mesjaszem. Kiedy jednak Kochba
dowiedział się, że padło Herodium - dawny pałac Heroda Wielkiego, główny punkt oporu
powstańców - zrozumiał, że jego misja się nie udała. Zostawił Zwój Miedziany tam, gdzie go
znalazł, i wyruszył do Betar. Tam umarł, nie tracąc nadziei, że w przyszłości ktoś zdoła odbudować
Zwiątynię.
Ostatnie słowa ojciec wypowiedział, wpatrując się we mnie.
- Zwracając Zwój Miedziany esseńczykom, Bar Kochba wzbogacił skarb Zwiątyni darami
bogatych %7łydów z diaspory, którzy popierali powstanie. Dysponował znaczącą sumą, którą
umieścił w kryjówkach Eliasza.
- Dlaczego Rzymianie tak zażarcie występowali przeciw Zwiątyni? - zapytała Jane.
- Rzymianie zdawali sobie sprawę, że Jerozolima, dążąc do przetrwania poprzez Zwiątynię, da
światu sygnał, iż nadejdzie kiedyś koniec rzymskiej dominacji.
- I co było potem?
Jane i ja zadaliśmy to pytanie jednocześnie. Ojciec ponownie się uśmiechnął. Znałem ten jego
uśmiech, łagodny, pewny siebie, naturalny.
- Minęło dwa tysiące lat, zwoje zostały odnalezione i przekazane naukowcom z
międzynarodowej ekipy. Zwojem Miedzianym zajmował się od kilku lat profesor Ericson.
Słysząc to nazwisko, Jane zbladła. Podchwyciłem jej spojrzenie, które nagle stwardniało, gdy
napotkała mój wzrok.
- Profesor tak pasjonował się tym zwojem, że postanowił odnalezć skarb Zwiątyni. Miał
nadzieję, że istnieje naprawdę.
Na początku nie było to wcale proste. Odnaleziony w Qumran Zwój Miedziany został
przewieziony w czasie wojen izraelsko-arabskich do Ammanu w Jordanii. Profesor Ericson
przekonał dyrektora Jordańskiego Wydziału Ochrony Zabytków, że jest możliwe znalezienie
skarbu wspomnianego w Zwoju Miedzianym. I wtedy, nie po raz pierwszy zresztą, archeologia
zetknęła się z polityką. W tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym siódmym roku, po miesiącu grózb ze
strony Egiptu i Syrii, Izrael zaatakował Egipt. Następnego dnia wybuchły walki na granicy Izraela
z Jordanią. A potem doszło do bitwy o Jerozolimę. W centrum walk znalazły się dwa ważne
obiekty - Zciana Płaczu i leżące w arabskiej części miasta Muzeum Rockefellera, w którym
przechowywane były rękopisy znad Morza Martwego. Siódmego czerwca, po wymianie ognia z
żołnierzami jordańskimi, oddział izraelskich spadochroniarzy dotarł blisko murów Starego Miasta
i w końcu otoczył muzeum. W tym samym czasie kolumny izraelskie kierowały się ku dolinie
Jordanu, by odciągnąć armię jordańską od Jerycha i północno-zachodniego brzegu Morza
Martwego.
I wtedy w ręce Izraelczyków dostała się miejscowość Chirbet Qumran oraz setki fragmentów
zwojów.
Rankiem siódmego czerwca nastąpił kulminacyjny moment bitwy o Jerozolimę. O świcie,
obudzony przez Yadina, dowódcę armii, wszedłem do Muzeum Rockefellera w eskorcie
izraelskich spadochroniarzy. Mijałem kolejne galerie i nagle, na końcu korytarza, ujrzałem
ogromny pokój z długim szerokim stołem, na którym rozwijano pergaminy. Tam właśnie
znajdowały się zwoje znad Morza Martwego. Zmęczeni spadochroniarze odpoczywali w ogrodzie
przy muzeum, koło basenu. Po kilku godzinach pojawił się Yadin z trzema archeologami, którzy
nie kryli zdumienia. Nigdy dotąd nie widzieli tylu rozłożonych na setkach talerzyków kruchych
fragmentów, mogących rozpaść się lada moment, czekających na rozszyfrowanie. A przecież
należały do manuskryptów spoczywających kiedyś w Zwiętym Zwiętych. Ja jednak byłem
rozczarowany, ponieważ nie było wśród nich tego jednego, którego szukałem. Jordańczycy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]