[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Na próżno jednak Hnersdorff, zająwszy miejsce w czołowych szykach kompanii, starał się nadać
walce zorganizowany charakter. Czołgi radzieckie, wspierane przez starannie zamaskowaną artylerię
przeciwpancerną, nie ustępowały i straty w kompaniach Hnersdorffa rosły w zastraszającym tempie. Na
domiar złego artyleria dywizyjna zamilkła, gdyż szyki czołgów radzieckich i niemieckich przemieszały się.
W przedłużającej się bitwie manewrowej szybko wyczerpywała się amunicja i paliwo, a zaopatrzenie nie
nadchodziło. Radiostacja Hnersdorffa z trudem nawiązała łączność z szefem kolumny zaopatrzenia.
Kapitan Niemann stwierdził jednak, że ze względu na silne oblodzenie brzegów przejście przez most jest
możliwe tylko przy użyciu ciągników.
Nie wiem, co robić? zakończył swą wypowiedz.
To, co macie na północ od mostu rozkazał Hnersdorff kierujcie natychmiast na Kumski. Co
na południe, podciągnąć do mostu.
Z chaosu rozmów radiowych radiotelegrafista Hnersdorffa wyłowił w pewnym momencie alarmujący
meldunek majora Lwe: Nieprzyjaciel atakuje nas dwudziestoma, może nawet trzydziestoma czołgami.
Jeśli natychmiast nie uzyskam pomocy, nie będę mógł się utrzymać . Po 20 minutach Lwe poprosił o zgodę
na wycofanie się z chutoru.
Wytrzymajcie żądał Hnersdorff i jednocześnie meldował generałowi Raussowi: Wierchnie-
Kumski atakowany ze wszystkich stron. Muszę przerwać bitwę, by odciążyć Lwego.
Ten tymczasem naglił:
Najwyższe niebezpieczeństwo. Nieprzyjaciel we wsi. Dłużej nie możemy się utrzymać. Kiedy
nadejdzie Bke?
Był to jego ostatni radiogram. Po chwili odniósł ciężką ranę. Dowodzenie pierwszym batalionem przejął
dowódca 1 kompanii kapitan Hoffmeyer, lecz i on po chwili został śmiertelnie ranny.
Już w trakcie wycofywania się do Wierchnie-Kumskiego Hnersdorff otrzymał enigmatyczny rozkaz
generała Raussa: Jeśli nie można utrzymać Wierchnie-Kumskiego, wycofać się na Zaliwski. Przyczółek
utrzymać za wszelką cenę . Hnersdorff zaklął w duchu: Ten Austriak zawsze pozostanie ostrożny!
Zdecydowanym atakiem czołgi Hnersdorffa wdarły się do Kumskiego i tylko dzięki temu resztki
broniących się pododdziałów grupy Lwego ocalały. Już o godz. 13.20 Hnersdorff nadał meldunek do
sztabu dywizji: Wierchnie-Kumski odbity. Ze względu na brak amunicji zaczynam ewakuację .
Tymczasem radzieccy czołgiści przeszli do nowego ataku. Ponieważ jednak droga na Zaliwski nie
została odcięta, pod osłoną czołgów wyjechały na nią ocalałe niemieckie ciężarówki i transportery. Ze sztabu
dywizji nadszedł radiogram: Czy po dowozie amunicji możecie utrzymać Wierchnie-Kumski? Gdy
radiotelegrafista zameldował o tym Hnersdorffowi, ten tylko machnął ręką:
Nadaj rozkazał że już się ewakuujemy. W tym samym momencie w czołgu rozległ się
potworny łoskot, kierowca stracił panowanie nad maszyną. Ta nieco zboczyła i stanęła.
Po rozmowie telefonicznej z Kirchnerem generał Hoth przez długi czas nie mógł się uspokoić.
Analizując dotychczasowy przebieg walk, czynił sobie wyrzuty, że rozpoczął operację bez udziału 17
DPanc. Klęska grupy Hnersdorffa pod Wierchnie-Kumskim świadczyła bowiem o tym, że ostrze klingi
pancernej , o której mówił wczoraj Fangohr, okazało się zbyt tępe, by mogło przeciąć radzieckie odwody.
Nie trafiły mu do przekonania zapewnienia Kirchnera, iż bój o Kumski zakończył się szczęśliwie, gdyż
udało się wycofać grupę Hnersdorffa, a i on sam wyszedł cało z wozu trafionego przez radziecki pocisk. Za
sukces uznał też Kirchner utrzymanie przyczółka pod Zaliwskim, skąd będzie można 17 grudnia rozpocząć
nowe działania zaczepne.
Cały tydzień mitrężymy na tym przeklętym Aksaju, myślał Hoth. A przecież każdy dzień zwłoki
pogarsza sytuację i naszą, i Paulusa.
Ostatecznie jednak zgodził się na rozpoczęcie ponownych działań zaczepnych przez 57 KPanc w dniu
17 grudnia. Na lewe skrzydło zgrupowania uderzeniowego pod chutorem Gienierałowskim wprowadzono
przedyslokowaną już niemal w całości, lecz bez kompanii Tygrysów, 17 DPanc. Miała ona zdobyć
przyczółek pod chutorem Nowoaksajski i osłonić od zachodu działania korpusu.
Główny ciężar natarcia 6 DPanc spoczywać miał nadal na grupie Hnersdorffa wzmocnionej 201 pcz ze
składu 23 DPanc. Pułk ten, pod dowództwem podpułkownika Heydebrecka, otrzymał zadanie opanowania
jaru Nieklinskiego i wzgórza 146,9., odległego 7 km od Wierchnie-Kumskiego, co powinno umożliwić
czołgom 11 pcz wykonanie manewru obejścia chutoru i odcięcia oddziałów radzieckich znajdujących się
między Aksajem a Wierchnie-Kumskim. Po zdobyciu chutoru Hnersdorff zamierzał zawrócić na północny
wschód, zająć Zagotskot, po czym skierować się wprost na północ, na Gromosławkę, by zdobyć tam
przyczółek na rzece Myszkowa ostatniej przegrodzie wodnej na drodze do Stalingradu.
Ten starannie opracowany plan załamał się już na początku jego realizacji. Nie przewidziano bowiem
ataku radzieckich czołgów na przyczółek 23 DPanc pod stanicą Szestakow, do odparcia którego musiano
użyć pułku Heydebrecka. Czołgi Hnersdorffa ruszyły same na Nieklinski. Nie nadążyły za nimi bataliony
grenadierów i artyleria. Wspierały je natomiast eskadry Luftwaffe. Wykorzystując lotną pogodę i lokalną
przewagę w powietrzu torowały one drogę wozom bojowym, zwalczając radziecką artylerię
przeciwpancerną, czołgi i piechotę.
Mimo to walki o Wierchnie-Kumski przeciągnęły się do zmroku i trwały cały następny dzień (18
grudnia). 17 DPanc, której z trudem udało się zdobyć przyczółek w Nowoaksajskim, przeprawiała swe wozy
na drugi brzeg i odpierała radzieckie kontrataki. Dopiero 19 grudnia obydwie dywizje opanowały sytuację za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]