[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To już niedaleko. Douglasie, jesteś pewien, że ona tam będzie?
- Będzie.
Zeskoczył z siodła i kupił więcej jabłek od jakiegoś wieśniaka. Rzucił jedno
Tony'emu. - Najedz się do syta, kuzynie. Pojechali dalej.
*
- Zdejmuj ubranie albo je z ciebie zedrę!
Wierzyła mu, ale nie wyobrażała sobie, że mogłaby się tak po prostu przy nim
rozebrać. Nie był Douglasem. Nikt nie był Douglasem.
Wanna z wodą stała tuż za nią. Unosiła się z niej para, bo nagrzał wodę. Trwało to
dobre pół godziny, ale nic nie udało jej się przez ten czas wymyślić.
-Masz brudną twarz.
-Upadłam, kiedy wychodziłam przez okno.
-Zdejmuj te przeklęte szmaty. Milczała, pokręciła tylko głową.
Westchnął, naprawdę westchnął. Miał nieszczególną minę. Nie bardzo wiedział, jak
ma się zachować. Po chwili rzucił się na nią. Walczyła, gryzła i kopała, ale był silniejszy i już
po chwili stała naga. Cała drżała, a strzępy ubrań leżały na podłodze.
- Właz - wziął ją pod pachy i wsadził do wody. Dał jej do ręki gąbkę i mydło. - Umyj
się, tylko porządnie.
Wyglądało na to, że kompletnie się nią nie interesuje. Ulżyło jej. Nic nie mówiła,
patrzyła tylko na niego. Matka przestrzegała ją kiedyś, że mężczyzni dostają szału, jak tylko
zobaczą nagą kobietę. Z Douglasem tak w istocie było, ale dopiero po kilku razach. Może to
trochę trwa, zanim mężczyzna się do niej przyzwyczai i opętają go zwierzęce żądze? Modliła
się, żeby w przypadku Georges'a trwało to bardzo długo. Co najmniej dziesięć lat.
- Umyj głowę. Twoje włosy wyglądają strasznie. Nie lubię rudych kobiet.
Popatrzył na nią tym zamyślonym wzrokiem. W jego spojrzeniu były same pytania,
żadnych odpowiedzi. Wreszcie wyszedł, klnąc siarczyście.
Wykąpała się.
Była taka wycieńczona, że zasnęła. Obudziła się nagle, słysząc głos Cadoudala.
- Niech cię szlag, Zasnęłaś? To nie jest normalne, na Boga. Powinnaś coś wymyślać,
krzyczeć, łkać. Skończyłaś?
Pokręciła głową i jeszcze głębiej zanurzyła się w wodę.
Zmarszczył brwi niczym na niegrzeczne dziecko. Złapał mokrą szmatę, namydlił ją
porządnie i zaczął energicznie myć jej twarz.
Próbowała krzyczeć, ale tylko nałykała się mydła. Nagle poczuła na piersiach jego
ręce i zmartwiała.
ROZDZIAA 23
- Proszę, proszę! - powiedział, patrząc na jej piersi.
Kręcił głową, nawet kiedy próbowała odsunąć się od jego rąk, ale wydawało jej się, że
zmusza się do patrzenia na nią.
- Jesteś niezle wyposażona. To zadziwiające, nie zauważyłem wcześniej tych twoich
piersi. Szkoda, ale taki jestem zmęczony, za dużo myślę o planach na przyszłość, a ty
zachowywałaś się okropnie, ale... - Jeszcze raz pokręcił głową i zmarszczył brwi.
Wziął się w garść. Wstał i rzucił jej gąbkę. - Kończ mycie i nie zasypiaj, bo zle się to
dla ciebie skończy.
Skończyła tak szybko, jak tylko mogła. Był w drugim pokoju, ale chyba ją
obserwował, bo natychmiast zjawił się przy niej z cienkim ręcznikiem w ręku. Szybko się w
niego zawinęła.
-Włosy - powiedział i rzucił jej drugi ręcznik. - Nie mówiłem, że nie lubię rudych?
-Tak, mówiłeś. Mógłbyś wyjść, proszę.
-Nie, muszę się na ciebie napatrzeć. To mnie podnieci, a przynajmniej powinno mnie
podniecić, i szybko uda mi się załatwić sprawę.
- Wolałabym, żeby ci się nie udało.
Wzruszył ramionami; gest, który znaczył wszystko i nic.
Doskonale wiedziała, co znaczył.
Zdołała porządnie owinąć się ręcznikiem. Potem wzięła drugi ręcznik, wyglądający
jak szmata, i wytarła włosy.
- Chodz do drugiego pokoju, rozpaliłem w kominku.
Niby lato, ale nie jest ciepło. Muszę trochę ogrzać ten pokój i moje serce. Muszę
spróbować, przyrzekłem to sobie.
Weszła do drugiego pokoju, wpatrzona w drzwi wejściowe.
-Choćby ci się nawet udało stąd uciec - stwierdził bez emocji - nie wyobrażam sobie,
żebyś daleko pobiegła tylko w ręczniku i boso.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]