[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przepisałem dwa arkusze kursów, za co należy mi się rs. 4. Wypłacono mi dotąd
rubla. Jadłem więc kilka razy obiad i niewiele co prawda, ale względnie
przynajmniej sił mi przybyło. Jedząc tylko chleb, jak to było w zeszłym
tygodniu, dając żołądkowi tylko krochmal, a ni; wytwarzając białka, słabłem i
dostawałem boleści. W przyszłym miesiącu  razem z kursami będę miał zarobku 2i>
rubli. Stanę świetnie. %7łycie nie kosztuje więcej jak 15  już więc kilka rubli
długów oddać będzie można. Jakiż wtedy sen mój będzie spokojny!
W środę stanowczo przeniosę się do Wacława, aby raz odczepić się od żydowskiego
życia i żydowskich zasad Ch. Jakże wesołe będzie to nowe życie!
O, wesołości, młoda, wiecznie wesoło uśmiechnięta, wesoło pełna, tryskająca
życiowym ogniem nadziejo, nieśmiertelny mój śmiechu duszy  dziś widzę, jakim
dobrodziejstwem w burzach i kałużach życia jesteś l Kłamstwem byłby
WARSZAWA, 1887 ______ __________
we mnie wszelki pesymizm, wszelki bajronizm  jestem wesołym i lekkomyślnym
chłopcem,  sowizdrzałem", ale uczciwość, swobodę, swadę, konieczną moim
artystycznym nałogom, podtrzymuje ona jedna, najlepsza koleżanka biedy 
wesołość.
Z Helenką byłem dziś w kościele u Wszystkich Zwiętych. Ogrom ładnych kobiet
niezmierzony. Moja Helenka ma nowy kapelusik zimowy, bardzo ładny. Wygląda w nim
gorzej od księżnej co prawda, ale bądz co bądz lepiej od całej setki jej
koleżanek. Mówiemy sobie po imieniu. Umie pieścić czasami epitetami:  mój
milutki, Stefuchnu" etc... Wysłuchałem całego kazania ze skruchą i pobożnością
wzorową, a gdy ją odprowadziłem do domu,  zamówiła mię sobie" na całe popołudnie
i wieczór. Muszę iść...
Do 3 listopada winien byłem p. Ch. rs. 17 kop. 28. Mieszkanie rs. 3. Nafta 1  5
8rs. 17 rs. 28 + 8 = 25 rs. 28 [kop.]
26 XI (sobota).
Tydzień przeminął jak smutny, gorzki sen. Czy potrafię naszkicować choć jako
tako wszystko, co przeżyłem  nie wiem, i jeśli biorę się do tego, to jedynie z
nałogu... W poniedziałek otrzymałem list od Heleny:
Drogi mój Stefanie!
Zadziwia cię zapewne moje milczenie. Od pierwszego listopada codziennie
projektowałam podróż do Warszawy, z niezależnych jednak ode mnie przyczyn nie
mogłam tego zamiaru doprowadzić do skutku; dziś
1 W autografie ten wyraz przekreślony.
330
DZIENNIKI, TOMIK XV
jednak stanowczo donieść ci mogę, że we czwartek zobaczemy się... i to bardzo
rano, bo  bombel" przychodzi do Warszawy o Vz do 8. Dla nocnego marka będzie to
pewien ambaras wstać tak rano  ale kto tak rzadko jak ja bywa w Warszawie, ten
z całą śmiałością wymaga obecności Twej na stacji. Może ja dla kogoś robię to
poświęcenie, że przez dwie noce spać nie będę... Pragnąc jednak być dłużej z
Tobą, wolę narazić się na zmęczenie  proszę tylko należycie ocenić wyżej
wspomniane poświęcenie. Jedzie ze mną panna Betley, chociaż więc niezupełnie
sami, ale spędziemy ten dzień razem, przy tym spodziewam się, że parę godzin,
bodaj na Wystawie, uda nam się przepędzić samym.
Do miłego widzenia 
Helena.
P.S. Nie zajeżdżamy nigdzie: wolne ptaki.
Odebrałem ten list, roześmiałem się z  poświęceń" pani Heleny, która po 6
tygodniach milczenia ofiaruje mi towarzystwo p. Betley, osoby wszechstronnie i
gruntownie brzydkiej  włożyłem do kieszeni i nosiłem przez dwa dni. W środę po
południu przypomniałem sobie, że mam nazajutrz być na Pradze. Trzeba tu
nadmienić, że w ciągu trzech dni, poprzedzających przyjazd pani Heleny, nie
jadałem nic. Zdarzył się taki dzień i taka noc, że nie miawszy nic w ustach,
paliłem jednego papierosa na śniadanie, drugiego na obiad, trzeciego na kolacją.
Każdy przyzna, że tego rodzaju rtostne obiady nastrajają ludzi pesymistycznie.
Jeść się chce cak, że ogarnia ckliwe i wstrętne, chorobliwe marzenie o kawałkach
mięsa. Tymczasem p. Klippel uznał za stosowne nie oddać mi na czas, jak się
należało, pieniędzy, za kursa nie zapłacono... Nie było 20 groszy na tramwaj...
Trudno iść piechotą za tramwajem, w którym jedzie ubóstwiana, lub pożyczyć od
tejże  10 groszy zaraz po przywitaniu. Miłość, jak każde inne zwierzę, musi
mieć realne nogi. Postanowiłem tedy w mgnieniu oka pożyczyć 20 groszy. Nie tylko
jednak w mgnieniu oka, lecz w ciągu całego wieczora nie mogłem znalezć między
kolegami młodzieńca, który by posiadał całkowitą, wspomnianą wyżej sumę. Jakiś
szczególny śmiech
WARSZAWA, 1887
czy chichot słyszeć sią dawał mojemu sercu, gdy w 5, 6 miejscu, do którego się
udawałem, odmówiono mi pożyczki 20 groszy.
Ach, są minuty bolesne!
Dlaczego bolesne?  Bo kocham jeszcze Heleną, a w ów wieczór kochałem ją
bezgranicznym uczuciem (dlatego może, że głupie okoliczności wzbraniały mi
widzieć sią z nią). Obszedłszy wszelkie możliwe kasy zaliczkowe *  wróciłem do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl