[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie lubi, jak mam tam na dole chociaż wąziutki paseczek.
Muszę w końcu wybrać się na depilację laserem. Myję włosy,
układam je tak, jak Marek lubi, czyli zaczesuję je do tyłu w
koński ogon. Robię makijaż, mocno podkreślam czarną kredką
oczy i brwi. Tak jak lubi Marek. Zakładam nowy komplet
bielizny i swoją seksowną, nieco przezroczystą koszulę nocną.
Jest perfekcyjnie. I jest dwudziesta pierwsza trzydzieści. Czas
mam doskonały. Piszę mu SMS-a z pytaniem, czy już
wylądował. Odpisuje, że bez opóznień i będzie w domu za
jakieś czterdzieści minut. Wszystko zgodnie z planem.
Włączam nastrojową muzykę, odpalam świeczki, które
porozstawiałam w całej kuchni. Dobrze, że Piotrek zostawił
wczoraj swoją zapalniczkę. Musiałabym teraz lecieć jeszcze do
sklepu po zapałki. Okej, wszystko jest już przygotowane. Biorę
się więc za gotowanie.
Punktualnie o dwudziestej drugiej piętnaście do
mieszkania wchodzi Marek.
 Jak tu pachnie! Felicja, czy robisz to, o czym myślę?
 Twoje ulubione krewetki.
 Mmm! Jejku, dawno ich nie robiłaś!
Marek wchodzi do kuchni i przez chwilę milczy,
widząc mnie w tym seksownym ubranku i podającą mu lampkę
z winem. Dawno nie patrzył na mnie w ten sposób. Oj, chyba
wszystko będzie dobrze. Chyba jednak to był tylko chwilowy
kryzys.
 Wow, naprawdę wow! Wyglądasz rewelacyjnie,
kochanie! Z jakiej okazji to wszystko?
 Bez okazji. Postanowiłam zrobić ci małą
niespodziankę po powrocie&
 Ale trafiłaś, umieram z głodu!
Siadamy do stołu. Marek chyba naprawdę był głodny,
bo wielki talerz krewetek zjadł w pięć minut. Podaję mu
dokładkę. Zwieczki się palą, muzyka gra. Pijemy wino, tylko
on nic nie mówi. To dlatego, że jest taki głodny czy co? Kiedy
oboje skończyliśmy jeść, zalotnie zapytałam:
 Może pójdziemy do sypialni?
 Jak chcesz.
Wstaję, podchodzę do niego i biorę go za rękę. Wiem,
że nie mogę go dotykać, bo jeszcze coś się pogniecie. Marek i
te jego koszule! Ale jestem już wytresowana. Jak pies.
 Zdejmij ciuchy  szepczę mu do ucha i sama
ściągam koszulkę nocną.
Posłusznie zdejmuje spodnie, rozpina koszulę. Ma
dziwną minę, sama nie wiem, tak jakby z jednej strony chciał,
a z drugiej nie. Kiedy jest nagi, rozpina mi stanik i ściąga
stringi. Nawet nie zauważył, że są nowe. Nieważne. Całujemy
się, ale nie ma w tym żadnej namiętności. Nie ma też gry
wstępnej. Od razu wkłada mi i pcha na chama. Jestem jeszcze
sucha, ale nawet nie raczył sprawdzić. Jezdzi tak we mnie
chyba z piętnaście minut. Leżę na plecach i nie mam z tego
absolutnie żadnej przyjemności. Czy on nie czuje, że nie
jestem nawilżona? I w ogóle na mnie nie patrzy! Błądzi
wzrokiem po całym pokoju. Wszędzie się patrzy, tylko nie na
mnie. Wreszcie skończył w środku. Cały dygocząc, spojrzał
teraz na mnie. I poczułam, jak od razu zmiękł. Wyszedł ze
mnie i położył się obok.
 Nie mogę  wydusił z siebie.
 Jesteś zmęczony?
 Też, ale nie o to chodzi. Nie mogę tak dłużej żyć,
Felicja. Nie mogę cię dłużej okłamywać.
 O co chodzi?
 Mam romans. Z Sylwią.
W jednej chwili zawalił się cały mój świat. Nagle
wszystko ułożyło się w jedną logiczną całość! W ciągu jednej
sekundy. No jasne, że miał romans! Dlatego tak długo potrafił
wytrzymać bez seksu! Dlatego tak długo  pracował & I to z
kim ma ten romans? Z Sylwią?! %7łoną swojego wspólnika i
najlepszego przyjaciela! I ona też jest jego wspólniczką! Jezu,
co za patologia! To koniec! Z jednej strony czuję się tak podle
jak nigdy dotąd, ale z drugiej strony naprawdę mi ulżyło& To
wreszcie koniec! Boże! Jakie to oczywiste! To koniec!
Naprawdę się cieszę!
 Chciałabym, abyś jutro się spakował i wyprowadził
 powiedziałam naprawdę spokojnym głosem. Prawie
obojętnym tonem.
 Felicja& przepraszam cię.
 To nieważne. To nieważne. Po prostu chcę, by jutro
cię tu nie było. Byś zniknął z mojego życia i nigdy nie wracał.
 Skarbie&
 Wiesz, naprawdę się cieszę, że tak wyszło.
Zastanawiałam się nawet, co jest ze mną nie tak, że nie chcesz
się ze mną kochać. A okazało się, że to z tobą jest coś bardzo
nie tak. Przecież to żona twojego najlepszego przyjaciela!
Twojego wspólnika!
 Wiem.
 Jak długo to trwa? Mam prawo wiedzieć.
 Dwa lata&
 Dwa lata? Chyba żartujesz?!
 Przepraszam cię&
 To trwa od dwóch lat?! Nie chcę cię znać, Marek! I
mam nadzieję, że będziesz na tyle honorowy i oddasz wkład
finansowy, jaki włożyłam w remont twojego mieszkania.
 Chyba twoi rodzice włożyli.
 Marek, nie obchodzi mnie, gdzie pójdziesz, ale nie
chcę cię tu dzisiaj widzieć. Jutro rano zniknę, a ty w tym czasie
spakuj swoje rzeczy. Daję ci cały dzień. Od dwunastej do
północy. Klucze zostaw na dole, u pana Zbyszka.
Wstał z łóżka i zaczął się ubierać. Dojrzał coś w rogu
pokoju. Zapalniczka Piotrka. Musiała mi wypaść z kieszeni,
jak się rozbierałam.
 Od kiedy ty palisz?
 Przecież wiesz, że nie palę.
 Więc skąd to?
 To Piotrka Pawelskiego.
 Tego aktora?
 Tak.
 A skąd tu się wzięła?  Schylił się po zapalniczkę.
 Bo był tu wczoraj.
 Słucham?  Marek stanął jak wryty, ściskając
mocno zapalniczkę. Boże, jeszcze godzinę temu odpalałam nią
świeczki i miałam nadzieję, że jednak wszystko się jeszcze
ułoży& Jaka ja byłam ślepa! I głupia.
 Co to znaczy, że był tu wczoraj? Jak? Skąd? 
Patrzy na zapalniczkę i wkłada ją do kieszeni. Naprawdę coraz
dziwniej się zachowuje& Powinien już iść, bo jest mi
niedobrze, jak na niego patrzę.
 Wiesz Marek, chyba właśnie straciłeś prawo do
wypytywania mnie o moje życie intymne.
 Spałaś z nim?
 Może tak. A może nie. Ciebie nie powinno już to
obchodzić. Ubierz się i wyjdz. Nie mogę na ciebie patrzeć ani
jednej sekundy dłużej. Proszę cię, wyjdz!
Czuję, że zbiera mi się na płacz. Ale mówię sobie: Nie!
Nie! Będę twarda do samego końca. Nie dam satysfakcji temu
draniowi, który okłamywał mnie przez dwa lata, jednocześnie
pieprząc, za przeproszeniem, Królową Lodu. Boże, on sam
wymyślił dla niej ksywkę  Królowa Lodu ! Teraz już chyba
wiem, co miał na myśli! Niech tylko wyjdzie, a od razu
dzwonię do Piotrka. Albo nie, muszę ochłonąć. Jutro się z nim
spotkam. Pójdę z nim do tej tajskiej knajpki. Będzie dobrze.
Musi być dobrze. Tak widocznie miało być.
 Dlaczego jeszcze tu jesteś?  Wstaję, mijam go i
zamykam się w łazience. Słyszę trzaśnięcie drzwiami i dopiero
wtedy zaczynam płakać.
ROZDZIAA 4MAREK
Nawet nie jest mi specjalnie przykro z powodu Felicji.
Tak naprawdę to czuję ogromną ulgę! I tak strasznie się cieszę!
Tak strasznie! Wreszcie koniec! Koniec z tym
ukrywaniem się! Koniec z romansem! Jeszcze tylko Sylwia
musi wziąć rozwód z Pawłem i możemy zacząć żyć od nowa,
jak ludzie! Wysiadam z windy i myślę co teraz zrobić. Z
samochodu zadzwonię do Sylwii i powiem jej dobrą nowinę. A
potem pojadę do niej i to uczcimy! Pawła przecież jeszcze nie
ma. Jest w Holandii. Jak na skrzydłach podchodzę do
samochodu. Czy zamknąłem drzwi wejściowe? A, przecież
Felicja jest w domu. Zresztą to nie jest już mój dom. To nie jest
już ważne. Z tego podekscytowania i radości trzęsą mi się ręce,
gdy wybieram numer Sylwii.
 Cześć, kotku!
 Marek? Jeszcze nie dojechałeś do domu?
 Dojechałem.
 I co, nie ma tej twojej rozpieszczonej małolatki?
 Jest, a raczej była.
 Marek, trochę cię nie rozumiem.
 No zgadnij.
 Jest pózno, kotku&
 No zgadnij.
 Co mam zgadnąć? Marek, mów jaśniej!
 Rozstałem się z nią!
 Z Felicją?
 No, a z kim?
 Naprawdę? Ale czemu?
 Jak to czemu? Sylwia, nie mogę tak dłużej żyć. Po
prostu nie mogę! Kocham cię i to z tobą chcę być. Chcę się z
tobą ożenić.
 Powiedziałeś jej?! A co z Pawłem?
 Wiesz co, to nie jest rozmowa na telefon. Jadę do
ciebie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl