[ Pobierz całość w formacie PDF ]

studenci. Lekarz, który badał dzieci, skorzystał z okazji, żeby ich czegoś nauczyć.
- A mnie się zdaje, że to nie jest w porządku, żeby straszyć rodzinę wszystkimi
możliwymi powikłaniami. Chyba że mnie też uważali za studenta.
Rafe był oburzony. Bardzo dobrze mu to zrobiło. Rozgrzał się, powróciły mu
siły i zniknął strach, który zjawił się na widok walczących z żywiołem dziewczynek.
- Nie mam zamiaru odpowiadać na żadne twoje pytania - powiedziała spokojnie
Holly. - Nie interesuje cię nic poza tym, żeby się z kimś pokłócić. Ja akurat nie mam
na to ochoty.
- Umiesz czytać w myślach? - zapytał obcesowo Rafe, choć wiedział, że miała
rację. A może to właśnie dodatkowo go zdenerwowało.
- Naprawdę bardzo chcesz się z kimś pokłócić. Niestety, tym razem nie mogę ci
służyć. - Odwróciła się i poszła w drugi koniec poczekalni, gdzie Trent i Tony robili
wszystko, co mogli, żeby zniszczyć automat z napojami.
Holly dała im kilka żetonów, które chłopcy natychmiast zamienili na colę.
- Fajnie tu. - Trent rozejrzał się dookoła. - Duży telewizor, picie i jedzenie.
Szkoda że nie mają gier telewizyjnych.
Chłopcy dopadli do telewizora, wzięli pilota i jak opętani zaczęli zmieniać
kanały.
- 51 -
S
R
- Wiem, że to szpital kliniczny - powiedział Rafe, jakby ani na chwilę nie
przerywali rozmowy.
Stał tuż za plecami Holly. Od chwili przybycia do szpitala coś go do niej
ciągnęło tak bardzo, że nie mógł znajdować się dalej niż pół metra od tej dziewczyny.
Tłumaczył sobie, że to dlatego, bo ona jest lekarzem, zna się na tym, co tu się dzieje, i
potrafi mu przetłumaczyć na ludzki język wszystko, co mówią lekarze. Niestety,
wiedział, że to tylko pół prawdy. Tą drugą połową nie chciał się teraz zajmować.
- Eva ma tu praktyki z interny.
- Chcesz do niej zadzwonić? Może powinieneś ją zawiadomić, że jej młodsze
siostry są w trakcie badań i że zostaną na obserwacji?
- Pewnie do niej zadzwonię, ale nie teraz. Nie przeżyłbym kolejnego kryzysu
rodzinnego. Słyszałaś, co Camryn i Kaylin mówiły o Evie. Niestety, ich niechęć jest
odwzajemniana.
- Eva nie lubi dziewczynek? - zapytała Holly. Doskonale pamiętała, co Camryn
i Kaylin mówiły o złej czarownicy Evicie.
- Można by to tak ująć. - Rafe uśmiechnął się smutno.
- Naprawdę jednak należałoby powiedzieć, że ona ich nienawidzi.
- Dlaczego?
- Poznałaś przecież te dziewczyny.
- Owszem, poznałam, ale wcale ich nie znienawidziłam. Powiem ci więcej:
polubiłam Camryn i Kaylin. - Dopiero teraz Holly zrozumiała straszną prawdę. - Czy
właśnie dlatego Eva nienawidzi swoich sióstr? Jest zazdrosna...
- Gdybym ci płacił za porady, mógłbym może znieść twoje niezdrowe
zainteresowanie moimi sprawami - przerwał jej ostro Rafe. - Ale ponieważ nie
pytałem cię o radę...
- Teraz sam sobie przerwał i zajął się ważniejszymi sprawami. - Tony, przestań
skakać po krzesłach. A ty, Trent, nie majstruj przy telewizorze.
- A więc Eva jest zazdrosna o to, że dziewczynki z tobą mieszkają - mówiła
Holly jakby do siebie. - Wolałaby nadal pozostać twoją jedyną małą siostrzyczką.
Nienawidzi Camryn i Kaylin za to, że uzurpują sobie prawo do tego, co tylko jej się
należy.
- 52 -
S
R
- Nie używaj przy mnie takich słów. Normalni ludzie ich nie używają i żyją. Na
sam dzwięk słowa  uzurpować" mam ochotę rzucić czymś ciężkim.
- Biedny Rafe. - Holly ani trochę się nie przestraszyła.
- Strasznie to przeżywasz. Postąpiłeś właściwie, przyjmując pod swój dach
osierocone siostry. Nie spodziewałeś się złości i zazdrości Evy, które, dam sobie
głowę uciąć, skrupiły się na tobie.
Rafe spojrzał jej w oczy. Była bardzo przenikliwa i... życzliwa. Nie mógł z nią
walczyć.
- To rzeczywiście nie było dla Evy łatwe - przyznał. - Do dziś trudno jej się z
tym pogodzić.
Tym razem Holly nic nie powiedziała, tylko patrzyła na niego tymi swoimi
pięknymi, dobrymi oczami. Rafe nagle zapragnął opowiedzieć jej o tym wszystkim, o
czym nigdy nikomu nie mówił.
- Mama umarła na zapalenie opon mózgowych. Eva miała wtedy sześć lat. Nie
minął rok, jak ojciec ożenił się z wredną i mściwą wiedzmą. Zresztą, mówiąc szczerze,
Marcine była zwykłą dziwką. To wszystko stało się tak szybko, że żadne z nas, dzieci,
nie zdążyło się jeszcze podnieść z jednego nieszczęścia, a już spadało na nas następne.
Mama umarła, ojciec się ożenił, urodziły się Camryn i Kaylin, a na koniec Marcine
zniknęła, zabierając ze sobą dzieci. Od tamtej pory nie dała znaku życia. Szczerze
mówiąc, specjalnie się tym nie przejmowaliśmy. Nie chcieliśmy nigdy więcej mieć do
czynienia z tą babą. Ja, Flint i Eva byliśmy szczęśliwi, że sobie poszła, ale strata
dzieci... To były takie słodkie kruszynki - dokończył, zawstydzony własną słabością.
Nie rozumiał, jak to się stało, że opowiedział ten fragment losów rodziny
Paradise. Były to sprawy, o których nawet z Flintem i Evą nie rozmawiał. Oni uważali,
że roztrząsanie przeszłości to strata czasu.
- Muszę przyznać, że umiesz słuchać - westchnął.
- Widzę, że mówisz o tym niechętnie, ale i tak dziękuję. Czy mogę ci zadać
jeszcze jedno pytanie?
- Próbuj.
- Jak to się stało, że przez tyle lat nie wiedzieliście, co się dzieje z Marcine i jej
dziećmi?
- 53 -
S
R
- Tata próbował je odnalezć - powiedział Rafe, jakby się bronił, choć nikt nie
postawił mu żadnego zarzutu. - Zatrudnił nawet prywatnego detektywa. Ale Marcine
wciąż zmieniała miejsce pobytu. Jak tylko detektyw ją namierzył, natychmiast się
wyprowadzała. Pewnie wynajęty przez ojca facet nie był asem w swoim fachu, ale w
tamtych czasach tata nie mógł sobie pozwolić na nikogo lepszego. Sześć lat temu tata
zginął w wypadku samochodowym. Spodziewaliśmy się, że Marcine pojawi się po
swoją część spadku albo chociaż po akt zgonu, żeby dostać jakieś pieniądze z opieki
społecznej. Nawet wtedy nie dała znaku życia.
- Nie chciała, żebyście znalezli dzieci - podsumowała Holly. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl