[ Pobierz całość w formacie PDF ]

202
aby to małżeństwo rozerwał i uczciwie się z niego skropić mógł". Niedługo też po
zakończeniu traktatów protestant Andrzej Rey stwierdził otwarcie w liście do
Krzysztofa Radziwiłła, iż król koło tych "zamorskich zamysłów... oziembło"
chodzi. Jako przyczynę zaś wskazywał słusznie fakt, że poseł angielski "podczas
traktatów nie chciał upewniać de classe [o flocie] od króla ewego i owazem
contrarie publice [przeciwnie publicznie] miał twierdzić".43
Rozumując, jak widzimy, trafnie protestanci polscy nie byli naturalnie
zainteresowani, by rozwiewać nadzieje, jakie wiązano nią zachodzie z projektem
królewskiego1 mariażu, i to zarówno w kołach protestanckich w Niderlandach, jak
i w Anglii. Wprawdzie poselstwo Pstrokońskiego uznano tu za rzecz niezwykłą, nie
tracono jednak nadziei na ułożenie się tej sprawy. Dodatkowo utwierdzili w niej
protestantów przybyli ze Sztumskiej Wsi dyplomaci holenderscy, rozszerzając
wiadomości, że król polski w głębi serca jest niemal protestantem i że
małżeństwo jego z pala-tynówną jest całkowicie pewne.
Toteż Władysław musiał obecnie rozwiać to przekonanie i wycofać się możliwie
delikatnie z tej imprezy. Najłatwiejszą drogą wiodącą do celu było powołanie się
na obiektywnie trudności, takimi zaś mogło być stanowisko stanów polskich. W tym
też celu zapewne postanowił król raz jeszcze, pod koniec roku 1635, w grudniu,
przedstawić projekt małżeństwa senatowi. Obóz katolicki, nie orientujący się w
subtelnościach polityki królewskiej, uznał to naturalnie za dowód dalszego
trwania w zamyśle .poślubienia księżniczki Elżbiety i rozwinął odpowiednią
kontrakcję. Skoro też przyszło do głosowania, według wiarygodnej relacji,
zaledwie jedna dziesiąta część obecnych na posiedzeniu senatorów opowiedziała
się za małżeństwem z palatynówną. Zwycięstwo - trzeba przyznać przy-
203
szło katolikom dość łatwo, gdyż obecnie po zawarciu traktatów ze Szwecją znaczna
część senatorów nie widziała potrzeby tego mariażu, co walnie dopomogło, że u
wahających się do niedawna odezwały się obecnie skrupuły religijne. Najbardziej
jednak uderzało, iż wyniki głosowania przywitał król, co z pewnym zdu-mieniiem
zauważyli obecni, z zadowoleniem.44 Nic dziwnego, skoro takie właśnie stanowisko
senatorów, ich zdecydowane przeciwstawienie się małżeństwu króla z protestantką,
pozwalało mu teraz oficjalnie, z powołaniem się na wolę stanów, zażądać
przejścia księżniczki na katolicyzm, co było - nie miał chyba najmniejszych
wątpliwości - równoznaczne z zerwaniem całej imprezy.
Ze względu na specyficzne warunki polityczne Władysław chciał możliwie spokojnie
i zgrabnie wycofać się z tej sprawy. Wiedział bowiem na pewno, że właśnie
projekt jego małżeństwa z palatynówną jest w kołach dyplomatów francuskich
oceniany jako pewnego rodzaju gwarancja, iż zamierza rozluznić więzy łączące go
dotąd z cesarzem. Ponieważ zaś królowi zależało na utrzymaniu poprawnych
stosunków z Paryżem, musiał dbać o swą opinię na francuskim dworze.
Istotnie, do końca co najmniej roku 1635 udało mu się utrzymać polityków
francuskich w przekonaniu, że zamierza szczerze oddalić się od Habsburgów, a
nawiązać stosunki z Burbonami. W związku z tym postanowiono na dworze francuskim
związać króla' polskiego jak najściślej z Paryżem. Do tego celu miał służyć nowy
projekt przygotowany w gabinecie kardynała Richelieu. Dyplomaci francuscy,
śledzący od pewnego czasu uważnie posunięcia Władysława, zauważyli bez trudu
jego zainteresowanie sprawami Zląska. Na tej podstawie, że w roku 1635
zdecydował się nawet na interweniowanie u cesarza w sprawie prote-
204
stantów śląskich, 'narażonych na ucisk religijny ze strony władz cesarskich,
wysnuto wniosek, iż Władysław myśli poważnie o pozyskaniu jakichś księstw
śląskich. Opierając się na tym domyśle, przedstawiono królowi projekt sojuszu
polsko-francuskiego w celu odzyskania przez Polskę Zląska. Do realizacji tego
planu miała Rzeczpospolita, korzystając zresztą z, subwencji francuskich w
wysokości l-3 milionów liw-rów, wystawić dwudziestotysięczną armię i uderzyć na
cesarza.45
Projekt ten, przedstawiony Władysławowi na przełomie lat 1635/1636 przez posła
d'Avaux, był niewątpliwie dla niego zaskoczeniem, skoro, jak się wydaje, w
najśmielszych nawet rozważaniach nie myślał o wojnie ze swym wujem. Toteż w
pierwszej chwili nie zdobył się na jakąś zdecydowaną odpowiedz i dopiero po
jakimś czasie kazał Francuzowi powiedzieć, że oferta przyszła za pózno, albowiem
rozpuścił już znaczną część swego wojska. Początkowo dyplomaci francuscy żywili
jeszcze pewne nadzieje, ale wkrótce musieli dojść do przekonania, że decyzja
królewska jest ostateczna i że potencjalny sprzymierzeniec Francji nie myśli o
zrywaniu z obozem Habsburgów.
Zachowanie się króla w tym okresie, jego odrzucenie ofert francuskich,
zaniechanie pomysłu zbliżenia się przez małżeństwo angielskie do obozu
protestanckiego, ściąga do dnia dzisiejszego na siebie uwagę historyków. Było
ono również przedmiotem szczegółowych rozważań, zwłaszcza na początku XX wieku,
kiedy sojusz z Francją uważano za kamień węgielny rozsądnej polityki polskiej. Z
czasem dojrzano w decyzji króla przede wszystkim zlekceważenie perspektywy
odzyskania Zląska. Problem ten wydaje się na tyle poważny, iż wymaga bliższego
wyjaśnienia.
Zaczynając od kwestii drugiej, mianowicie sprawy odzyskania Zląska, Francja - co
trzeba stwierdzić -
205
występując z tą propozycją, nde liczyła się całkowicie ze stanowiskiem Szwecji.
Dziś wiadomo, że kanclerz szwedzki Oxenstieima, nie dowierzający Władysławowi,
był przeciwny wszelkiemu wzmacnianiu Polski. Czy Władysław o tym wiedział?
Raczej nie. Wojna o Zląsk -- z czego zdawał sobie sprawę - oznaczałaby zerwanie
całkowite z cesarzem, a o tym istotnie nie myślał. Trzeba też przyznać, jak
świadczą rozmowy króla z posłem francuskim, że przewidywał dobrze trudności
związane z ewentualnym zajęciem przez Polskę Zląska. Z pewnością niełatwo
przyszłóby niezbyt silnemu władcy Polski ułożyć stosunki z licznymi jeszcze
książętami dzielnicowymi, podporządkować sobie niemieckie w znacznej części
miasta, z których na przykład Wrocław pretendowałby na pewno do roli podobnej,
jiak Gdańsk. Słowem, Władysław patrzył trzezwo na problem odzyskania Zląska,
może trzezwiej niż niejeden z dzisiejszych historyków, mających mu za złe
zlekceważenie propozycji francuskich.
Osobne zagadnienie stanowi sprawa przejścia króla do obozu protestanckiego oraz
odwrócenie się od Habsburgów i ich sprzymierzeńców. Otóż trzeba stwierdzić, że
na takie przerzucenie siteru polityki o sto osiemdziesiąt stopni mogło sobie
pozwolić albo pańsitwo o bardzo silnej władzy centralnej, albo też państwo, w
którym dotychczas prowadzono politykę niezgodną z wolą warstw rządzących. Jak
wiadomo, w Polsce nie zachodził ani jeden, ani drugi przypadek. Występując też
przeciw cesarzowi, miałby król przeciw sobie nie tylko potężnych przedstawicieli
hierarchii kościelnej, ale również wielu magnatów, związanych licznymi więzami z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl