[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zmieniłeś się. Mam wrażenie& że już mnie nie kochasz. Nie tak
jak kiedyś. Przestałeś mnie praktycznie całować. Wiem, że
zmieniłam się podczas śpiączki, ale& nie sądziłam, że to będzie
miało dla ciebie znaczenie. Myślałam, że& że będziesz mnie
pragnął. Ale tak nie jest. I nie wiem, jak to zmienić. Jak cię
odzyskać. Im bardziej się denerwowałam, tym trudniej było mi
mówić z sensem, wypowiadać słowa we właściwej kolejności.
Harowałam jak wół, żeby móc normalnie mówić, żeby móc
normalnie używać rąk. Harowałam jak wół, żeby móc normalnie
chodzić. Ale czasem to wszystko mnie przerastało. Przepraszam,
Cade. Przepraszam.
Jezu, Ev. Nie masz za co przepraszać.
W takim razie, co się z tobą dzieje? Wiem, że przeszedłeś
przez prawdziwe piekło. Wiem, że straciłeś& wszystkich. Ale ja tu
jestem. Wróciłam. I kocham cię. Potrzebuję cię. A tymczasem
nawet kiedy jesteś fizycznie przy mnie, jesteś jakby& tysiące
kilometrów stąd. Nie wiem, co takiego zrobiłam, co się stało. I nie
obchodzi mnie to. Po prostu cię potrzebuję, jak nigdy.
Cade znieruchomiał jak kamień i zrobił się równie zimny.
Ever& kiedy leżałaś w śpiączce&
Zakryłam mu usta ręką.
Cicho. Nic nie mów. Nie zniosę niczego więcej. Nie
obchodzi mnie to. Może powinno. Może któregoś dnia zacznie.
Ale teraz zwyczajnie cię potrzebuję. Potrzebuję, żebyś mnie
kochał. %7łebyś mi mówił, że wszystko będzie dobrze. %7łebyś
kłamał, jeśli musisz, ale żebyś mówił, że wszystko będzie dobrze.
Czuję się zagubiona, Cade. I nie mam innego drogowskazu, tylko
ciebie.
Cade zadrżał.
Jezu, Ever. Zawiodłem cię. Ty mnie tak bardzo
potrzebujesz, a ja jestem w zupełnej rozsypce.
To mi pomóż. Wtuliłam się w jego szyję. Przylgnęłam
ustami do ciepłego zagłębienia za jego uchem. Wez się w garść,
Cade. Zrób to dla mnie. Błagam.
Spróbuję. Naprawdę cię kocham. Nigdy nie przestałem cię
kochać. Ja tylko się& pogubiłem. Na moment. Mówił tak, jakby
próbował przekonać samego siebie do własnych słów równie
mocno jak mnie. Jestem przy tobie. I nigdzie się nie wybieram.
Dam ci to, czego potrzebujesz. Obiecuję.
Nie wypuściłam go z objęć. Szepnęłam mu do ucha:
Muszę wiedzieć, że& dalej jesteś moim mężem. Nie tylko
moim najlepszym przyjacielem, moim wsparciem. Nie tylko moim
opiekunem. Muszę wiedzieć, że jesteś mężczyzną, którego
poślubiłam. Muszę wiedzieć, że& mnie pragniesz. Nie potrafię
bez tego żyć.
Cade wciągnął głęboko powietrze w płuca, jego pierś
rozszerzyła się. Zrobił wydech i objął mój policzek dużą, szorstką
dłonią. Jego oczy przypominały płynny bursztyn mokre od łez,
których nie rozumiałam, od łez, które próbował hamować.
Wyprostował się, nie spuszczając ze mnie wzroku. Poczucie winy i
udręka zniknęły. Być może zostały tylko zamaskowane, ale na
razie nie było ich widać.
I w tej chwili nawet mnie nie obchodziło, gdzie się podziały.
Wiedziałam, że zachowuję się jak egoistka. Ale potrzebowałam go.
Nie potrafiłam się odnalezć bez niego w tej nowej normalności,
więc jeśli było trzeba, byłam gotowa na kłamstwa i wyparcie.
Któregoś dnia zmierzę się z prawdą, jakakolwiek by ona była. Ale
na razie nie byłam wystarczająco silna psychicznie, emocjonalnie i
fizycznie, żeby przyjmować na siebie cokolwiek bolesnego, żeby
narażać się na dalsze cierpienie. Cade zresztą też nie. Na razie
musieliśmy trzymać się razem, byliśmy połączeni czasem i
cierpieniem, związani kłamstwami opowiadanymi sobie
nawzajem.
Caden coś przede mną ukrywał. Wiedziałam o tym. Nie
byłam aż tak głupia, żeby tego nie zauważyć. Ale wystarczająco
głupia, żeby sobie wmawiać, że to nie ma znaczenia. %7łeby sobie
wmawiać, że mnie to nie obchodzi.
Cade pogładził kciukiem mój policzek, skraj mojej brwi.
Moją skroń. A potem przesunął palec i dotknął moich ust.
Zamrugał długo i powoli, niemal jak w zwolnionym tempie.
Burza w jego oczach przygasła jeszcze bardziej, usunęła się głębiej
w cień. Działo się to na moich oczach; patrzyłam, jak Cade sięga
do ukrytych pokładów sił, z których posiadania chyba sam nie
zdawał sobie sprawy.
A potem& mnie pocałował.
Pocałował mnie naprawdę i głęboko. Jego usta były ciepłe i
wilgotne, smakowały kawą; początkowo nieśmiałe wargi zrobiły
się po chwili pożądliwe silne i zachłanne. Zaplotłam palce na
jego karku, przycisnęłam się do niego i odpowiedziałam na
pocałunek całą sobą, wstrzymując oddech, ssąc i pieszcząc jego
język. Oddychaliśmy razem, tuliliśmy się do siebie i całowaliśmy
się tak, jakbyśmy robili to po raz pierwszy.
Caden pierwszy się ode mnie odsunął, oparł się o mnie
czołem. Oddychał ciężko, wpijając palce w moje ramiona.
Ever& Zabrzmiało to jak modlitwa.
Cade. Ty i ja. Zawsze ty i ja.
Wiem.
Na pewno?
Cade nie zmienił pozycji, pozostał z czołem przyciśniętym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]